Model: Curtiss BFC-2 Goshawk,
Producent: RS Models,
Nr kat.: 92213
Skala: 1:72
Tworzywo: model wtryskowy, elementy fototrawione, elementy żywiczne, klisza
Malowanie: 3 x USA
Amerykańskie samoloty pokładowe to temat bardzo popularny wśród modelarzy. Ameryki tu nie odkryłem. Nie mam też na myśli liczonych chyba w milionach modeli Hellcatów, Dauntlesów czy Corsairów jakie powstają na całym świecie, ale także okres wcześniejszy. Na pokładach lotniskowców US Navy dominowały dwupłaty w charakterystycznych srebrno – żółtych malowaniach. Jedną z takich konstrukcji jest tytułowy BFC-2 Goshawk. Modele tego samolotu w podziałce 1/72 ma w swojej ofercie firma RS Models. Jednemu z nich postanowiłem przyjrzeć się bliżej.
Pomimo tego, że nie jest to nowość w ofercie producenta. Zestaw debiutował bowiem w 2009 r. zaś dzięki uprzejmości producenta otrzymaliśmy jedno z nowszych wydań z 2018 r. Tutaj kryterium były atrakcyjne malowania, o których więcej będzie poniżej.
Zestaw zapakowano w średniej wielkości pudełko, zamykane z boku. Zdobi je całkiem przyjemny boxart przedstawiający naszego bohatera chwilę po starcie z pokładu lotniskowca. W środku znajdziemy foliową zaklejaną torebkę z wypraskami uzupełnionymi elementami fototrawionymi, odlewami żywicznymi oraz kliszą. Do tego kalkomania i instrukcja. Mamy zatem do czynienia z short runem i tak należy go traktować. Przydadzą się zatem pilniki, gąbki ścierne, pewnie też używać będziemy szpachlówki. Musimy także przeznaczyć sobie na ten model więcej czasu. Ostrzegam lojalnie, short runy tak mają. To że coś do czegoś może nie pasować i nie składa się jak klocki to jest sprawa zupełnie normalna i nie ma co obrażać się na producenta. Zapewniam, że nie zrobi to na nim wrażenia.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Podstawą zestawu są dwie wypraski z szarego polistyrenu. Na pierwszej z nich znajdziemy klasycznie podzielony kadłub z dwoma wariantami grzbietu. Użyjemy tylko jednego, ponieważ drugi przeznaczony jest do innych wersji. Faktura powierzchni całkiem ładna i wbrew pozorom szczegółowa. Uwaga ta odnosi się zarówno do miejsc z pokryciem płóciennym, jak i krytych blachą. Widać też, że moje uwagi dotyczące obróbki skrawaniem nie są czczą gadaniną, a większość krawędzi elementów modelu wymaga starannego oczyszczenia. Na tej wyprasce znajdziemy także trochę drobiazgów do wykorzystania w różnych miejscach modelu.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Druga wypraska i to oba płaty, usterzenie i dalsza porcja drobiazgów. Lotki oraz ster wysokości tu stanowią integralne elementy górnego płata i stateczników, zaś ster kierunku to oddzielny element. Sposób wykonania płóciennego pokrycia powierzchni płatów przypadł mi do gustu, nie przesadzono tu w żaden sposób. Także tutaj czeka nas trochę pracy przy obróbce krawędzi poszczególnych detali. Także nie można oczekiwać ich idealnego spasowania. Zwłaszcza dolnego płata z kadłubem. Widoczna na jednym ze zdjęć tablica przyrządów nam się raczej nie przyda.
![]() |
![]() |
Chyba, że użyjemy jej do usztywnienia elementów fototrawionych. Poza detalami kokpitu na blaszce znajdziemy także pasy uprzęży pilota, ramy wiatrochronu i osłony kabiny a także popychacze oraz przewody instalacji silnika. Uzupełnieniem blaszki jest klisza na której znajdziemy tarcze zegarów oraz oszklenie. Jeżeli komuś nie pasuje taka metoda wykonania wiatrochronu, może użyć wiatrochronu wykonanego w sposób klasyczny, czyli wtryskowego.
![]() |
![]() |
Cześć elementów zestawu wykonano w postaci odlewów żywicznych. Mamy tu makietę silnika wraz z osłoną oraz bomby. Jak widać na zdjęciach, także te elementy wymagają oczyszczenia, ale po odpowiednich zabiegach powinny dawać radę.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Kalkomanie to dwa arkusiki. Jeden niewielki, na nim znajdziemy loga producentów śmigieł i trochę napisów eksploatacyjnych. Czy je wykorzystamy, prawdę mówiąc nie wiem, nie wgłębiałem się w instrukcję malowania aż tak mocno. Loga na łopaty śmigła znajdują się bowiem na zasadniczym arkuszu kalkomaniami, który sprawia bardzo miłe wrażenie szczegółowością druku najdrobniejszych nawet detali oraz dobrze dobraną kolorystyką. Oby nakładały się tak jak wyglądają.
Producent proponuje nam trzy warianty malowania. Wszystkie pomimo tego, że podobne są niezwykle atrakcyjne i wybór może być trudny. Są to malowania samolotów stacjonujących na pokładach lotniskowców USS „Saratoga” i USS „Enterprise”. To chyba najlepsza rekomendacja, przynajmniej dla mnie. Schematy w postaci kolorowych plansz zamieszczono na odwrocie pudełka.
![]() |
![]() |
Instrukcja montażu ma postać dwóch czarno białych kartek. Może nie jest to standard do jakiego, jesteśmy obecnie przyzwyczajeni, ale jest w niej niemal wszystko, co przeprowadzi nas przez kolejne etapy budowy. Jest krótka notatka o historii konstrukcji, rozpiska zawartości pudełka i piękne, ręcznie wykreślone rysunki montażowe. Takiego standardu się obecnie nie spotyka. Są także rzuty samolotu z przodu, które podpowiedzą nam jak prawidłowo ustawić kąty poszczególnych zastrzałów, wsporników czy goleni podwozia, tak aby nasz model prawidłowo złapał bryłę. Jedyne czego zabrakło, to schemat rozpięcia naciągów. Trochę co prawda można wydedukować ze schematów malowania oraz boxartu, ale lepiej poszukać czegoś bardziej szczegółowego.
Tak wygląda mały Curtiss w wydaniu RS Model. Zestaw ładnie wydany, zapowiada się przyjemnie pod warunkiem, że ktoś, kto weźmie go na warsztat będzie wiedział jak się z nim obchodzić. Podczas pisania tego tekstu wyciągnąłem z szuflady inny podobny model. To żywiczny Grumman F2F-1 wydany swego czasu pod marką Attack Squadron. Bardzo fajny zestaw, kleić go jednak trochę szkoda, bo rzadkość. Może jednak kiedyś firma Arma Hobby wyda go w plastiku? Opisany w tym miejscu Curtiss BFC-2 miałby towarzystwo.
Dziękuję producentowi, firmie RS Modelas za przekazanie zestawu na potrzeby recenzji
Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski