W Pudle - Samolot myśliwski Grumman F4F-4 Wildcat - 1/72 - Arma Hobby

Model: F4F-4 Wildcat Expert Set, Nr kat.: 70047
Skala: 1:72
Producent: Arma Hobby
Tworzywo: model wtryskowy plus elementy fototrawione, maski,
Malowanie: 5 x USA, 1 x Wielka Brytania

Samolot myśliwski Grumman F4F-4 Wildcat to temat popularny wśród producentów modeli. Jego miniatur w skali 1/72 wydano przynajmniej kilkanaście. Powstawały oczywiście w różnych czasach i były to produkty różnej jakości. Do chwili obecnej za najlepsze uchodziły zestawy japońskiej Hasegawy oraz brytyjskiego Airfixa. Do chwili obecnej, bo teraz na rynek trafił model opracowany przez naszą rodzimą Arma Hobby. Dzięki uprzejmości producenta otrzymałem egzemplarz do recenzji, więc od razu mogę zajrzeć do pudełka, by podzielić się wrażeniami.

Wielokrotnie rozpływałem się w zachwytach nad sposobem wydania i oczywiście grafikami zdobiącymi pudełka modeli Arma Hobby. Tak jest i tym razem, estetyka i dynamika, bowiem autor grafiki przenosi nas nad Guadalcanal i możemy podziwiać w akcji kpt. Joe Fossa, asa Wildcatów po kolejnej zwycięskiej walce z japońskim Zero. Oczywiście jest także informacja o  tym, że nazwy samolotu Arma Hobby używa na podstawie licencji udzielonej przez firmę Northrop Grumman. 

Na odwrocie znajdują się sylwetki boczne samolotów, których modele będziemy mogli wykonać w oparciu o nowy zestaw Arma Hobby. O malowaniach oczywiście jeszcze  będzie mowa, tymczasem pora przyjrzeć się bliżej zawartości pudełka. W środku znajduje się foliowa torebka skrywająca dwie ramki z jasnoszarego polistyrenu oraz jedna przezroczysta. Ich uzupełnieniem jest fototrawiona blaszka oraz maski. Do tego spory arkusz kalkomanii i oczywiście instrukcja.

Jak zaznaczyłem powyżej, zasadnicze elementy modelu rozmieszczone zostały na dwóch ramkach. Mniejsza z nich jest doskonale znana z wcześniejszego zestawu, czyli FM-2, zaś znajduje się na  niej wyposażenie kokpitu, większość podzespołów podwozia głównego, usterzenie poziome oraz podwieszane zbiorniki paliwa.

Druga, większa ramka jest oczywiście zaprojektowana specjalnie na potrzeby tego zestawu z uwagi na znaczną ilość różnic konstrukcyjnych pomiędzy F4F-4 a FM-2. Inny jest zatem kadłub, skrzydła, usterzenie pionowe a także silnik wraz z osłoną o wielu drobnych niuansach nie wspominając. Już na pierwszy rzut oka widać, że Arma nie idzie na skróty, robiąc wszystko, by dać modelarzom produkt o możliwie najwyższej jakości.

Oglądając wypraskę od razu zwróciłem uwagę na wykonanie faktury powierzchni skrzydeł oraz kadłuba. Jest ona wykonana w identyczny sposób, jak w przypadku FM-2. Nie ma tu szwów nitowych oraz balach na zakładkę, ale jak widać na przykładzie FM-2, wiele pięknych replik  z tego zestawu zdążyło powstać, a te barki przeszkadzają jedynie rozhisteryzowanym modelarskim teoretykom, którzy na szczęście stanowią margines modelarskiej społeczności. Wracając jednak do samego modelu, odnoszę wrażenie, że faktura powierzchni wygląda znacznie lepiej niż w FM-2. Jest ona po prostu bardziej finezyjna, a jednocześnie bardzo wyraźna. Lotki, podobnie jak w przypadku FM-2 wykonano jako elementy skrzydeł. Jeśli ktoś chce robić je w pozycji wychylonej, czeka go delikatna przeróbka.

Kadłub i skrzydła to oczywiście niewielka część zawartości ramki. Mamy tu bowiem silnik wraz z osprzętem, jego osłonę (a właściwie osłony) śmigło i trochę drobnicy. Trzeba przyznać, że detale robią wrażenie. Silnik składający się obu gwiazd jest wykonany bardzo finezyjnie i to z uwzględnieniem różnic pomiędzy wariantem amerykańskim i brytyjskim. To samo dotyczy osłon silnika oraz piast śmigła, projektant wychwycił je wszystkie. Także ryzyko błędu merytorycznego w postaci zastosowania elementów charakterystycznych dla samolotów używanych przez US Navy w modelu samolotu w barwach FAA jest zredukowana do minimum. Bardzo dobrym pomysłem jest umieszczenie szablonu do formowania podzespołów podwozia głównego.  Jest on widoczny na zdjęciu z góry po lewej stronie. Bardzo to ułatwi pracę modelarzom, tym bardziej, że skomplikowany mechanizm wciągania podwozia w kadłub, do łatwych nie należy. Bardzo podoba mi się także to, że zestaw zawiera sporą ilość detali umieszczonych w luku podwozia. W przypadku FM-2 zbiornik oleju i kilka innych rzeczy musiałem dorabiać samemu, a tu proszę, mamy wszystko w zestawie.

Ramka z oszkleniem jest identyczna jak w FM-2. Różnica jest tylko taka, że do budowy miniatury F4F-4 wykorzystamy całą jej zawartość, ponieważ wcześniejszy wariant Wildcata miał okienka w dolnej części kadłuba.

Zgodnie z dotychczasową polityką wydawniczą jako pierwszy na rynek trafił zestaw opracowany w standardzie „Expert Set” są dodatki w postaci blaszki fototrawionej oraz masek do malowania. Na blaszce znajdują się głownie podzespoły kokpitu oraz silnika, ale także bardzo finezyjnie wykonane skrzydłowe wyrzutniki bombowe. Dzięki maskom natomiast będziemy mieli ułatwione malowanie ram oszklenia kabiny oraz kół.

Kalkomanie tradycyjnie już wydrukowała firma Techmod. To naprawdę imponujący jak na skalę 1/72 arkusz. Znajdują się na nim oznaczenia nie tylko do sześciu podstawowych malowań, ale także do czterech malowań bonusowych. Są także kalkomanie do wyposażenia kabiny w postaci tarcz zegarów i pasów. Dysponujemy dwoma kompletami, jakby coś nie wyszło. Ciekawostką jest natomiast komplet tabliczek znamionowych, które umieścimy na makiecie silnika. Co do jakości kalkomanii drukowanych ostatnimi czasy przez nie mam żadnych uwag, po prostu nie miałem z nimi żadnych problemów, tak powinno być i tym razem.

W ten sposób doszliśmy do tego, w jakich malowaniach nowy model Wildcata można wykonać. Mamy zatem sześć podstawowych możliwości, a każdy z nich opowiada o jakimś ciekawym epizodzie z lat ostatniej wojny. Oczywiście epizodzie z udziałem myśliwców F4F-4. Mamy zatem do dyspozycji:
•    Grumman F4F-4 Wildcat, białe 84, eskadra VMF-121, Cpt. Joe Foss (26 zwycięstw powietrznych), Guadalcanal, październik/listopad 1942
•    Grumman F4F-4 Wildcat, czarne 8-26, eskadra VGF-27, były samolot z Operacji Torch, Guadalcanal, 8 kwietnia 1943
•    Grumman F4F-4 Wildcat, czarne 6-F-8, eskadra VF-6, USS Enterprise, 10 kwietnia 1942, tydzień przed Rajdem Doolittle'a na Tokio
•    Grumman F4F-4 Wildcat, 5093/ białe  23, eskadra VF-3, USS Yorktown, Lt.Cdr. John S. Thach (3 zwycięstwa powietrzne), Bitwa o Midway, 4 czerwca 1942
•    Grumman F4F-4 Wildcat,  3512/29-GF-10, eskadra VGF-29, USS Santee, rozbity przez Ens Joseph M. Gallano, lądowanie we francuskim Maroko, Opreracja Torch, 8 listopada 1942
•    Grumman Martlet II, AJ148/Ø-7A, 888 eskadra FAA z lotniskowca HMS Formidable, Oran, Algieria, 14 grudnia 1942.
Jest zatem w czym wybierać, a wybór łatwy nie jest. Myślę że znajdą się i tacy, co na jednym modelu nie poprzestaną, tym bardziej, że to jeszcze nie wszystko, ponieważ…

 …od pewnego czasu Arma Hobby dołącza do zestawów „Expert Set” malowania bonusowe. Są to zazwyczaj modyfikacje malowań standardowych polegających na zmianie numeru czy umieszczeniu jakiegoś elementu graficznego w miejscu innym niż standardowe. W przypadku F4F-4 są to aż cztery propozycje:
•    Grumman F4F-4 Wildcat, czarne 53, eskadra VMF-121, Cpt. Joe Foss, Guadalcanal, październik/listopad 1942 r. i styczeń 1943 r. Pierwszy samolot Fossa, na którym przyleciał na Guadalcanal. Samolot miał pierwotnie numer 13, który zmieniono niezwłocznie po przylocie na wyspę, aby nie mylił się z samolotem Cpt. Mariona Carla.
•    Grumman F4F-4 Wildcat, białe 50, eskadra VMF-121, Cpt. Joe Foss, Guadalcanal, październik/listopad 1942 r.
•    Grumman F4F-4 Wildcat, 5171/ białe 1, eskadra VF-3, USS Yorktown, na tym samolocie Lt.Cdr. John S. Thach zestrzelił Kpt. Tomonagę z lotniskowca Hiryu, Bitwa o Midway, po południu 4 czerwca 1942 r.
•    Grumman F4F-4 Wildcat, 03511/29-GF-1, eskadra VGF-29, USS Santee, Lt. Cmdr. John T. Blackbourn, Operacja Torch, 8 listopada 1942 r.
Moim skromnym zdanie propozycje te są nawet ciekawsze niż malowania standardowe. Możemy bowiem aż dwukrotnie zmodyfikować malowanie samolotów używanych przez Cpt. Joe Fossa, pojawia się ponownie bohater spod Midway, czyli Lt. Cdr. John S. Thach. Możemy wykonać malowanie samolotu, na którym zestrzelił samolot torpedowy B5N2 pilotowany przez inną wielką postać kpt. Joichi Tomonagę z lotniskowca Hiryu. Warto także zwrócić uwagę na ostatnią propozycję. Lt. Cmdr. John T. Blacburn zasłynął później jako pilot w legendarnych jednostkach VF-17 i VF-84 znanych jako „Jolly Rogers”. Jako uzupełnienie do modeli Corsairów, Phantomów czy Tomcatów jak znalazł.

Wszystkie te schematy malowania znajdują się na ostatnich stronach instrukcji montażu i malowania. Ma ona, jak w poprzednich zestawach Arma Hobby postać kilkustronicowej, kolorowej broszurki wydrukowanej na papierze kredowym. Szata graficzna i układ nie uległy zmianie w stosunku do poprzednich modeli tego producenta. Pojawiła się jednak drobna zmiana w postaci umieszczenia w kilku miejscach renderów 3D obrazujących poszczególne podzespoły modelu. Mi osobiście bardzo podoba się takie rozwiązanie, ale to oczywiście sprawa indywidualna. Można się zgodzić lub nie.
Pomimo niewielkich rozmiarów, nowy F4F-4 Wildcat w pudełku prezentuje się nad wyraz okazale. Zestaw został zaprojektowany z dużą dbałością o detale oraz zgodność z oryginałem. Nie zawaham się stwierdzić, że jest opracowany w sposób bardziej szczegółowy niż model z Tamiyi w skali 1/48, uchodzący przecież przez wiele lat za najlepszy model tego słynnego myśliwca. Pojawią się pewnie niebawem zestawy do waloryzacji, ale na dobrą sprawę nie wiem co tu poprawiać. Może jakby komuś zależało na komorach uzbrojenia czy mechanizmie składania skrzydeł, to warto przemyśleć opracowanie odpowiednich zestawów żywicznych. Sam osobiście mam już pewną koncepcję na wykonanie tego modelu, ale nie będę się spieszyć, żeby nic nie spaprać. Wielkie gratulacje dla Arma Hobby, doskonała robota!

 

Dziękuję producentowi, firmie Arma Hobby za przekazanie modelu  na potrzeby recenzji

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

Partnerzy

         

Kluby modelarskie

 

 
       
                 
                 

 

Our website is protected by DMC Firewall!