W Pudle - Panzerwaffe Steel Cats - 1/35 - ICM

Model: Panzerwaffe Steel Cats,
Producent: ICM,
Nr kat.: 53201 (35363, 35361)
Skala: 1:35
Tworzywo: 2 x model wtryskowy,
Malowanie: 4 x Niemcy, 2 x Niemcy 

Królewski Tygrys i Pantera to jedne z chyba najbardziej wyeksploatowanych tematów modelarskich, a jednocześnie nie tracące na atrakcyjności. Modele tych czołgów ma w ofercie większość firm zajmujących się pojazdami bojowymi. Wciąż także wydawane są nowe zestawy. W ciągu ostatnich kilku lat pojawiło się kilka nowych propozycji, co z kolei spowodowało, że do wyboru mamy po kilkanaście zestawów opracowanych na różnym, zazwyczaj dobrym lub bardzo dobrym poziomie merytorycznym. Do tego dochodzi cała gama dodatków, dzięki co stawia modelarzy w niezwykle komfortowej sytuacji, mogą dowolnie konfigurować materiał wyjściowy, według własnych upodobań i przyjętej koncepcji budowy modelu. Swojego  „Króla” i Panterę postanowiła także przypomnieć także firma ICM wydając je razem w dwupaku zatytułowanym „Panzarwaffe Steel Cats”.

Sklejenie modelu Pantery chodziło za mną od zwiedzenia Muzeum Pancernego w Kłaninie i obejrzenia na żywo Pantery A będącej perłą tamtejszych zbiorów. Nawet zacząłem porównywać sobie poszczególne zestawy, kiedy pojawiła się możliwość zajęcia się ukraińskim modelem Pantery i to z Królewskim Tygrysem do spółki. Postanowiłem z tego skorzystać, pomimo, że Pantera z ICM-u to wersja D, ale na moje potrzeby to całkowicie wystarczało. 

Zestaw zapakowano w sporych rozmiarów pudło z kartonu, z lakierowanym kolorowym wiekiem, które zdobi efektowny boxart. Co więcej, jest ono wypełnione po brzegi torebkami z wypraskami, w końcu mamy tam dwa sporych rozmiarów modele. Po bardziej dokładnym zapoznaniu się z jego zawartością, Pantera poszła w odstawkę, zaś „Kórl” skradł bez reszty moje serce, ale dlaczego, o tym za chwilę.

Pz.KPFW.VI Ausf.B Königstiger with Henschell Turret 

Ukraiński model Königstigera (czyli dokładnie Tygrysa Bengalskiego lub Tygrysa II – Tygrys Królewski to określenie potoczne wynikające z niedoskonałego tłumaczenia nazwy, ale na stałe zadomowiło się w terminologii) miał swoją premierę w 2016 r. zaś rok później wydano wersję wzbogaconą o elementy wnętrza, ogniwkowe gąsienice i fot otrawioną blaszkę. W skład omawianego w tym miejscu zestawu wchodzi wersja bez elementów wnętrza, dodatków. Gąsienice ogniwkowe zastąpiono winylowymi.
Zestaw składa się z siedmiu ramek wtryskowych wykonanych z jasnoszarego tworzywa, osobno wykonano górę i dół kadłuba. Zacznę od górnej części kadłuba. Jak została wykonana widać na powyższych zdjęciach i każdy może sobie wyrobić na ten temat własne zdanie. Ja nie mam osobiście zastrzeżeń lecz jak wielokrotnie podkreślałem, że nie jestem specjalistą od Panzerwaffe. Jedyne na co muszę zwrócić uwagę, to błotniki, stanowiące integralne elementy góry kadłuba. Są one powszechnie zastępowane fot otrawionymi, ponadto nie zawsze każdy egzemplarz tego czołgu miał je wszystkie zamontowane. Jeżeli ktoś będzie robić model z pełnymi błotnikami, to nie musi robić kompletnie nic. Natomiast w przypadku przeróbek, musimy trochę popracować i wykazać się sporą uwagą, żeby przy odcinaniu zbędnych części błotników nie uszkodzić kadłuba.

Dolana część kadłuba jest wykonana podobnie jak górna. Ładne, ostre detale, zaznaczone spawy pokrywy. Sporo dzieje się także wewnątrz, a to pewnie z tego powodu, że równolegle opracowywano wzbogacony zestaw, o którym wspominałem uprzednio.

Teraz możemy przejść do omawiania poszczególnych wyprasek. Ramka oznaczona jako C została podzielona na dwie części, zapewne w celu ułatwienia pakowania. Na powyższych zdjęciach widoczna jest jej część zawierająca wieżę, dwa grille oraz kilka drobnych detali.

Ponieważ robiąc zdjęcia nie zorientowałem się w tych niuansach, skupiłem się na największej wyprasce zestawu, czyli E. Jest tam sporo detali wyposażenia pojazdu, ale także sporo detali wnętrza, o przyczynach umieszczenia detali tego typu w tym zestawie wspominałem uprzednio. Moją uwagę zwróciła lufa, jako jeden z istotniejszych elementów każdego czołgu. Jest ona klasycznie zaprojektowana, składa się z dwóch połówek, niektóry lubią takie rozwiązanie, inni sięgną po metalowe artefakty. Cała reszta wygląda prezentuje się bardzo sympatycznie.

Teraz mogę wrócić do reszty ramki C. na której znajdują się podstawa wieży, boczne ściany wanny kadłuba oraz kilka innych drobnych detali. Pokrywy włazów, korpus armaty i temu podobne elementy. 

Kolejne cztery identyczne wypraski zostały oznaczone jako D. Znajdziemy na nich wszystkie dublujące się elementy, z których większość to składowe układu jezdnego, czyli koła wahacze, dodatkowe ogniwa gąsienic. Są też osie, elementy wnętrza i wszelkiej maści drobiazgi takie jak uchwyty, zaczepy i szekle.

Jak wspominałem wcześniej, gąsienice są winylowe. Każda składa się z dwóch pasków. Jak się prezentują widać na zdjęciach. Na rynku funkcjonuje sporo zestawów z gąsienicami ogniwkowymi, więc jeżeli ktoś nie lubi tego typu rozwiązań, może z tej oferty skorzystać. Tak jak klejone lufy, winylowe gąsienice mają swoich zwolenników i przeciwników.

Kalkomania to niewielki arkusik, zawierający numery, krzyże ale także indywidualne oznaczenia poszczególnych wozów. Kalkomanie wydrukowane prawidłowo i nie przewiduję problemów z ich aplikowaniem na model.

Model możemy wykonać według jednej z czterech proponowanych przez producenta opcji malowania. Pierwsze z nich to zimowy kamuflaż z marca 1945 r. z Węgier. Dwa ostatnie to pojazdy biorące udział w ofensywie w Ardenach, dla mnie jednak najważniejsza jest opcja druga. To pojazd w skromnym, jednolitym kamuflażu bez żadnych oznaczeń, poza „banderolkami” na lufie, ale za to z ciekawą historią. 

Najprawdopodobniej chodzi o pojazd widoczny na tych zdjęciach. Wykonali je żołnierze Armii Czerwonej po zakończeniu walk o Gdańsk. Pochodzą ze zbiorów Pana Rolanda Józefowicza. Ponieważ natrafiłem na nie kilkukrotnie z sieci postanowiłem je zamieścić i tutaj. Przedstawiają one pojazd wchodzący w skład 503 Pułku Czołgów Ciężkich SS unieruchomiony na ulicy Długie Ogrody w pobliżu Kościoła Świętej Barbary. Według jednych badaczy historii Gdańska, nieostrożny mechanik kierowca czołgu wjechał do leja po wybuchu bomby lub pocisku. Druga teoria mówi, że pod ciężarem czołgu zawaliła się część instalacji kanalizacyjnej, znajdującej się pod ulicą. Tę drugą hipotezę uważam za mniej prawdopodobną. Wiadomo, że cztery Tygrysy podjęły próbę przebicia się z rejonu Oliwa – Wrzeszcz przez Stare Miasto na drugą stronę Martwej Wisły, by połączyć się z jednostkami walczącymi w rejonie Białego Dworu i Stogów. Brak możliwości technicznych uniemożliwił wyciągnięcie unieruchomionego czołgu z leja i pozostał tam do zakończenia walk, a potem trafił zapewne do huty. Ponieważ lubię przy pomocy klejonych modeli opowiadać jakąś historię, która wydaje mi się ciekawa, podjąłem już decyzję o wyborze malowania mojego modelu. Tym bardziej, że w pobliżu miejsca zalegania tego czołgu nie jeden raz byłem osobiście, nawet nie mając świadomości o tym, co wydarzyło się tam w marcu 1945 r. 

Instrukcja montażu „Króla” jest identyczna jak w przypadku zestawu 35363, o czym świadczy także grafika na pierwszej stronie i wskazany tam numer katalogowy. W instrukcji jest wszytko podane prosto, jasno i na temat. Uważna jej analiza przed rozpoczęciem klejenia powinna znacznie ułatwić pracę.

Pz.Kpfw. V Panter Ausf. D 

Także ten zestaw nie jest zupełną nowością w ofercie ukraińskiego producenta. Swoją premierę miał w 2005 r. Koncepcja jego opracowania jest podobna do opisanego powyżej Tygrysa. Nie ma tu jednak żadnych detali wnętrza, jest to typowy sylwetkowiec, gdzie uwaga  projektantów skupiła się na poprawnym odwzorowaniu w skali bryły pojazdu i jej detali. Kadłub składa się z części górnej i dolnej.  Do nich dokleimy tylną ścianę i możemy przystąpić do montażu wyposażenia. Dodam, że jedynie zewnętrznego, bo żadnych elementów wnętrza zestaw ten nie zawiera. Zarówno góra jak i dół kadłuba nie są przypisane do żadnych konkretnych wyprasek, są to po prostu osobne elementy. Z góry całkiem sporo się dzieje, detale całkiem porządnie odwzorowane, tylko proszę brać pod uwagę mój stan wiedzy na temat tego, czołgu mogę nie znać położenia każdej śruby, kształtu jej łba, przebiegu linii spawu i czy spawacz przeszedł do pracy na bani. 

Podobnie rzecz się z częścią dolną, wanną kadłuba. Detale w postaci pokryw występują głównie przy jarzmach wahaczy, ale z dołu też ich trochę jest. Natomiast jeżeli cały model jest tak spasowany jak kadłub, to jego budowa będzie czystą przyjemnością. Góra z dołem łączą się praktycznie na klik.

Można teraz zająć się wypraskami. Także w tym przypadku nie zwracałem zbytniej uwagi na porządek alfabetyczny, tylko fotografowałem jak leciało. Dlatego zacznę od ramki D. Są tu głównie elementy wieży wraz z armatą. Lufa podobnie jak w przypadku Królewskiego Tygrysa składa się z dwóch łączonych z sobą połówek. Dylemat czy zostawić, czy wymienić na toczoną pozostaje aktualny, każdy musi podjąć decyzję indywidualnie. Pojawiają się tu także szczątkowe elementy wyposażenia wnętrza, czyli tylec armaty a także mechanizmy podnoszenia pokryw włazów. 

Następna, nieco większa wypraska jest oznaczona jako B. Na niej z kolei producent umieścił wszystko, co jest potrzebne do wyposażenia kadłuba, od tylnej ściany, po niektóre detale układu napędowego, oraz osprzęt saperski i temu podobne wyposażenie. Są także błotniki, dobrze im zrobi przeszlifowanie od wewnętrznej strony. Można też wymienić je na fototrawione.

Na koniec dwie identyczne wypraski oznaczone jako A. Nietrudno się domyślić, że znajdują się tu detale występujące w kilku egzemplarzach. Będą to głównie podzespoły układu jezdnego w postaci kół, wahaczy i temu podobnych. Znajdziemy tu także trochę wyposażenia w postaci pokryw silnika, rur wydechowych, szekli i temu podobnych drobiazgów. 

Pomimo tego, że zestaw ten jest nieco starszy, niż omawiany powyżej Królewski Tygrys, gąsienice zostały tu wykonane w postaci pojedynczych ogniw. Znajdują się one na czterech identycznych wypraskach oznaczonych jako C. Od razu rzuca się w oczy ich kolor, nie jest on szary, jak poprzednie wypraski, ale gun metal. Z każdej wypraski pozostanie nam po osiem ogniw, umieścić na pancerzu czołgu, jak zresztą przewiduje instrukcja, lub też w inny sposób, wykorzystując na posiadaną dokumentację.

Podobnie jak w przypadku Tygrysa, kalkomania to niewielki, ale czysto wydrukowany arkusik, zawierający numery, krzyże i trochę godełek osobistych załóg poszczególnych czołgów.

Konkretnie dwóch, bo tyle opcji malowania przewidział producent. Pierwsze to jeden z klasyków, czyli malowanie spod Kurska. Drugi mu niewiele ustępuje bo to także malowanie z tego okresu ale z Dywizji „Grossdeutschland” często mylnie kojarzonej z SS. Osobiście bardziej przypadło mi do gustu to drugie, z uwagi na udział tej jednostki w walkach w Prusach Wschodnich w ostatnich miesiącach wojny. Na razie jeszcze nie mam koncepcji na budowę modelu Pantery, ale może się dogrzebię jakiegoś takiego smaczku, jak w przypadku Tygrysa.

Instrukcja montażu malowania jak w zestawie sprzedawanym osobno. Pierwsze i ostatnie strony nie są wydrukowane w kolorze na kredowym papierze, co w żadnym stopniu nie umniejsza jej czytelności i rzetelności.
Teraz pozostała mi chyba najtrudniejsza część, czyli próba podsumowania tego zestawu. Oceniając same wypraski, bez wdawania się w szczegóły i analizowania wszystkich niuansów konstrukcyjnych doszedłem do wniosku, że mam przed sobą dwa rzetelnie opracowane i atrakcyjnie wydane zestawy. Stanowić one mogą bardzo dobrą bazę wyjściową do wykonania naprawdę efektownych replik. Fakt, może nie są tak efektowne, jak zestawy wydane na przestrzeni kilku ostatnich lat, gdzie części jest więcej, jest cała gama dodatków w postaci blaszek, metalowych luf czy ostatnio wszechobecnych wydruków 3D. Są to jednak dalej dobrze opracowane zestawy. Żeby utwierdzić się w swoich ustaleniach pokazałem ten dwupak dwóm naprawdę dobrym specjalistom od niemieckiej broni pancernej – Arturowi Wałachowskiemu i Markowi Filzkowi. Obaj potwierdzili, że zarówno Pantera jak i „Król” w wykonaniu ICM-u stanowią dobry początek do budowy efektownego modelu. W moich oczach mają także inną zaletę – pozostawiają modelarzowi dużo miejsca na własną inwencję. Po dokonaniu wyboru, model jakiego konkretnego wozu będzie budować, sam określi zakres waloryzacji, sam dobierze odpowiednie dodatki, czy to sklepowe, czy wykonane we własnym zakresie. Nie będzie niewolnikiem budowanego zestawu, a wykonany model nabierze niepowtarzalnych, indywidualnych cech. Na tym polega modelarstwo.
Już tak na zakończenie, warto odnotować, że obydwa omówione w tym miejscu modele doczekały się kilku przepaków. Obydwa w swoich pudełkach wydał Revell. Panterę po swojemu wydał nasz rodzimy Misrecraft. Królewskiego Tygrysa w swoim wydaniu oferuje natomiast japońska Hasegawa. O ile nad zakupem Revella czy Mistercrafta można się zastanowić, Revell minimalnie droższy niż oryginał, Mistercraft nie przejmuje się zbytnio czy dołączone do zestawu opcje malowania odpowiadają wersji pojazdu, o tyle zakup Hasegawy jest kompletną naiwnością. Kosztuje niewiele mniej niż omówiony tu podwójny zestaw. Taka ciekawostka.

 

Dziękuję Producentowi, firmie ICM  oraz jej przedstawicielowi w Polsce, firmie IBG Models za przekazanie zestawu na potrzeby niniejszej recenzji.

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
   
                 
                 

 

DMC Firewall is a Joomla Security extension!