Model:
Kiedy firma Mirage Hobby wprowadziła na rynek model myśliwca PZL P.11C w skali 1/48 zachowałem się jak większość rozsądnych modelarzy i czym prędzej pobiegłem do najbliższego sklepu modelarskiego. Nie zraziłem się wcale faktem, że została wersja w malowaniu Rumunii. Przecież i tak będą kalki. Tak rzeczywiście było. Kalkomanie wypuścił Techmod, Part elementy fototrawione, potem były inne dodatki, które sukcesywnie pozyskiwałem. Tak mijały lata, pudełko 11-tki pęczniało, aż w końcu rozleciało się ze starości. Ja w tym czasie popełniłem kilka żywicznych modeli myśliwców Pławskiego spod znaku Arma Hobby. W końcu postanowiłem wziąć również na warsztat tą najbardziej klasyczną, najbardziej kultową maszynę z tej rodziny.
Ten model należy do grupy zestawów, które zdają się wręcz mówić "Sklej mnie!", "Weź mnie na warsztat..." ile razy przechodzi się koło pudełka leżącego na biurku czy półce. Piękna, rasowa sylweta klasycznego myśliwca, doskonale wykonane elementy zestawu tylko zachęcają do budowy. Po pewnym czasie oglądanie wyjętych z pudełka odlewów po prostu przestało mi wystarczać. Poddałem się, wyciągnąłem części z torebek, wziąłem piłkę, kostki ścierne, pilnik i żyletkę i tak zaczęła się moja przygoda z PZL P.8/I z Arma Hobby. Przewidywałem zbudowanie efektownej repliki w relatywnie krótkim czasie.
Zacznę może od cytatu: "Żeby model polskiego samolotu był efektowny - musi mieć na płatach WIELKIE szachownice". Zacytowałem Wojtka Bułchaka z Arma Hobby, który bardzo konsekwentnie trzyma się tej tezy, a jednym z jej efektów jest model pierwszego prototypu słynnej "Jedenastki". Zestaw ten był swego czasu omawiany u nas na portalu, zaś teraz przeszła pora na jego sklejenie.
Swego czasu prezentowaliśmy na naszym portalu recenzję modelu samolotu rozpoznawczego Spitfire PR XI. Żywiczną miniaturę tego samolotu opracowała warszawska Arma Hobby i wprowadziła do sprzedaży pod marką Attack Squadron. Postawiłem wtedy pytanie co może być ciekawego w kolejnym modelu Spitfira? Okazało się, jednak, że sporo. Model o zupełnie nowym podziale technologicznym, w ciekawej rzadko spotykanej wersji zaintrygował mnie do tego stopnia, że postanowiłem wziąć go na warsztat.
Model:
- Zlin Z-50 Żelazny Areobatic Team nr MM49001 (ocena zestawu 9/10)
W czasie V Bałtyckiego Festiwalu Modelarskiego firma ModelMaker z Kołobrzegu zaprezentowała dwa pierwsze w swojej ofercie modele do sklejania. Były to zestawy umożliwiające budowę modeli samolotów akrobacyjnych Zlin Z-50 w podziałkach 1/72 i 1/48. Ten ostatni był recenzowany na naszym portalu, a teraz przyszedł czas na wzięcie go na warsztat. Możliwość wykonania modelu tego zgrabnego i efektownego samolotu, w dodatku w atrakcyjnym malowaniu GA Żelazny z jednej strony czyniła budowę bardzo ekscytującą, z drugiej strony logo Żelaznego na pudełku trochę mnie peszyło. Wiedziałem, że nie mogę tego modelu potraktować ulgowo i iść na łatwiznę. Zacząłem od szukania sobie dokumentacji, zdjęć na szczęście zdjęć w sieci nie brakowało. Przeczytałem, również to co na temat Zlina z AZ Modelu napisano na forach internetowych. Po tej lekturze stwierdziłem, że model Zlina, który miałem wziąć na warsztat należy wywalić i poczekać na poprawną miniaturę najlepiej z Tamiyi, jakiś 1000 lat. Ponieważ była to mało kusząca perspektywa, postanowiłem szukać dalej materiałów i na przekór wszystkim specom skleić jednak kołobrzeską wersje AZetowego Zlina. Dużą radość sprawiło mi nawiązanie za pośrednictwem Facebooka z pilotami GA Żelazny, Panem Wojciechem Krupą i Panią Agatą Nykazą, którzy udostępnili mi swoje zdjęcia na potrzeby budowy. Zatem do roboty.