W Pudle - Samoloty myśliwskie IAR.80/IAR.81 - 1/72 - IBG Models

To była jedna z najbardziej gorących premier tego roku. Modele długo oczekiwane, ponieważ ukazały się z pewnym opóźnieniem. Miały być latem ukazały się wczesną jesienią, zaś do nas dotarły teraz. W końcu są. Chodzi o modele rumuńskich samolotów myśliwskich IAR.80 oraz IAR.81 wydanych w podziałce 1/72 przez firmę IBG Models. Modele te, co prawda oglądałem już wcześniej przy różnych okazjach, ale dopiero teraz mogłem przyjrzeć się im na spokojnie.

Przy polityce wydawniczej przyjętej przez IBG Models należy się spodziewać całej serii modeli tego dalekiego kuzyna naszego PZL P.24. Na początku ukazała się wczesna odmiana IAR.80 oraz IAR.81C, wariant myśliwsko – bombowy uzbrojony dodatkowo w działka 20 mm. Ponieważ oba wydane zestawy mają więcej cech wspólnych niż różnic zdecydowałem się omówić je razem, przy czym bardziej szczegółowo opisany zostanie IAR.80, zaś w przypadku IAR.81 skupię się na różnicach.

IAR 80 Early – Gethering Strom 1941


Model: IAR 80 Early – Gethering Strom 1941,
Producent: IBG Models,
Nr kat.: 72564
Skala: 1:72
Tworzywo: model wtryskowy, elementy fototrawione,
Malowanie: 3 x Rumunia

Zestaw zapakowano w pudełko tej wielkości co P.11, P.24 czy Karasie. Zdobi je dynamiczny i efektowny boxart. Osobiście nie lubię zimy, ale tu została przedstawiona pięknie. Zawartość pudełka to tradycyjnie kilka torebek z wypraskami, blaszka fototrawiona, instrukcja oraz kalkomania. Zupełnie naturalne jest poszukiwanie analogii do wcześniejszej serii modeli samolotów myśliwskich Focke Wulf FW-190 D. Czy IAR-y będą równie dobre, czy może lepsze, a może gorsze? Na pewno ramek jest mniej, bo tylko cztery. Do ich produkcji użyto tego samego tworzywa, co w przypadku innych modeli tego producenta, a więc bez zmian. 

Zacznę zatem od ramek wchodzących w skład obu zestawów. Pierwsza z nich nosi oznaczenie B1, a  znajdziemy na niej podzespoły kadłuba, silnika oraz część wyposażenia kokpitu. 

Kadłub ma praktycznie klasyczną konstrukcję – połówki lawa i prawa do których później dokleimy dół. Byłem bardzo ciekaw wykonania faktury powierzchni całego modelu. Nie zawiodłem się, została ona w moim przekonaniu wykonana znacznie bardziej finezyjnie, niż w przypadku „Długich Fok”. Linie podziału oczywiście wgłębne, zaznaczone szwy nitowe, lub jak kto woli „dziury po nitach”. Tak, wiadomo do czego zmierzam. Tak, wyczytałem taki termin na moim ulubionym forum i zacząłem tracić  czas na zastanawianie się, czy można było to zrobić delikatniej, subtelniej? Jakby się kto uprał zapewnie tak. Gdyby zainwestować w projekt trzy razy tyle środków i zlecić jego wykonanie Dziewicom przy świetle Księżyca, to pewnie tak, ale model nie kosztowałby nie około 90,00 złotych ale ze 300,00 złotych i wtedy dopiero byłby lament. Moim subiektywnym zdaniem faktura powierzchni w nowych modelach IBG nie jest przekombinowana w żadnym kierunku. Biorąc pod uwagę fakt, ze spora rzesza modelarzy używa podkładu czy innego surfacera (na przykład ja), dodając do tego tych, którzy modele malują pędzlami (wbrew pozorom jest ich sporo) to nity są ok. Poza tym, kto każe wpuszczać we wszystko wasch. Wystarczy zaakcentować tylko niektóre panele i naprawdę efekt może być znakomity. Trochę odbiegłem od tematu, ale powierzchnie zewnętrzne to nie wszystko, środek też robi wrażenie. Kabina po założeniu w całość, może prezentować się naprawdę wybornie.

Podobnie jak komory podwozia głównego czy też silnik wraz z osłoną widniejące na zamieszczonych powyżej zdjęciach. Pięknie wyciągnięte detale silnika, a to tylko część jego podzespołów, nity różnej wielkości, swego czasu wiele modeli w większych skalach nie było tak szczegółowo opracowanych jak ten. Jak widać elementy z lukami podwozia mamy aż dwa, co także świadczy, że producent zamierza wydać także modele innych wersji tego sympatycznego samolotu. Wspominałem także, że na tej wyprasce znalazło się także usterzenie. Drobną zamianą w stosunku do poprzednich modeli IBG jest wykonanie powierzchni sterowych, jako integralnych części stateczników, czyli chcąc mieć wychylone powierzchnie sterowe, konieczna jest odrobina samodzielnej pracy. Wiem, niektórzy mogą tego nie przeżyć. 

Druga wypraska B2, która jest wspólna dla obu zestawów, jest oznaczona jako B2. Znajdziemy na niej drobne detale modelu, niezależnie od ich przeznaczenia, kokpit, jednostka napędowa, podwozie i tak dalej.

W sumie kilkadziesiąt drobnych, lub bardzo drobnych elementów. Stwierdziłem, że nie będę szczegółowo opisywał ich wszystkich, ale zamieszczę dość sporą ilość zdjęć, by można było im się przyjrzeć.

Teraz można przejść do wyprasek dedykowanych do wczesnej wersji IAR.80. Na wyprasce F znajdziemy skrzydła oraz tablicę przyrządów. Podobnie jak w przypadku usterzenia, klay oraz lotki stanowią integralne części górnych elementów skrzydeł.

Skrzydła w dość ciekawy sposób montujemy do kadłuba. Służy do tego element widoczny na powyższym zdjęciu. Po zamontowaniu go w kadłubie, wklejamy jego dolne części i możemy przystąpić do montażu skrzydeł. Najpierw w odpowiednie spusty sklejamy dolne części, a potem na nich montujemy górne. Jestem ciekaw, jak się to sprawdzi w praktyce. Powinno jednak być dobrze, bo można znaleźć galerie sklejonych modeli i nikt nie narzekał, no prawie nikt, ale nieważne.

Faktura powierzchni skrzydeł jest wykonana w takim samym stylu, co kadłub, ja nie mam zastrzeżeń, co więcej podoba mi się to, a opinie internetowych krzykaczy coraz mniej mnie interesują.

 Ostania ramka ma oznaczenie E, zaś znajdziemy na niej dzielona na prawą i lewą połówkę przednią część kadłuba.

 Są także dwa rodzaje paneli, które umieścimy po środku każdej z połówek. Pozostałe są dedykowane do innych wersji, które zapewne niebawem się ukażą. 

Oszklenie znajduje się natomiast na ramce, która dla odmiany nosi oznaczenie A. Są dwa rodzaje owiewek, wiatrochron oraz dwa typy celownika, których użyjemy budując model IAR.81C. Dość ciekawie rozwiązano sposób wykonania kabiny zamkniętej lub otwartej. W pierwszym przypadku używamy elementu przezroczystego stanowiącego osłonę kabiny z grzbietem kadłuba. Jeżeli chcemy pokazać światu nasze starania w odtworzeniu detali kokpitu, używamy grzbietu kadłuba z ramki B1 i tylko przezroczystej osłony. Jakość wykonania „szkła” nie budzi moich zastrzeżeń, co zresztą widać na zdjęciach. Ścianki cienkie, przejrzystość dobra, brak refleksów. 

Firma IBG Models nie zarzuciła uzupełniania elementów wtryskowych blaszkami fototrawionymi. Widoczna na zdjęciu blaszka jest wspólna dla obu zestawów, a znajdują się na niej pasy (dwa typy) trochę detali kokpitu, silnika oraz dwa szablony do samodzielnego wykonania paneli na grzbiecie kadłuba. 

 W przypadku kalkomanii, producent powielił patent znany z modeli „Długich Fok”. Arkusiki kalkomanii są dwa. Widoczny na powyższych zdjęciach jest wspólny dla obu zestawów. Zapewne znajdziemy go także w tych, które ukażą się za jakiś czas. Znajdziemy na nich napisy eksploatacyjne, dodatkowe numery i co ważne także poprzeczne czarne paski do nałożenia na rurkę pitota. Mnie to osobiście bardzo cieszy, bo zawsze miałem problem z malowaniem tego typu rzeczy.

Drugi nieco większy arkusik to już konkretne oznaczenia dla  konkretnych wariantów malowania. Są także kalki na tablice przyrządów. Zresztą jest tu „na bogato” bo mamy do dyspozycji dwa rodzaje kalkomanii. Całą tablicę lub poszczególne panele. Ponieważ kalkomanie tradycyjnie powstały w firmie Techmod, o ich stronę techniczną możemy być spokojni, o merytoryczną zresztą. Ja przynajmniej niczego się nie dopatrzyłem.

Opcje malowania producent przewidział trzy. Wszystkie z 1941 roku, jak można było wywnioskować z tytułu zestawu. Co więcej, każdy z wariantów malowania jest zaopatrzony obszerną notatką w języku angielskim, co także świadczy o dużej rzetelności autorów projektu. 

Przedstawione powyżej plansze ze schematami malowania znajdują się oczywiście na ostatnich stronach instrukcji. Tam też znajduje się schemat umieszczania napisów eksploatacyjnych, a tych trochę jest. W samej instrukcji na pozór nic się nie zmieniło jeśli chodzi szatę graficzną, ale pojawiły się zdjęcia archiwalne, zaś język polski został zredukowany do krótkich komentarzy przy rysunkach instrukcyjnych. Notatka o historii samolotu na pierwszej stronie, także jest tylko po angielsku. Na mój gust jest to dość czytelny sygnał. Oby nie odpowiedzialni modelarscy hejterzy  nie doprowadzili do sytuacji, że polscy producenci będą ukierunkowani bardziej na rynki zagraniczne niż krajowy. Pretensje należy mieć wtedy tylko do siebie i warto przemyśleć to, co się wypisuje na forach. 

Rysunki instrukcyjne wykonane tak, jak w przypadku poprzednich modeli IBG. Czytelne, choć wymagające przeanalizowania, choćby z uwagi na podział technologiczny modelu.

IAR 81C Great Air Battles of 1944

Model: IAR 81C Great Air Battles of 1944,
Producent: IBG Models,
Nr kat.: 72570
Skala: 1:72
Tworzywo: model wtryskowy, elementy fototrawione,
Malowanie: 4 x Rumunia

Drugi zestaw umożliwia wykonanie myśliwsko – bombowej  odmiany oznaczonej jako IAR.81C. Tytuł zestawu zaś nawiązuje do walk tocznych z samolotami USAAF w 1944 r. Nawiązuje do tego także Boxart przedstawiający zwycięską walkę IAR-a z amerykańskim P-38 Lighting.

Od razu przejdę do różnic. Są one dwie. Po pierwsze inne skrzydła, co jest podyktowane innym rodzajem zastosowanego uzbrojenia.

Poza nimi na ramce J znajduje się także inny element z centralną częścią luków podwozia i dwa drobne detale, których przeznaczenia na razie nie udało mi się ustalić.

Inny jest także przód kadłuba, stąd wypraska E została zastąpiona wypraską D. Różnice także ograniczają się do doklejanych paneli. Czyli nie wielkie, ale istotne. Pozostałe wypraski podobnie jak fototrawiona blaszka są identyczne jak w przypadku modelu IAR-a 80.

 Kalkomania umożliwia nam wykonanie jednego z czterech malowań, stąd arkusik jest nieco większy.

Także te malowania zostały bardzo obszernie opisane. Każda z propozycji dotyczy jakiegoś epizodu z walk stoczonych z samolotami amerykańskimi w 1944 r. Wszystkie malowania są jednokolorowe, co jednak nie umniejsza im atrakcyjności.
Podsumowując, warto było czekać na te modele. Są one bardzo szczegółowo opracowane i dają duże możliwości modelarzom. Można je oczywiście wykonać prosto z pudełka, można je też w jakiś sposób zwaloryzować. W obu wypadkach można osiągnąć świetne efekty. Jedyna rzecz, przed jaką muszę tu przestrzec, to  nie są modele dla początkujących, są po prostu zbyt skomplikowane jak na pierwszy krok w krainę modelarstwa redukcyjnego. Zabierając się za któryś z nich trzeba dysponować pewna wiedzą, doświadczeniem i umiejętnościami. Z zadowoleniem natomiast dostrzegam progres IBG w procesie tworzenia kolejnych modeli, każdy nowy projekt jest lepszy od poprzedniego, a jeszcze tyle ciekawych tematów do zagospodarowania. Na przyszły rok producent zapowiada kilka niespodzianek… Zobaczymy co się z tego wykluje. 

 

Dziękuję producentowi, firmie IBG Models, za przekazanie zestawów na potrzeby recenzji.
Marcin „Marwaw” Wawrzynkowski    

 

 

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
   
                 
                 

 

Our website is protected by DMC Firewall!