W Pudle - Samolot myśliwski Curtiss H-75 A1/A2 - 1/72 - Arma Hobby

Model:  Curtiss H-75 A1/A2
Producent:  Arma Hobby,
Nr kat.:  70080
Skala:  1:72
Tworzywo:  model wtryskowy,  maski,
Malowanie: 1 x Polska, 2 x Francja + bonus

Firma Arma Hobby bardzo konsekwentnie realizuje swoje przyjęte kiedyś założenia, wydając modele jednosilnikowych samolotów myśliwskich z okresu ostatniej wojny. Najnowszą propozycją warszawskiego producenta jest wydany w podziałce 1/72 model samolotu myśliwskiego Curtiss H-75, lub jak kto woli Hawk 75. Model oczekiwany z różnych powodów, pojawił się właśnie na rynku, zaś dzięki uprzejmości producenta mogłem zaznajomić się z zawartością pudełka.

Zanim je jednak otworzyłem musiałem nasycić oczy kolejną piękną grafiką Piotra Forkasiewicza. Całe szczęście producent nie zmienia nic w sposobie wydawania modeli, bo uzyskany dotychczas efekt wizualny doskonale się sprawdza, czyniąc modele Army niezwykle atrakcyjne już na pierwszy rzut oka. W pudełku otwieranym z boku znajdziemy torebkę z wypraskami, kalkomanię maski oraz instrukcję. 

Wspomniałem, że model był oczekiwany z różnych powodów. Jedni oczekiwali, by po prostu cieszyć się z możliwości sklejenia modelu tego pięknego i zasłużonego, także dla polskiego lotnictwa samolotu. Inni, żeby obić pałą zestaw, no bo przecież wydała go Arma Hobby, czyli zło wcielone polskiego modelarstwa. Naturalnie zajrzałem kilka razy na moje „ukochane” forum internetowe i… wymiękłem. Zarzucać producentowi, że nie uwzględnił sił działających na płatowiec podczas wykonywania akrobacji, nadciśnienia i podciśnienia na skrzydłach to już jest absurd level master. Szacun Panowie! Ponieważ nie byłem w stanie dokładnie przeczytać tego, co zobaczyłem na ekranie komputera, mogłem coś nieco pokręcić, ale sens chyba zachowałem. W każdym razie, skłoniło mnie to do dość dokładnego obfotografowania wyprasek i ograniczenia własnych komentarzy do niezbędnego minimum. Każdy ma oczy i widzi, więc niech na podstawie zdjęć wyrobi sobie zdanie o nowym modelu Arma Hobby.

Podstawę zestawu stanowią dwie wypraski z jasno szarego tworzywa, którego Arma praktycznie od zawsze używa do klejenia swoich modeli. Większa z nich zawiera to, co najważniejsze czyli kadłub i skrzydła.

Model ma bardzo charakterystyczny podział technologiczny. Charakterystyczny dla projektów Arma Hobby. Kadłub ma klasyczny podział na lewą i prawą połówkę. Do nich dokleimy część nosową i usterzenie. Patent znany z wcześniejszych modeli tego producenta. Sporo dzieje się nie tylko na zewnątrz, ale także we wnętrzu. Sposób zdetalowania burt kokpitu w pełni widoczny jest dopiero, kiedy oglądamy go z dużym powiększeniem. Muszę przyznać, że gdyby ktoś pokazał mi jedno ze zdjęć burt kokpitu i kazał odgadnąć skalę modelu, to w życiu nie obstawiłbym „siedem dwójki”.

Podobnie ma się rzecz z detalami skrzydeł. Także one są zaprojektowane w sposób typowy dla Army. Centralna część górnej połówki stanowi podłogę kabiny, zaś lotki są integralna częścią skrzydła. Nie to jest jednak najważniejsze. Tu chciałem zwrócić uwagę na linie podziału. Wykonano je w znacznie bardziej subtelny sposób, niż w poprzednich modelach tego producenta, co jest bardzo dobrym prognostykiem na przyszłość. Nie sposób nie zwrócić także uwagi na to, że model nie ma zaznaczonych linii nitów. Doszło zatem do pierwszej zdrady narodowej. No jak to?! To skandal! Inetrnety zapłoną niebawem świętym gniewem, oburzeniu nie będzie końca. Podejrzewam, że gdyby nity się jednak znalazły na skrzydłach i kadłubie tego modelu, ci sami, którzy zarzucili ich brak ochoczo krytykowaliby ich obecność, że za grube, za duże, za wklęsłe i za wypukłe. Niepotrzebne skreślić wedle uznania. Jak ktoś chce, niech sobie zrobi, jest taki przyrząd nitowadłem zwany. Albo nie, nie idźmy tą drogą. Jak jeden z drugim ma problem z odcinaniem nadlewek (których zresztą w tym modelu nie ma) to się jeszcze tym pochlasta i znowu będzie na mnie.

Dlatego zostawmy nity lub ich brak w spokoju i zobaczmy, co jeszcze przygotował nam producent. Choćby dwie opcje luków podwozia, przy czym jedno z rozwiązań jest bardzo pomysłowe, ale o  tym za chwilę. Luki podwozia możemy zaprezentować w całej okazałości, lub też zamontować imitację płóciennych pokrowców. Skoro jesteśmy przy podwoziu, to opony mają charakterystyczne ugięcie, zaś pokrywy montowane do goleni pełną fakturę, zarówno zewnętrzną jak i wewnętrzną. Na tej wyprasce znajdziemy ponadto takie elementy jak przednia część kadłuba, śmigło oraz kilka innych drobiazgów.

 Druga z wyprasek jest nieco mniejsza, znajdziemy tam nie tylko drobne detale, ale także dość istotne podzespoły konstrukcji płatowca.

 Jest zatem przednia część kadłuba z osłoną silnika. Co ciekawe, ma odwzorowaną wewnętrzną fakturę. Muszę przyznać, że z czymś takim mam do czynienia po raz pierwszy.

Jest też usterzenie, także ta część modelu została zaprojektowana w sposób charakterystyczny dla Arma Hobby. Stateczniki i powierzchnie sterowe to odrębne elementy. Mamy zatem powielenie patentów z wcześniejszych modeli, ale nie to jest tu najważniejsze. Istotny jest sposób odtworzenia w modelu imitacji pokryć płóciennych. Porównując to, co zrobiła Arma Hobby w swoim modelu, za zdjęciami archiwalnymi ukazującymi samoloty stojące na lotniskach, muszę przyznać, że imitacje płótna odtworzono jak jeden do jeden. Nic moim zdaniem nie trzeba tu nic poprawiać.

Na tej wyprasce znajdziemy także sporą ilość detali, głownie kokpitu i podwozia, ale jest też całkiem nieźle zaprojektowany silnik, którego ja z jakiś przyczyn nie sfotografowałem. Jest za to zdjęcie fotela, pomimo, że znajduje się on na wyprasce z kadłubem i skrzydłami. Dość sporo detali się dubluje i pewnie będą wykorzystane w kolejnych zestawach umożliwiających budowę modeli innych odmian tego samolotu. Chciałem jednak tu zwrócić uwagę  dość pomysłowy sposób wykonania ścian luków podwozia głównego. Większość producentów miała wcześniej z tym problem, luki wychodziły zbyt płaskie lub były tylko zaznaczane. Tutaj sufity luków wkomponowano w wewnętrzne powierzchnie górnej części skrzydeł, zaś boki komór widoczne są na zdjęciu z lewej strony u dołu. Ten podłużny pasek, który po wycięciu z ramki składamy w prostokąt i wklejamy w dolną część skrzydeł. Pomysł genialny w swej prostocie.

Wypraska z oszkleniem jest oczywiście mniejsza od tych omówionych powyżej. Jej zawartość umożliwia wykonanie kabiny w pozycji otwartej. Mamy też dwa rodzaje wiatrochronu. Wykorzystamy jednak tylko jeden. Co do poprawności wykonania elementów przezroczystych zachęcam do obejrzenia zdjęć, aby każdy mógł indywidualnie wyrobić sobie opinię.

Wzorem poprzednio wydanych modeli, Arma Hobby zaprojektowała zestaw dodatków do samodzielnego wydruku na drukarce 3D. W pliku do pobrania przy pomocy kodu QR z instrukcji znajdziemy tylną ścianę kabiny z fotelem i z pasami, tablicę przyrządów z orczykiem, rury wydechowe w osłonach, lufy karabinów, celownik refleksyjny oraz celownik optyczny w postaci muszki i szczerbinki. Po wydrukowaniu wygląda to tak, jak na zdjęciach.

W zestawie  nie mogło zabraknąć kalkomanii i masek do malowania. Na temat kalkomanii za chwilę, zaś maski ułatwią nam malowanie oszklenia kabiny oraz kół. Musze jednak zwrócić uwagę, że koła mają z jednej strony wklejane piasty, co bardzo ułatwi nam pracę.

Kalkomania została wydrukowana przez firmę Techmod. Obecnie produkowane kalkomanie tej firmy, to znakomita jakość zwłaszcza o stronę techniczną. Nie sprawiają problemów przy nakładaniu i dobrze reagują na chemię. O stronę merytoryczną odpowiada projektant. Jeśli chodzi o dobór i poprawność kolorów, wyrazistość detali, to nie mam nic do zarzucenia. Co więcej niektóre elementy są podwójne. Na przykład kokardy, co wystarczy z powodzeniem na dwa modele. Mniej zachwyceni mogą być modelarze, którzy lubią malować oznaczenia przy pomocy szablonów. Oznaczenia płatowca wydrukowano na kalkomaniach z pasami na ster kierunku, nie ma ich natomiast wydrukowanych osobno. Ja osobiście wolę kalkomanie, więc mi to nie przeszkadza. Arma Hobby po swojemu wyposażyła modelarzy w całkiem sporą ilość kalek do wykorzystania w kokpicie i innych miejscach w modelu. Są także pasy pilota.

Producent proponuje trzy warianty malowania. Wszystkie oczywiście pokazane w formie kolorowych plansz na końcu instrukcji. Sylwetki boczne zostały powtórzone także na tylnej stronie pudełka. Do wyboru mamy zatem:
•    Curtiss H-75 A2 no. 107 (U007), GC 1/55, pilot por. Jan Zumbach. Bordeaux, czerwiec 1940 r.
•    Curtiss H-75 A1 no. 16 (U015), 1. escadrille GC I/5, pilot Sgt Léon Vuillemain. Reims, wiosna 1939 r.
•    Curtiss H-75 A1 no. 35 (X834) , 3. escadrille GC II/5 “La Fayette”, pilot Adj. Marcel Dougoujon. Toul-Croix-de Metz, listopad 1939 r.
Jest bardzo prawdopodobne, że większość modelarzy wybierze wariant pierwszy, czyli samolot na którym latał legendarny por. pil. Jan Zumbach, co jest w pełni zrozumiałe. Jest jednak jedna rzecz, którą każdy będzie musiał rozstrzygnąć we własnym zakresie. Czyli biała cyfra „3” w czarnym okręgu. Czy była kiedy z tego samolotu korzystał por. pil. Jan Zumbach, czy też nie? Na pewno była, kiedy pilotem tego samolotu był Lt. J. Tardy de Montreval. To malowanie można wykonać jako bonusowe. W czerwcu 1940 r. malowanie tego samolotu uległo pewnym modyfikacjom. Godło na burtach kadłuba za kabiną zostało zamalowane i zastąpione kokardą. Pojawiło się ono pod wiatrochronem w nieco zmniejszonej postaci. W publikacji z cyklu Polish Wings nr 44, Bartłomiej Belcarz wskazuje, że zamalowana została także „trójka”. W jej miejscu pojawiła okrągła plama świeżej farby. Ponieważ sam mam zamiar skleić model w tym właśnie malowaniu, czeka mnie trochę pracy badawczej.

Nieco nowych pomysłów znalazło się także w szacie graficznej instrukcji montażu i malowania. W każdym z rysunków znajdziemy sporo przydatnych informacji, zaś producent przy pomocy odpowiednio dobranej kolorystyki pokazał w bardzo konkretny sposób, jakie elementy, jakim kolorem należy malować.
Kończąc, nie będę nikogo usilnie namawiać do kupna i sklejenia tego modelu. Tu decyzję, każdy musi podjąć sam, zaś jak będę miła frajdę, jeżeli mu w jej podjęciu pomogłem. Sam osobiście skleiłem już sporo modeli tego producenta i na żadnym z nich się zawiodłem. Podejrzewam, że z tym zestawem będzie podobnie. Jedyny problem jaki przewiduję, to poprawne wykonanie malowania, ale tu już kwestia czy wyjdzie i jak wyjdzie zależy od modelarza, a nie od producenta.

 

Dziękuję producentowi, firmie Arma Hobby za przekazanie modelu  na potrzeby recenzji

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
   
                 
                 

 

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd