Jest tak. Kupujemy jakiś zestawik, studiujemy dostępną tu i ówdzie lekturę (coby model jak najprawdziwszy był) i bierzemy się do roboty. Wycinamy, szlifujemy, szpachlujemy, kleimy , malujemy i –emy, -emy, -emy, aż tu nagle model gotowy. Co wtedy? Ano chuchamy, dmuchamy, odkurzamy, często umieszczamy w gablotce albo oszklonej szafce, wszystko po to, by uchronić owoc naszej pracy przed uszkodzeniem, zniszczeniem czy innym tsunami...
Dlaczego wspominam o tsunami... Otóż przez parę ładnych lat robiłem pod choinkę prezenty synowi i zięciowi w postaci modelików w skali 1/72 (z jednym wyjątkiem, kiedy to machnąłem chłopakom po Churchillu w 1/35 – synowi z AFV, zięciowi z Tamiyi). Cieszyli się powiększającym się zbiorem. I o ile syn do dzisiaj sie nim cieszy, to w przypadku zięcia jego zbiór nawiedziło właśnie tsunami o wdzięcznym imieniu David (uosobieniem tego tsunami jest młodszy syn zięcia). Jakieś dwa lata temu dopadł zbiór (miał trzy lata). Potraktował pojazdy jako swoje resoraki i.... po ptokach.
O całej sprawie dowiedziałem się parę tygodni temu, kiedy zapytałem córkę, znając zdolności wnusia mojego, czy zbiór jest dobrze chroniony. Zmieszana odpowiedziała, że nie wymaga on specjalnej ochrony, bo... już nie ma co specjalnie chronić. Wysunęła jedną z szuflad podłóżkowych i wskazała na to, co pozostało po mojej ciężkiej, często dopóźnanocnej pracy. Jeżeli pamiętacie jak wyglądało Bali po ustąpieniu wód tsunaminowych, to możecie sobie wyobrazić jak wyglądało wnętrze szuflady.
Żałuję, że nie pstryknąłem fotek. Jakoś mi to do głowy nie przyszło. Po tygodniu pomyślałem, że mogę sobie tu na obczyźnie pomodelarzyć i dokonać remontów pojazdów wszelkiej maści. Przedstawiam dwa zdjęcia, które obrazują to o czym wyżej pisałem:
Po dwóch tygodniach wytężonej pracy udało mi sie doprowadzić zbiór do jako takiego stanu.
Najwięcej roboty było przy Churchillu. Figurki poodłamywane (jeden bez głowy), anteny wyrwane, gąsienice urwana itp. Itd. Udało się jednak doprowadzić czołg do zdolności bojowej. Co widać na fotografiach.
Morał z tej bajki taki się wywleka, nie ufaj nigdy małemu człowiekowi...
Tekst i zdjęcia: Edmund Nita