W pudle - Halberstadt CL.II - 1/48 - Mirage Hobby

Polscy producenci modeli stawiają na oryginalne konstrukcje z okresu Wielkiej Wojny. Niemal w tym samym czasie na rynku pojawiły się dwa modele dużych dwupłatów opracowanych w skali 1/48 – hydroplan obserwacyjny FF-33E z Techmodu oraz samolot szturmowy Halbestadt CL.II z Mirage Hobby. W tym miejscu chciałbym się przyjrzeć bliżej temu ostatniemu. Producent zapowiada trzy jego wersje – wczesną, późną oraz w malowaniu z okresu Wojny Polsko – Bolszewickiej z 1920r. Dotychczas na rynek trafiła wersja wczesna orzeczona numerem katalogowym 481406.

 

Model zapakowany w lakierowane pudełko z obrazem przedstawiającym walkę CL II z myśliwcem Camel. Na bokach tradycyjnie informacje o samolocie i modelu. Pudełko w nowej, atrakcyjnej szacie graficznej, obowiązującej od pewnego czasu. Wewnątrz znajdujemy dwie torebki, jedna z ramkami, druga z arkuszami kalkomanii i blaszką fototawioną, kliszą oraz instrukcją montażu i malowania. Zestaw składa się w sumie z 144 elementów z jasnoszarego tworzywa, zgrupowanych w 4 ramkach, choć dwie z nich składają się z kilku składowych – na upartego można stwierdzić, że ramek jest 7.

 Jedna ramka to płaty.

Druga to połówki kadłuba wraz z detalami wnętrza oraz wszelkiego rodzaju wsporniki.

Zawartość trzeciej ramki, to usterzenie, silnik, uzbrojenie oraz detale kadłuba.

Czwarta ramka koła kolektory spalin i temu podobne detale, a nadto szablony ułatwiające montaż górnego płata.

 

 

Zasadnicze elementy w pierwszej chwili mogą przypominać produkty ukraińskiego Rodena. Zostały wykonane bardzo precyzyjnie, z duża dbałością o detale, wiernie odtworzono fakturę krytych płótnem powierzchni. Dużym plusem są wykonane jako oddzielne wszystkie powierzchnie sterowe, oraz kompletne wnętrze kadłuba.

Kolejnym bardzo mocnym punktem modelu jest makieta silnika, składająca się z kilkunastu precyzyjnych detali, przy czym każdy cylinder jest tu montowany oddzielnie.

 Ciekawym rozwiązaniem jest dołączenie do modelu szablonów ułatwiających montaż górnego płata oraz chłodnicy jako osobnego zespołu montowanego w baldachimie górnego płata. Powinno to ułatwić malowanie modelu.

 

 

 

Nadlewki występują w minimalnym zakresie, w miejscach łatwych do obróbki, jamek skurczowych nie zaobserwowałem. Sporo natomiast detali takich jak śmigło czy karabiny maszynowe występuje w kilku wariantach.

Do tego otrzymujemy sporych rozmiarów blaszkę fototrawioną zawierającą drobne detale wyposażenia i uzbrojenia. Uzupełnieniem blaszki jest klisza z zegarami.

 Kalkomania zawiera oznaczenia umożliwiające wykonanie modelu w trzech niemieckich malowaniach, wszystkie bardzo efektowne i wybór może być trudny. W sumie do dyspozycji mamy trzy arkusze – jeden to oznaczenia i trochę stencili, dwa kolejne to charakterystyczny dla tego typu samolotu plamkowany deseń (ciemniejszy i jasniejszy), zaś płótno Lozegne na płaty nalezy dokupić osobno. Co do jakości kalek, to trzeba stwierdzić, że są one cienkie, zaś druk nie zawiera błędów, przesunięć czy zniekształceń.

 

 

 

 

 Instrukcję, a właściwie monografię opracowano w formie kolorowej broszurki, w której poza opracowanymi w technice 3D schematami montażu znajdziemy również, wiele merytorycznych uwag oraz mnóstwo zdjęć zarówno archiwalnych, jak i egzemplarza muzealnego z Muzeum Lotnictwa i Astronautyki w Krakowie. To samo dotyczy schematów malowania. Kolorystykę opracowano według palety Vallejo. Tak opracowana instrukcja to przykład dla innych producentów.

Swego czasu czytałem na forach internetowych sporo krytycznych uwag odnośnie tego modelu, ale zazwyczaj jest tak, i jest to dla mnie dziwne, że jak Firma Mirage Hobby wypuści na rynek jakiś nowy model to w dobrym tonie jest „obić go pałą” tak na wszelki wypadek. Tak było z P-11, P-24, Łosiem czy Karasiem. Tak już jest. Tamte modele miały pewne niedoskonałości, ale ludzie je jednak kleją i wychodzą z tego piękne repliki. Halberstadt jest wykonany znacznie lepiej niż Karaś, może i ma jakieś niedoskonałości, które wyjdą w paraniu, czyli klejeniu, bo który model ich nie ma? Jednakże zestaw ten pozwala na wybudowanie efektownej i oryginalnej maszyny, jest również alternatywą dla trudno osiągalnego Blue Maxa. N pierwszy rzut oka widać, że jest to model dość trudny, wymagający pewnego doświadczenia z uwagi na dużą ilość drobnych części. A co do wiecznie niezadowolonych malkontentów, to nikt nie ma obowiązku klejenia tego modelu.


Marcin „Marwaw” Wawrzynkowski

 

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
   
                 
                 

 

Our website is protected by DMC Firewall!