Model: P-39N Airacobra,
Producent: Arma Hobby,
Nr kat.: 40011
Skala: 1:48
Tworzywo: model wtryskowy, balast, maski,
Malowanie: 1 x USA, 1 x Francja, 1 x ZSRR + bonus
Jeszcze nie opadł kurz po zadymie związanej z wydaniem przez firmę Arma Hobby modelu samolotu myśliwskiego P-39Q Airacobra w skali 1/48, a już pojawił się kolejny zestaw. Tym razem warszawski producent proponuje nam wersję P-39N. Co więcej, doświadczenia z wydaniem wersji Q spowodowały wprowadzenie szeregu zmian i poprawek. Co z tego wyszło? Przekonajmy się.
Na początek cieszy oczy kolejny piękny boxart autorstwa Piotra Forkasierwicza przedstawiający wygrany pojedynek zębatej Cobry nad Bf-109. Całą scena rozgrywa się gdzieś w okolicach Sardynii lub Korsyki, gdzie także bazowały Cobry ozdobione groźnymi szczękami, Nie jest to bynajmniej zabłąkana P-400 z Gudalcanalu.
Zawartość pudełka niemal identyczna jak w przypadku poprzedniego zestawu – trzy ramki z jasnoszarego tworzywa, jedna przezroczysta, kulki balastu, drukowana errata, kalkomanie, maski i instrukcja montażu i malowania. Warto zwrócić także uwagę, że na krótko przed pojawieniem się modelu w sprzedaży na stronie producenta pojawił się obszerny artykuł Grzegorza Mazurowskiego opisujący przygotowania do produkcji i oczywiście modyfikacje form mające na celu wyeliminowanie zasadniczych niedoskonałości zestawu, ujawnionych już w toku produkcji. Warto się z nim zapoznać:
Grzegorz Mazurowski, Airacobra P-39N 1/48 już jest!
Będąc już po jego lekturze zająłem się dokładnym oględzinom ramek wtryskowych. Nie jestem natomiast w stanie jednoznacznie wypowiedzieć się, czy poprawione zostały wszystkie wpusty łączące z sobą połówki kadłuba oraz kadłub z usterzeniem i inne tego typu miejsca. Na ten temat wypowiem się dopiero po sklejeniu modelu z tego zestawu, chyba że ktoś zrobi to przede mną. Jestem tego bardzo ciekaw. W dużej części wyeliminowano natomiast problem drobnych nadlewek na styku form. Jest ich zdecydowanie mniej, co sprawia że na ich usunięcie poświęcimy znacznie mnij czasu. Jednak miejsce łączenia skrzydeł z kadłubem w rejonie krawędzi natarcia nadal pozostaje newralgiczne i chyba dobrym pomysłem jest sklejenie płata od razu w całość, żeby nie narażać wlotów powietrza na uszkodzenie. Tym bardziej, że odpada nam korekta powierzchni górnej części skrzydła.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Wyeliminowano bowiem wciągi na powierzchni skrzydła. Jak widać na zdjęciach po prostu nie ma ich, zniknęły, odeszły w modelarski niebyt. Pozostały jakiś ledwie dostrzegalne ciemniejsze smugi, w miejscach gdzie były wciągi, ale powierzchnia skrzydła w tym miejscu jest gładka i równa. Gąbki ścierne oczywiście się przydadzą, ale do czego innego. W pełni potwierdziło się to o czym pisałem w recenzji P-39Q, gdzie byłem niemal pewien, że problem zniknie w miarę docierania się form. Nie wiedziałem jednak, że problem nie rozwiązał się sam, ale pomogła mu załoga nowej narzędziowni, która podeszła do zagadnienia mocno ambicjonalnie. Takie podejście to ja rozumiem! To bardzo dobry prognostyk na przyszłość.
![]() |
![]() |
Podobnie rzecz się miała w przypadku drugiego głównego grzechu tego zestawu, czyli pokryw komór podwozia głównego. Przyznaję się bez bicia, że sam nie zauważyłem tego, że pokrywy te nie są identyczne, że lewa powinna być lustrzanym odbiciem prawej. W zestawie z P-39Q były dwie identyczne, co skutkowało koniecznością dołączania prawidłowych pokryw w formie wydruków 3D jako erraty.
![]() |
![]() |
Teraz wygląda to tak. Pokrywy są prawidłowe, wykorzystujemy zatem elementy plastikowe. Nie znam się za bardzo na technologii wytwarzania form wtryskowych, ale nie sądziłem, że wykonanie korekty formy w takim zakresie jest w ogóle możliwe.
![]() |
![]() |
Producent jednak nie zdecydował się na poprawianie wylotów powietrza umieszczonych na nosie samolotu. W dalszym ciągu błędnie wykonany detal z tworzywa zastępujemy drukowaną erratą. W artykule o którym wspominałem powyżej jest szczegółowo opisane dlaczego zrobiono tak, a nie inaczej. W pełni się z tym zgadzam, a po cichu liczę, że druga para chwytów stosowana w wersji Q, także doczeka się tak precyzyjnego zamiennika.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Ponieważ zarówno elementy przezroczyste, maski oraz balast są identyczne jak w P-39Q Od razu przejdę do omawiania kalkomanii. Jest to spory, podłużny arkusz, na którym sporo się dzieje. Znaki, numery, godła no i oczywiście paszcza zostały uzupełnione kompletem napisów eksploatacyjnych i tradycyjnie kalkomaniami do umieszczenia w kokpicie. Wszystko wydrukowane wyraźnie z prawidłową kolorystyką, a nawet najdrobniejsze napisy można przeczytać. Nie ma też żadnych błędów drukarskich. Tym razem drukiem kalkomanii zajął się nasz rodzimy Techmod. Jeśli chodzi o ich stronę techniczną, to jestem raczej spokojny. Wiele razy korzystałem z tych kalkomanii i nie miałem z nimi najmniejszego problemu.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Arma Hobby proponuje nam trzy zasadnicze warianty malowania:
• P-39N Airacobra 42-18354. 345. Fighter Squadron, Sardynia-Korsyka, wiosna 1944 r.
• P-39N Airacobra 42-18736. Cdt. Jean Machet de la Martinière, dowódca GC 1/4 Navarre. Lotnisko Reghaia, Algieria, marzec 1944 r.
• P-39N Airacobra „Biała 01”, 42-9033. 100. Gwardyjski Pułk Myśliwski, Grigorij Dolnikow, 1943-1945 r.
Jest także czwarte malowanie bonusowe:
• P-39N Airacobra „Biała 01”, 42-9033. 100. Gwardyjski Pułk Myśliwski, Iwan Babak, 1943-1945 r.
Przy czym ten ostatni schemat dzieli swoje miejsce na kartce ze schematem rozmieszczenia napisów eksploatacyjnych.
Wszystko to zamieszczone w instrukcji montażu i malowania, w której oczywiście uwzględniono wszystkie zamiany dotyczące wersji N. Co ciekawe drukowana errata w postaci wlotów została wciągnięta do harmonogramu montażu, stając się pełnoprawnym elementem zestawu.
Ponieważ u mnie na półce stoi już sklejona Airacobra i to z zestawu „z pierwszego tłoczenia” mogę z czystym sumieniem wypowiedzieć się o jej rzeczywistej wartości. Zestaw dobry i wart polecenia dla każdego, kto chce sobie bezstresowo pokleić i cieszyć się efektowną miniaturą pięknego samolotu. Odnotowania jest także fakt, iż pierwszy nakład P-39Q w chwili obecnej jest wyprzedany i pewnie wróci do oferty producenta za jakiś czas. Ale w poprawionej odsłonie, zaś niesklejone zestawy z pierwszego nakładu mają szansę stać się z czasem białymi krukami i rarytasami wśród kolekcjonerów zestawów. Pisząc tę recenzję zajrzałem z ciekawości na moje „ulubione” forum. Po tym jak pojawiły się galerie pierwszych sklejonych modeli, jakoś dziwnie tam zacichli. Oczywiście mojej relacji z budowy nikt tak nie zamieścił, co było do przewidzenia, nie pasuje przecież do aktualnej linii partyjnej. Po zapowiedzi P-39N pojawiły się tradycyjnie jakieś utyskiwania, ale szybko zostały spacyfikowane. Po prostu od razu widać, kto tam klei a kto nie. Teraz pozostaje nam czekać na zapowiadaną na jesień premierę Mustanga D w skali 1/72. Wprost nie mogę się doczekać co się wydarzy ;)
Dziękuję producentowi, firmie Arma Hobby za przekazanie modelu na potrzeby recenzji
Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski