Model:
• TKS Tankietka z 20mm dzialem - IBG 35046 - skala 1:35
Kleje:
• Klej cyjanoakrylowy Amazing Art
• Tamiya Extra Thin Cement
Farby:
• Tamiya
• Mr. Hobby
• AMMO by Mig Jimenez - lakiery
Chemia modelarska:
• Szpachlówka Tamiya i Wamod
• Farba olejna dla plastyków
• Terpentyna
• Pigment fixer AK-Interactive
• Streaking grime AK-Interactive
• Pigmenty Vallejo i AK
• AMMO by Mig Jimenez - farby olejne
TKS - polski czołg lekki z okresu II wojny światowej. Pierwsze prototypy pojazdu powstały w 1933 roku, produkcja seryjna trwała w okresie 1934-1936. W tym czasie wyprodukowano 280 egzemplarzy tego pojazdu. TKS był napędzany silnikiem Polski Fiat 122B o mocy 46 KM. Pojazdy te uzbrojone były w 1 karabin maszynowy Hotchkiss wz.25 kal. 7,92 mm albo 1 najcięższy karabin maszynowy wz. 38 FK-A o kalibrze 20 mm.
Wykorzystane zestawy:
- Tankietka TKS z NKM wz.38 FK-A 20mm, IBG Models, Nr kat. 35046
- Figurki Mirage Hobby,
Kleje:
- Tamiya Extra Thin, cyjanoakrylowe,
Farby:
- podkład Tamiya Surfacer 1200,
- HATKA Orange line,
- HATKA Red line,
- Hataka Blue line
- Vallejo
Chemia modelarska:
- Płyn do zmiękczania kalkomanii Mr. Mark Setter,
- Vallejo Matt Verniks,
- Suche pigmenty Vallejo,
- kredki Tamiya.
Kiedy na moim biurku wylądowało charakterystyczne zielone pudełko z sympatyczną zawartością, wiedziałem już w jaki sposób zaprezentuję miniaturę, która miałem zbudować. Wiedziałem także, że model ten zostanie przekazany do Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu, na wystawę poświęconą pojazdom wojskowym Kampanii Wrześniowej w 1939r.
wykorzystane zestawy:
- Type I Chi-He Japanese Medium Tank, IBG Models, Nr kat. 72055
Mówią, że historia lubi się powtarzać. To prawda. Znowu Marcin podszedł do mnie na Klubie z pudełeczkiem w dłoni i pyta: „Zrobisz…?”. No jak mu odmówić. I tak zostałem z CHI-HE w garści. Historia lubi się powtarzać…
![]() |
![]() |
wykorzystane zestawy:
- 40/43M Zrinyi II – Hungarian 105mm Assault Gun with sideskirts, IBG Models, Nr kat. 72052
![]() |
![]() |
Czasem się zdarza, że podczas prac nad jakimś "poważnym", ambitnym projektem modelarskim potrzebujemy chwilowej odskoczni, zajęcia się czymś innym, nabrania dystansu. Wtedy zazwyczaj sięgamy po tematy modelarskie, którymi się zajmujemy okazjonalnie lub nie zajmujemy się wcale. Tak było i w moim wypadku, kiedy to dostaliśmy do recenzji i do testów ostatnie wypusty IBG Models, które omówiliśmy przy różnych okazjach. w wyniku "podziału łupów" zostawiłem sobie dwie miniatury w skali 1/72 - Bergerpanzera III (skusił mnie łatwy montaż) oraz działo samobieżne Zrinyi II (było tak paskudne, że aż piękne). Tak leżały sobie w pudełkach, a ja zaglądałem do nich coraz częściej, odrywając się od kończonego właśnie modelu Wichra i od innych tematów. W końcu nie wytrzymałem nerwowo...
Jest tak. Kupujemy jakiś zestawik, studiujemy dostępną tu i ówdzie lekturę (coby model jak najprawdziwszy był) i bierzemy się do roboty. Wycinamy, szlifujemy, szpachlujemy, kleimy , malujemy i –emy, -emy, -emy, aż tu nagle model gotowy. Co wtedy? Ano chuchamy, dmuchamy, odkurzamy, często umieszczamy w gablotce albo oszklonej szafce, wszystko po to, by uchronić owoc naszej pracy przed uszkodzeniem, zniszczeniem czy innym tsunami...
Dlaczego wspominam o tsunami... Otóż przez parę ładnych lat robiłem pod choinkę prezenty synowi i zięciowi w postaci modelików w skali 1/72 (z jednym wyjątkiem, kiedy to machnąłem chłopakom po Churchillu w 1/35 – synowi z AFV, zięciowi z Tamiyi). Cieszyli się powiększającym się zbiorem. I o ile syn do dzisiaj sie nim cieszy, to w przypadku zięcia jego zbiór nawiedziło właśnie tsunami o wdzięcznym imieniu David (uosobieniem tego tsunami jest młodszy syn zięcia). Jakieś dwa lata temu dopadł zbiór (miał trzy lata). Potraktował pojazdy jako swoje resoraki i.... po ptokach.
Strona 4 z 7