Samolot komunikacyjny Embraer 170 -1/144 - Karaya

 

 Wykorzystane zestawy:
- Karaya Embraer 170, Nr kat. KAR-144-50,
- Extra Tech, Embraer ERJ-170/175 nr kat. EXT14426,
- Mr. Decal, nr kat. MD 094,
Kleje:
- Tamiya Extra Thin, cyjanoakrylowe,
Farby:
- podkład Tamiya Surfacer 1200,
- BilmodelMakers,
- Hataka Orange Line
- Vallejo, Italeri, AK Inteactive Intense
Chemia modelarska:
- Płyn do zmiękczania kalkomanii Mr. Mark Setter,
- Tamiya panel Line akcent color Black, Gray,
- Vallejo Matt Verniks,
- Suche pigmenty Talen.

W życiu modelarza są takie chwile, że choćby się waliło i paliło, pewne modele muszą powstać. Nie jestem żadnym wyjątkiem od tej reguły, zaś na mojej liście przebojów od dawna znajdował się model samolotu komunikacyjnego Embraer 170. Oczywiście w barwach PLL LOT, ale nie w standardowym obecnie obowiązującym „mundurku”, ani nawet tym poprzednim. Zamierzałem zbudować model Embraera Retro Livery z okazji 90-ciolecia naszego narodowego przewoźnika.

Projekt ten miałem w głowie od czasu kiedy po raz pierwszy zobaczyłem zdjęcie tego samolotu okolicznościowym malowaniu, będącym niemal wierną adaptacją schematów malowania lotowskich samolotów, obowiązujących w latach 50-tych i 60-tych zeszłego stulecia. Za realizacje jednego ze swych modelarskich marzeń zabrałem się dopiero teraz, bo jedyny na rynku model Embraera 170 japońskiej Hasegawy był po prostu niedostępny. Powrócił na rynek całkiem niedawno w pudełkach firmy Karaya, niestety nie trafiłem na malowanie retro, więc musiałem poradzić sobie w inny sposób. Zdecydowałem się na zestaw bez kalkomanii, ale za to z całkiem sporą ilością wydruków 3D firmy Laci. Kalkomanie zamówiłem w firmie Mr. Decal. Do tego dokupiłem fotortrawioną blaszkę firmy BOA. Mogłem zatem zaczynać.

Zestaw Hasegawy jest pozbawiony nawet symbolicznie zaznaczonego wnętrza kokpitu, więc budowę zacząłem od sklejania kadłuba. Wcześniej należy zamontować w nim wręgę z balastem w postaci dość solidnej śruby. Jej masa wystarcza do skutecznego dociążenia nosa samolotu. Trzeba też przyznać, że zestaw jest doskonale spasowany, a w przypadku japońskiego producenta bywało z tym różnie. Tu wszystko składa się jak klocki.

Pod warunkiem, że modelarz sam nie skomplikuje sobie życia. Montaż wydruków w postaci kompletnej mechaniki płatów, silników oraz luku podwozia głównego, wymagał trochę gimnastyki, ale ja nie należę do ludzi którzy robią nie wiadomo jaką dramę z konieczności popracowania piłką, pilnikiem i gąbkami ściernymi. W kilku miejscach użyłem nawet szpachlówki…i żyję.

Wydruki Laci całkiem nieźle zgrały się z elementami zestawu, ale za to skrzydła wypełnione tymi wszystkim i dodatkami nie pasowały już tak dobrze do kadłuba, jak bez nich. To jest dla mnie także normalna sprawa, po prostu znowu czekało mnie trochę zabawy narzędziami ściernymi. Też przeżyłem, a model był już w jednym kawałku. Pozostało powklejać drobne detale i można było się brać za malowanie.

Malowanie miało przebieg identyczny, jak w przypadku innych moich modeli, najpierw podkład Tamiyi, potem lakiery Bilmodel. Więcej roboty było z maskowaniem powierzchni malowanych na biało i metali zerami, niż z samym malowaniem. Drobne elementy pomalowałem już pędzelkiem i używałem farb akrylowych.

Po wklejeniu podwozia cały model pokryłem sidoluksem i przystąpiłem do nakładania kalek. Pod względem technicznym, nie mam im nic do zarzucenia, dobrze się nakładają i reagują na modelarską chemię. Jednak błękitny pas na linii okien okazał się za długi i miał tych okien za dużo. Także kalkomanie na drzwi nie były dopasowane jak należy. Pod rozwagę producenta poddaję przeprojektowanie tych elementów z zestawu, tym bardziej, że znajduje się on w stałej ofercie i kolejni chętni mogą się znaleźć. Wiem, że zgodnie z trendami obowiązującymi na forach internetowych, powinienem na producenta kalkomanii zbiornik pomyj i to przy użyciu hydrantu, ja jednak wolałem użyć żyletki i też nie zamierzałem się okaleczać. Rzeczoną żyletką po prostu odciąłem nie potrzebne okienka, pas dosztukowałem gdzie trzeba i dostosowałem wielkość drzwi. Uzyskałem całkiem niezły efekt, bez uciekania się do drastycznych środków. Potem okazało się, ze to ja popełniłem babola, malowanie Retro nosił Embraer 175 z nieco dłuższym kadłubem, taki kadłub wraz z kalkomaniami jest dostępny bez problemu, ale na tym etapie budowy, byłaby to z mojej strony głupota. Postanowiłem zostawić model taki jaki jest, i tak będzie cieszył oczy na półce.

Ostatnie czynności to wpuszczenie czarnego wascha w niektóre linie podziału i imitacje paneli, oraz pokrycie całego modelu satynowym werniksem. Nie chciałem, by moja miniatura była ani za mocno  matowa ani, przesadnie błyszcząca. W ten sposób zakończyłem prace nad kolejną miniaturą samolotu w barwach PLL LOT i to samolotu na którego model miałem od dawna ochotę. Model co prawda wymagał trochę pracy, ale głównie przez jego waloryzację. Sklejenie go prosto z pudełka nie stanowi żadnego problemu.  

Partnerzy

     

 

Kluby modelarskie

 

 
       
                 
                 

 

DMC Firewall is a Joomla Security extension!