W Pudle - samoloty szturmowo - obserwacyjne OV-10A, OV-10D+ - 1/48 - ICM Models

Model: „Desert Strom” US aircraft OV-10A and OVD+. 1991
Nr kat.: 48302
Skala: 1:48
Producent: ICM Models
Tworzywo: model wtryskowy,
Malowanie: 4 x USA

Rockvell OV-10 Bronco to samolot pola walki, szturmowy, obserwacyjny, rozpoznawczy. Jednakże pomimo niewątpliwie ciekawej sylwetki, układu dwukadłubowca pozostawał raczej w cieniu innych samolotów bojowych swojej epoki. Na rynku co prawda były dostępne zestawy umożliwiające budowę modelu tego samolotu zarówno w skali 1/72 (Academy) jak i 1/48 (Hawk), jednak były one opracowane bardzo dawno temu. Model Academy światło dzienne ujrzał w 1999 roku, zaś Hawk swój model po raz pierwszy wydał w 1966 roku. Oba jak na swoje czasy niezłe, ale obecnych standardów nie trzyma żaden z nich. Sytuacja zmieniła się radykalnie w 2021 roku, kiedy swoje modele OV-10 w podziałce 1/48 wydał ukraiński ICM. Dzięki uprzejmości producenta mogłem zajrzeć do najnowszej jego odsłony, zestawu podwójnego , poświęconemu ostatniemu użyciu bojowemu tych samolotów, operacji „Pustynna Burza”.

Zanim jednak przejdę do omawiania zawartości naprawdę sporego pudła, uporządkuję kilak faktów. Jak wspomniałem powyżej zestaw miał swój debiut w 2021 roku, czyli stosunkowo niedawno. Jako pierwsza w sprzedaży pojawiła się podstawowa odmiana, czyli OV-10A, Nieco później pojawił się zestaw umożliwiający budowę wersji OV-10D+ z nieco inną częścią nosową. Następnie producent wydał te modele w zestawach z figurkami i innymi modelami, zaś na 2022 rok zapowiedziany został podwójny zestaw poświęcony udziałowi tych samolotów w działaniach wojennych w Kuwejcie i Iraku w 1991 roku.

Zdjęcie: ICM Models

Zanim to jednak nastąpiło ICM Model zostało uhonorowane bardzo prestiżowym wyróżnieniem, które bardzo cenią sobie producenci modeli i akcesoriów. Redakcja niemieckiego magazynu modelarskiego Modell Fan przyznała zestawowi OV-10A Bronco firmy ICM Models tytuł Modelu Roku 2022. Z tego miejsca chciałbym zarówno w imieniu własnym jak i Kolegów modelarzy z KPM-u serdecznie pogratulować tego wyróżnienia. Na temat nowego modelu OV-10 Bronco sporo słyszałem trochę też rozmawiałem i nie natrafiłem na żadne krytyczne uwagi wobec niego, zaś zawartość kartonu zawierającego wypraski przeszła moje najśmielsze oczekiwania. 

Ale po kolei. Jak zaznaczyłem powyżej zestaw zapakowany jest w naprawdę sporych rozmiarów pudło, o znaczenie większej objętości, niż opisany niedawno przeze mnie model Jaka-9T w podziałce 1/32. Zdobi je lakierowane wieko z bardzo ładnym, dynamicznym boxartm przedstawiającym parę naszych bohaterów w locie koszącym, gdzieś nad pustynią Kuwejtu. W środku trzy spore torebki z wypraskami, całkiem obszerna instrukcja oraz arkusz kalkomanii. Poza tym trochę miejsca na ewentualne dodatki, ale czy na pewno konieczne będzie ich kupowanie. Ja się zacząłem mocno nad tym zastanawiać. O tym jednak za chwilę. Do produkcji wyprasek użyto jasnoszergo polistyrenu, którego producent używa od lat, nie doszukałem się natomiast żadnych wad czy skaz produkcyjnych w postaci nadlewek, śladów po wypychaczach w trudnych do usunięcia miejscach, czy tak uwielbianych przez polskich modelarzy jamek skurczowych. W zestawie mamy dwa modele, przy czym dwie mniejsze torebki zawierają wypraski do budowy OV-10A, zaś jedna większa to wypraski OV-10D+. Niektóre wypraski są wspólne dla obu zestawów, niektóre dedykowane tylko dla danej, konkretnej wersji. Od nich właśnie zacznę.

Ramka oznaczona jako „A” do modelu OV-10A zawiera połówki oraz dolną część kadłuba, tablice przyrządów pokładowych, śmigła oraz kilka drobnych detali. 

To samo oznaczenie ma ramka dedykowana do modelu OV-10D+. Ma ona podobną zawartość, ale większe wymiary, ponieważ centralny kadłub tej odmiany samolotu miał przedłużoną cześć nosową, której zabudowano aparaturę optoelektroniczną.

OV-10A OV-10D+

Dokładniejsze przyjrzenie się tylko tym dwóm ramkom  daje do zrozumienia, że mamy do czynienia z produktem naprawdę wysokiej jakości. Projektant form nie szedł na skróty i dokładnie zanalizował konstrukcję samolotu, by potem odzwierciedlić je w detalach modelu. Linie podziału są oczywiście wgłębne, ale równe, delikatne i wyraźne, do tego dochodzą imponujące ilości nitów, wgłębnych, wypukłych, luków inspekcyjnych zawiasów i temu podobnych drobnych detali, które na pozór niewiele znaczą ale zebrane razem dają imponujący efekt.

OV-10A OV-10D+

Podobnie jest we wnętrzu kadłuba, w miejscu, gdzie znajduje się kokpit. Odtworzono całą fakturę powierzchni, całą konstrukcję wnętrza. Przy dość sporych rozmiarach przezroczystej osłony kabiny, którą zresztą możemy otworzyć, będzie to doskonale widoczne. Skoro jesteśmy przy kokpicie, warto zwrócić uwagę na tablice przyrządów. Ich sposób wykonania, szczegółowość i przestrzenność sprawia, że kupowanie gotowych tablic przyrządów warto dokładnie przemyśleć.

OV-10A OV-10D+

 W obu wersjach inne są także końcówki łopat śmigieł, co oczywiście zostało uwzględnione, co także widać na zdjęciach.

Warto także zwrócić uwagę, że tablice przyrządów mają zaznaczone puszki zegarów, więc wystarczy dodać imitacje przewodów, żeby osiągnąć bardzo dobry efekt. Bardzo fajnie prezentuje się także obudowa optoelektroniki w OV-10D+.

Różnice występują także w konstrukcji belek kadłubowych obu wersji samolotu, co także zostało uwzględnione przez producenta. Ramka „B” zawiera wewnętrzne połówki belek oraz statecznik poziomy i występuje w obu zestawach. Tu odwzorowanie powierzchni osiąga wręcz poziom maestrii, co zresztą widać na zamieszczonych powyżej zdjęciach. To najwyższy możliwy poziom, nie tylko europejski ale i światowy. Jedyne na co trzeba będzie uważać, to proces klejenia, żeby nie zabrudzić tej faktury klejem, bo jej doczyszczenie będzie raczej niemożliwe do wykonania. 

W obu zestawach mamy także ramkę „B 5”, na której rozmieszczono zewnętrzne połówki belek kadłubowych dla wersji OV-10A oraz pociski AIM-9 wraz z wyrzutniami, przy czym tych ostatnich wykorzystamy jedynie część.

Zewnętrznych połówek belek kadłubowych z ramki  „B 5” nie wykorzystamy przy budowie modelu OV-10D+, do tego celu wykorzystamy ramkę „B 4”. 

Wśród ramek znajdują się też podłużne ramki oznaczone jako „B 1” oraz „B 3”. Rozmieszczono na nich dolne części belek kadłubowych. 

W przypadku wersji OV-10D+ użyjemy całej zawartości ramki „B 3”, zaś w przypadku OV-10A odpowiedziach elementów z obu ramek, zgodnie ze wskazówkami zawartymi w instrukcji.

Pozostałe ramki występują w obu zestawach. Ramka „C” zawiera podzespoły płata, aerodynamiczne osłony działek będące jednocześnie pylonami do podwieszania różnego rodzaju środków bojowych, a także boczne ściany luków podwozia głównego.

W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że wszystkie powierzchnie sterowe wykonane zostały jako odrębne elementy, co jest także dużą zaletą obu zestawów, przynajmniej w mojej ocenie. Bardzo dobrze także w przypadku płata wypada jego faktura i odtworzone nawet najdrobniejsze szczegóły jego konstrukcji. Poza kapitalnie wykonanymi nitami, które w mojej ocenie trzymają skalę, dochodzą tutaj także pokrywy luków inspekcyjnych, blachy ułożone na zakładkę czy też listwy wzmacniające. 

Ramka oznaczona jako „D” jest największa w zestawie. Rozmieszczono na niej sporą ilość detali, powiedzmy średniej wielkości bez zbytniego rozróżniania na przynależność w modelu. 

Są zatem podzespoły kokpitu, podwozia głównego, przedniego (podłoga kabiny jest jednocześnie sufitem luku podwozia przedniego), powierzchnie sterowe czy podwieszany zbiornik paliwa. Jakość wykonania poszczególnych detali jest tak samo znakomita, jak w przypadku poprzednio omówionych ramek, co zresztą nie powinno nikogo dziwić.

Kolejne dwie ramki przypadają po dwie na zestaw. Ramka „E” to kolejna  partia detali, także bez podziału na przeznaczenie w modelu. Miałem tu początkowo zastrzeżenia do opon  kół podwozia, zwłaszcza głównego, wydawały mi się nieco „łyse”, ale po uważnym obejrzeniu przekonałem się, że mają delikatny bieżnik. Można zatem pokusić się o żywiczne zamienniki, ci co się na to nie zdecydują, także będą musieli obchodzić się z nimi i z klejem penetrującym bardzo ostrożnie. Ostrożność trzeba będzie zachować także przy ewentualnym nawiercaniu luf działek. Niewielka średnica perforowanych tłumików płomieni nie ułatwi zadania. 

Ostatnie dwie ramki są oznaczone jako „W”. W jak weapons. Jak sama nazwa wskazuje zawierają podwieszane środki walki takie jak wyrzutnie niekierowanych pocisków rakietowych, czy też klasyczne bomby lotnicze.  Ponieważ podczas walk w Kuwejcie używano tylko niektórych z nich, nie wykorzystamy wszystkich. Ramka zawiera także podwieszenia używane przez OV-10 we wcześniejszych konfliktach. Instrukcja montażu zawiera szczegółowy diagram zawierający informację, co w przypadku której wersji należy podwiesić. Możemy też skorzystać z posiadanej dokumentacji. Sporo dobra nam oczywiście zostanie, możemy je wykorzystać przy innych modelach współczesnych samolotów.

Elementy przezroczyste rozmieszczono na jednej niewielkiej, w porównaniu z poprzednimi, ramce. Są tak oczywiście podzespoły osłony kabiny, celownik oraz klosze lamp pozycyjnych. Osłona kabiny składa się z czterech zasadniczych elementów – wiatrochronu, części górnych i bocznych. Producent nie przewidział wykonania modeli w opcji z otwartą kabiną. W tym zakresie modelarze są zdani na własną inwencję i ingerencję w zestaw. Zwłaszcza konieczne będzie ustalenie, czy nie trzeba będzie podzielić bocznych osłon na poszczególne fragmenty. Sam jeszcze nie zgłębiałem tematu w oparciu o dokumentację, ale widziałem takie zabiegi w kilku relacjach. 

Samo wykonanie „szkła” nie budzi moich zastrzeżeń. Elementy oszklenia są cienkie i przejrzyste, więc nawet przez zamkniętą osłonę kabiny wnętrza będzie sporo widać. Także ramy oszklenia, co jest przecież ważne poprowadzono równo i wyraźnie, zaznaczono na  nich ponadto sporo detali takich jak zawiasy czy klamki. 

Kalkomania to dość spory arkusz, trzeba pamiętać, że mamy do oklejenia dwa modele, może nie tak duże jak Tomcat czy Eagle, ale wbrew pozorom nie małe. Producent nie ujawnił na arkusiku, gdzie kalkomanie zostały wydrukowane, ale sprawiają one bardzo pozytywne wrażenie.

Wszystkie elementy nawet najdrobniejsze napisy są wykonane wyraźnie, niektóre nawet można odczytać, co prawda przy pomocy lupy, ale jest to możliwe. Nie znalazłem takich niespodzianek jak nieprawidłowa kolorystyka, przesunięcia kolorów i inne przykre niespodzianki, które wymuszałby użycie innych kalkomanii, niż zestawowe. Poza standardowymi oznaczeniami i stencilami w zestawie zalazły się także kalkomanie na końcówki łopat śmigieł, część modelarzy woli je malować, ale pewnie znajdą się tacy, którzy zdecydują się na ich użycie.

Mnie najbardziej urzekły kalkomanie na tablice przyrządów, są one zrobione po prostu genialnie, szczegółowością nie odbiegają od fototrawiono – drukowanych zamienników, które pojawiły się na rynku niedługo po pojawieniu się tych modeli na rynku. Jeżeli te kalkomanie zareagują odpowiednio na płyny do zmiękczania wchłoną się jak trzeba w powierzchnię tablic przyrządów to efekt może być znakomity. Szkoda tylko, że nie ma kalek na panele boczne, ale może nie będą potrzebne… 

Każdy z modeli możemy wykonać w jednym z dwóch malowań do wyboru. Wszystkie one niewiele pomiędzy sobą się różnią, bo wszystkie cztery maszyny wchodziły w skład jednej jednostki 2-go Dywizjonu Obserwacyjnego (VMO-2) lotnictwa Korpusu Piechoty Morskiej. W okresie operacji „Pustynna Burza” VMO-2 stacjonował na terytorium Arabii Saudyjskiej. Mają zatem typowy pustynny kamuflaż, ale układ poszczególnych plam kamuflażu jest inny w przypadku wszystkich czterech wariantów. 

Schematy malowania w postaci barwnych plansz umieszczono na ostatnich stronach instrukcji. Ta ma całkiem sporą objętość, przecież sklejać będziemy aż dwa modele. Szata graficzna jest identyczna jak w przypadku pozostałych modeli wydanych obecnie przez ukraińskiego producenta. Na pierwszej stronie zaraz pod krótką notatką o udziale OV-10 w operacji „Pustynna Burza” znajdziemy rozpiskę kolorów, jakie będą nam potrzebne podczas budowy. Opracowano ją w oparciu o palety Tamiyji, Revela oraz własną paletę producenta, ponieważ ICM Models od niedawna jest także producentem farb modelarskich.

Po tym zestawie sporo sobie obiecywałem i nie zawiodłem się. Wszystkie wcześniejsze zachwyty, jakie słyszałem i czytałem w różnych miejscach okazały się w żadnym stopniu nie przesadzone. Oba modele opracowano niezwykle starannie, przy projektowaniu uwzględniono nawet najdrobniejsze detale konstrukcji prawdziwych samolotów. Dzięki temu powstały zestawy na najwyższym światowym poziomie, zaś ich budowa powinna być czystą przyjemnością, o czym pewnie niebawem przekonam się osobiście. 

Oczywiście zdaję sobie sprawę, jak „wymagający” jest polski rynek modelarski, że niektórzy potrafią zdyskwalifikować zestaw za linię podziału przesuniętą o 0,000001 mm w lewo. Sam zresztą niejednokrotnie dostałem po uszach za zbytnie zachwyty nad modelem, który z ocenie naszych Mężów Opatrznościowych i Uczonych w Piśmie powinien zostać wysłany do najbliższej czarnej dziury. Dla tych którzy jednak zdecydują się marudzić na te modele, dla przypomnienia zdjęcie:

Zdjęcie: ICM Models

 

Dziękuję producentowi, firmie ICM Models za przekazanie modelu  na potrzeby recenzji

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

 

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
       
                 
                 

 

Our website is protected by DMC Firewall!