W Pudle - Samolot myśliwski - Ansaldo A.1 Balilla - 1/48 - Techmod

Model: Ansaldo A.1 Balilla,
Producent: Techmod,
Nr kat.: 41111
Skala: 1:48
Tworzywo: model wtryskowy, wydruki 3D, pręty polistyrenowe, folia
Malowanie: 3 x Włochy, 1 x Grecja, 1 x Polska (bonus)


Czekałem, czekałem i w końcu się doczekałem. Zapowiadana wieki temu przez firmę Techmod Balilla w skali 1/48 w końcu ujrzała światło dzienne. Muszę przyznać, że właśnie Balilla to jeden z moich ulubionych samolotów pionierskiego okresu polskiego lotnictwa. Zgrabna sylwetka, ciekawe malowania i niesamowite historie związane z udziałem tych maszyn w wojnie bolszewickiej. Czego chcieć więcej? Oczywiście modelu.

Na rynku był i jest zresztą  żywiczny model firmy Karaya i nawet swego czasu robiłem do niego podchody, ale kiedy dowiedziałem się o zapowiedziach Techmodu wydania modelu wtryskowego, postanowiłem zaczekać. Trochę to trwało, ale w końcu model trafił na rynek i stał się dostępny. Nie muszę chyba dodawać, że został on niezwykle „ciepło” przyjęty. Trafiłem w interencie na recenzję zamieszczoną na znanym portalu społecznościowym. Jednym z pierwszych jej stwierdzeń było: „lubię sobie ponarzekać”. A potem to już poszło, do narzekań przyłączyli się inni i tak narzekali na wszystko, a ja zastanawiałem się, czy to rzeczywiście chodzi o ten sam model, czy może firma Techmod przez pomyłkę wsadziła do pudełka zawartość kosza na śmieci? Jednak po kolei.



Model został zapakowany w pudełko średniej wielkości, zaś jego szata graficzna jest niemal identyczna jak w przypadku poprzednich modeli tego producenta czyli FF-33E. Wieko zdobi boxart w formie akwareli, która może jest tak widowiskowa i ekspresyjna jak wykonywane obecnie grafiki komputerowe, ale przyjemna dla oka. W środku znajduje się torebka z wypraskami, mniejsza z dodatkami, arkusz kalkomanii oraz instrukcja montażu i malowania.


W recenzji na którą się powołałem powyżej najbardziej oberwało się wypraskom. Po części jest to zrozumiałe, że w porównaniu z modelami projektowanymi obecnie, takich firm jak Copper State Models, Edurad czy Gaspatch wypadają nieco blado. Ponieważ powstały w 2017 r. Wtedy to dzięki uprzejmości producenta kilku zaprzyjaźnionych modelarzy, między innymi  ja, otrzymała próbne wtryski, w celu wyrażenia opinii. Wtedy, w stosunku do FF-33E był to spory skok jakościowy, zresztą urządziliśmy im pokaz przedpremierowy podczas jednej z pierwszych edycji Bałtyckiego Festiwalu Modelarskiego.

Wzbudziły spore zainteresowanie, a ja co jakiś czas otrzymywałem od różnych ludzi pytania o to, kiedy Balilla będzie dostępna. Na te pytania nie byłem w stanie odpowiedzieć, aż do teraz. Na zdjęciu powyżej z lewej strony widoczny jest komplet wyprasek z zestawu, zaś po prawej widnieją próbne wtryski z 2017 r. Zanim model ujrzał światło dzienne, przeszedł kilka zmian koncepcji wydania, zaś jedyną modyfikacją form wtryskowych było dodanie dwóch wlewów do zbiornika umieszczonego w baldachimie górnego płata. Początkowo uzupełnieniem elementów wtryskowych miała być fototrawiona blaszka i elementy metalowe, potem była mowa o jakiś żywicach, aż w końcu stanęło na wydrukach 3D. Podstawę stanowią jednak dwie ramki z szaro – srebrnego tworzywa, ale jestem daleki od powielania stwierdzeń, jakie czytałem na ich temat.

Na pierwszej z nich znajdują połówki kadłuba, usterzenie oraz makieta silnika, śmigło i zbiornik paliwa. Co ciekawe, mamy też dwa rodzaje chłodnic, ale nie wykorzystamy żadnej z nich. Po prostu, są pozbawione charakterystycznej faktury, która pierwotnie miała być wykonana z fototrawionej blaszki. Teraz mamy piękny wydruk 3D. Osłona skrywająca silnik i karabiny maszynowe jest wykonana jako dwa oddzielne elementy i jeżeli ktoś ma ochotę a posiada odpowiednią dokumentację może wykonać je jako otwarte lub zdjęte (jeszcze ni odszedłem do tego, jak to było, ale wszystko przede mną) i wyeksponować wnętrze przedniej części kadłuba. Trzeba tylko pamiętać o wyszlifowaniu jej od wewnątrz i usunięciu śladów po wypychaczach. No i odtworzeniu jej faktury wewnętrznej. Detale na burtach kadłuba na pewno ustępują temu, co można podziwiać w modelach projektowanych obecnie, ale też w mojej ocenie nie ma aż takiej tragedii. Znalazłem też kilka nadlewek, prostych do usunięcia, przy pomocy żyletki lub nożyka. Zarówno na ramkach testowych jak i produkcyjnych nie znalazłem natomiast jamek skurczowych ani żadnych innych wad takich jak chropowata powierzchnia. Na pewno ramki wyglądałyby lepiej, gdyby do ich produkcji uzyto tworzywa w kolorze szarym lub beżowym, co jest powszechną praktyką przy modelach samolotów z okresu Wielkiej Wojny, ale z drugiej strony to tylko kolor tworzywa, który i tak zniknie pod warstwą podkładu i farby.

Druga wypraska to płaty, zastrzały, podwozie oraz większość detali wnętrza. Model ma wszak kompletną ramę silnika, na której silnik osadzimy oraz komorę uzbrojenia. Nieco blado wypadają makiety karabinów maszynowych Vickersa, ale po pierwsze, w całej okazałości widoczne będą tylko w przypadku otwarcia, po drugie końcówki chłodnic z wylotami luf oraz tylce mamy do dyspozycji pięknie wydrukowane, po trzecie ostatnio bawiłem się drukowanymi karabinami firmy Gaspatch i ciężko mnie w tym temacie zadowolić.  Tradycją stało się już natomiast, że kiedy ukazuje się model samolotu z płóciennym pokryciem skrzydeł i to wydany przez polskiego producenta, wykonanie tego opłótnienia trzeba należycie skrytykować. Nie pamiętam modelu wtryskowego, żeby się to podobało. Wszak polski modelarz lipy sobie wcisnąć nie da, a każdy ma w garażu przynajmniej Camela lub innego Spada, a niektórzy nawet całą kolekcję Goeringa, więc wiedzą jak jest i taki Techmod im nie będzie podskakiwał! No!  Ja jednak krytykę pozostawię i innym, zresztą ta która się zaczęła rozwijać szybko została spacyfikowana przez tych co naprawdę się na „szmatopłatch” znają. Ja osobiście nie mam zastrzeżeń, skleję jak jest w końcu ktoś mi zabroni? „Nie mam Pańskiego płaszcza i co mi Pan zrobisz?!” Z tego wszystkiego zapomniałem dodać, że lotki oraz powierzchnie sterowe są wykonane jako oddzielne elementy, co niewątpliwie jest zaletą zestawu.
Temat płóciennego pokrycia zresztą nie jest nowy. Jak zaznaczyłem powyżej wraca przy niema każdym nowym modelu, dlatego w tym miejscu postanowiłem pokazać jak to wygląda w przypadku różnych modeli, różnych producentów obecnie i kiedyś. Zaweziłem to jednak tylko do modeli w skali 1/48, uważam że pokazanie płótna w różnych skalach nie byłoby miarodajne.

Albatros W.4 - Gavia Camel - Blue Max
Caudron G.IV - Cooper State Models HH-33E - Techmod
Breguet 14 - Fly Fokker D.VII - Roden
SG.38 - Special Hobby F2b Fighter - Roden

Jak widać, każdy robi to w inny sposób a tak zasadnicza jego prezencja i tak zależy od właściwego pomalowania i umiejętności modelarza w tym zakresie. Tu kolejna ciekawostka, kiedy trafiam w Internecie na jakiegoś zapiekłego krytyka z a takich co siem zna i wi najlepiej, od razu zaczynam szukać zdjęć wykonanych przez danego delikwenta modeli. Ciekawa sprawa, że zazwyczaj tych zdjęć nie ma. Przypadek? Nie sadzę.

Uzupełnieniem części plastikowych są dodatki w postaci wydruków 3D a także pręcików z tworzywa kawałka cienkiej pleksi do wykonania oszklenia. Folia została dodatkowo zabezpieczona kawałkiem papieru, natomiast o owych pręcikach, z których wykonamy napędy lotek przeczytałem, że to „odpad” i spodziewałem się, że w pudełku znajdę kawał drutu, taki pogięty i zardzewiały, co to 20 lat leżał gdzieś na podłodze w piwnicy. Kolejne rozczarowanie. Wydruki natomiast powstały w firmie Arma Hobby, zaś ich projektantem jest Marcin Ciepierski, no cóż. Znać rękę mistrza, te wydruki to niewątpliwie najmocniejszy punkt całego zestawu.

Komplet składa się dwóch wydruków zawierających w sumie z około 30 precyzyjnych detali. Przyznam się, że takich szprycowanych kół, czy fotela, nie widziałem w innych modelach. Wystarczy dokładnie przyjrzeć się zdjęciom, by wyrobić sobie zdanie.

Mnie osobiście także ujęło także to, że w formie wydruków wykonane zostały okucia zastrzałów oraz kotwy do mocowania naciągów. Coś takiego naprawdę robi robotę i śmiem twierdzić, te właśnie drukowane detale będą w stanie nadrobić wszelkie niedostatki elementów plastikowych. Osobnym wydrukiem jest chłodnica. Mamy tu zatem siatkę, pięknie odwzorowaną oraz logo producenta.

Kalkomania to dość sporej wielkości arkusz, nic dziwnego zawierza dość spore elementy graficzne w postaci znaków przynależności państwowej godeł oraz numerów. W formie kalkomanii wykonano także tarcze zegarów na tablicę przyrządów.  Jak widać jakość wydruku pod względem kolorystyki czy wyrazistości rysunku jest bez zarzutu, sam osobiście wiele razy przekonałem się, że nowe kalkomanie Techmodu, są doskonałej jakości, więc pewnie w tym przypadku będzie podobnie. Balilla to samolot, który miał kadłub pokryty sklejką. W niektórych modelach podobnych samolotów imitacja pokrycia sklejkowego ma postać kalkomanii. Tu producent nie zdecydował się na ten krok, co niektórzy mogą uznać za wielki minus tego zestawu. Ja mogę się jedynie domyślać czemu tak się stało. Dużą rolę mogły tu odegrać względy ekonomiczne, musiałby zostać dołączony drugi dość duży arkusz, a jak wiadomo kalkomanie to jeden z głównych czynników kształtujących cenę gotowego produktu czyli modelu. Ponadto nie wszyscy lubią tego typu rozwiązanie. Podejrzewam, że taki zestaw ze sklejką na kalkomaniach kosztowałby kilkadziesiąt złotych drożej i natychmiast  pojawiłyby się utyskiwania, że „po co tak kalka, jak ja lubię sobie sklejkę malować i teraz musze za model zapłacić drożej, a kalki nie wykorzystam”. Nie znam szczegółowych planów firmy Techmod, ale jak bym raczej poszedł w wydanie takich kalkomanii jako osobnego zestawu, ewentualnie dołączenie go okazjonalnie do jakiś limitowanych edycji w formie gadżetu.

roducent proponuje nam cztery warianty malowania. Trzy pierwsze to samoloty lotnictwa włoskiego i co ciekawe są to trzy samoloty użytkowane przez jednego pilota Antonio Locatelliego. Wszystkie są malowane w niemal identyczny sposób, różnią się jedynie oznaczeniami . Uwagę zwraca zwłaszcza samolot 16553 z pięknymi herbami na płatach i kadłubie. Ten właśnie samolot widnieje na boxarcie, który zresztą powstał w tym samym czasie co wypraski, czyli dekadę temu. Czwarte malowanie to samolot w malowaniu lotnictwa morskiego Grecji. Techmod, jak Wyście mnie tym malowaniem zaimponowali :)

Producent zdecydował się na malowanie bonusowe. Jest to samolot w malowaniu polskim, z 7-ej  Eskadry Myśliwskiej Kościuszkowskiej, a jakże by inaczej. Jest samolot 16739 (w literaturze są spotykane także numery 16735 lub 16733) Nie jest to jednak żadne z tych najbardziej znanych malowań, ale nie znaczy, że nie ciekawe. Samolot należał do grupy maszyn importowanych z Włoch i ma mieszane oznaczenia w postaci umieszczonych na kadłubie włoskich kokard, które prześwitują spod warstwy białej farby, którą je zamalowano. Warto też zwrócić uwagę na pewne novum w postaci malowanych na szaro końcówek płatów na ich dolnych powierzchniach i steru kierunku. Z tego, co się zdążyłem dowiedzieć ta nowość wypłynęła niedawno, ale nie znam bliższych szczegółów. Wiem natomiast, że przy pomocy kalkomanii, które znajdziemy w pudełku, możemy sobie „wyczarować” dwa kolejne warianty malowania. Pierwszy to samolot 16728. Malowanie identyczne, różnice to tylko ten numer, w którym podmienimy kilka cyferek (wszystkie co trzeba są na arkuszu) i przykleimy na kadłubie kokardy w pełnej krasie. Druga opcja to samolot „Biała 7” z 1924 r. Możemy wykorzystać biała cyfrę 7 z jednego z malowań włoskich, nico zmodyfikować jej krój i z posiadanych zapasów dobrać odpowiadające wielkością szachownice na kadłub. Samolot miał jednolicie zielone malowanie, zaś szachownice na prawej burcie wymalowano z odwróconym układem pól. Możliwości wykonania zielonych Balilli jest znacznie więcej trzeba jednak poszukać odpowiedniej dokumentacji.

Instrukcja ma postać wydanej na kredowym papierze kolorowej broszury. Szata graficzna jest taka sama jak w przypadku sztandarowych produktów Techmodu, czyli kalkomanii. Producent nie silił się tu na wyrafinowaną grafikę w formie dokumentów z epoki, jak to robią Cooper State Models czy Gaspatch. Rendery 3D znane z FF-33E zostały zastąpione czytelnymi rysunkami montażowymi, osobiście przypomina mi to trochę instrukcje Eduarda. Dokładne zaznajomienie się z instrukcją pozwoli na bezproblemowe przejście przez poszczególne etapy budowy.
Teraz trzeba zadać sobie pytanie, czy ten model zasłużył na taką krytykę z jaką się spotkał? Uważam, że nie do końca. Jego zasadniczym mankamentem jest to, że wydano go przynajmniej o sześć lat za późno i padł ofiarą postępu w technologii projektowania i produkcji modeli, jak na naszych oczach się dokonuje. Pomimo, tego uważam, że można z  niego zrobić efektowną replikę. Mam zamiar za niego niebawem się zabrać, a na jednym się pewnie nie skończy. Dopiero po sklejeniu, będę miał pełną wiedzę na temat rzeczywistej wartości nowego produktu Techmodu. Ponieważ czytałem dość sporo porównań do funkcjonującego już na rynku modelu Balilli firmy Karaya, postanowiłem na koniec dorzucić swoje trzy grosze w tym temacie, choć nie lubię tego robić. Zgodnie z aktualnymi trendami powinienem produkt Karayi obrzucić błotem i powiesić na nim wszystkie możliwe psy. Ja tego nie zrobię, bo brzydzę się takimi metodami „promocyjnymi”. Zresztą gdybym był producentem modeli pogoniłbym takich „promotorów” i odciął się od praktyk tego typu. Są po prostu żenujące i słabe. Co do samego zestawu firmy Karaya, to znam go i uważam, za bardzo dobrze opracowany i to w doskonałej na dzisiejsze czasy cenie. Jednym minusem, ale naprawdę drobnym jest dość ubogie potraktowanie wnętrza, ograniczające się jedynie do kabiny pilota. Mamy do wyboru trzy atrakcyjne malowania. Jeżeli komuś z pewnych przyczyn nie pasuje produkt Techmodu, sięgnie po Karayę i na odwrót. Mamy zatem dwa bardzo dobre zestawy, z delikatnym wskazaniem na Techmod (wnętrze i wydruki), ale to moja subiektywna ocena. Na koniec mogę podzielić się informacją ze źródła, że jest przygotowywany kolejny zestaw z Balillą. Będzie w całości poświęcony Eskadrze Kościuszkowskiej, zaś w pudełku będzie jeszcze więcej wydruków, mam tu na myśli nie tylko elementy modelu. Wydanie zestawu producent planuje w 2025 r.

 

Dziękuję producentowi, firmie Techmod za przekazanie modelu na potrzeby recenzji

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

 

 

 

 

 

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
   
                 
                 

 

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd