Chemia modelarska:
Na początku lat 20-tych ubiegłego stulecia w Morskim Dywizjonie Lotniczym w Pucku znalazły się cztery szkolne łodzie latające CAMS -30E. Pozostawały one niejako w cieniu bardziej uniwersalnych Schrecków czy potężnych Lathamów, niemniej jednak w naszej jedynej jednostce lotnictwa morskiego odegrały ważną rolę jako samoloty treningowe dla tych co już potrafią latać. Były to maszyny szkolenia zaawansowanego, jak można dziś powiedzieć.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Modelarze, którzy chcą wykonać model CMASa 30E mają do dyspozycji jeden tylko zestaw. Jest nim żywiczna miniatura opracowana w skali 1/72 przez firmę Choroszy Modelbud. Był on recenzowany swego czasu na naszym portalu, a teraz przyszła pora na budowę modelu. Zacząłem od dokładnego oczyszczenia elementów modelu z resztek żywicy. Sam proces klejenia nie różnił się praktycznie niczym od innych modeli żywicznych. Jakość spasowania poszczególnych elementów ze sobą była bardzo dobra, co zresztą jest standardem modeli Choroszego. Od siebie dodałem jedynie pasy na fotelach pilotów, zaś wszystkie powierzchnie sterowe postanowiłem wykonać jako wychylone.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Mając gotowe zasadnicze segmenty modelu przystąpiłem do malowania. Tu oczywiście pojawia się zagwozdka, w jaki sposób były malowane polskie CAMSy? Tak jak sugeruje instrukcja i do tej pory powszechnie uważano? Będąc po lekturze Lotniczego Pucka oraz obszernego artykułu na temat tego samolotu opublikowanego w numerze 2 Historii Puckich, postanowiłem budowaną replikę pomalować według schematu fabrycznego. Bardzo prawdopodobne jest, że do Polski maszyny dotarły właśnie w takim malowaniu – górne i boczne powierzchnie były pomalowane kolorem szaroniebieskim, dolne powierzchnie płatów jasnoszarym, zaś dół kadłuba kolorem ciemnoszarym lub czarnym. Sam proces malowania zacząłem od pokrycia modelu podkładem w sprayu, na dolnych powierzchniach płatów wymalowałem siatkę żeber i dźwigarów, a potem nanosiłem poszczególne kolory kamuflażu.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Po zakończeniu malowania złożyłem replikę w całość, naniosłem również wszelkiego rodzaju przebarwienia i wypłowienia, używając do tego farb użytych do malowania modelu, ale rozjaśnianych lub przyciemnianych w zależności od potrzeby. Końcowy etap prac to rozpięcie naciągów w komorze płatów, nałożenie kalkomanii i doklejenie wszystkich drobiazgów które montuje się na samym końcu. Odnośnie kalkomanii a dokładniej numerów jedna uwaga. Producent przewidział ich dwie wersje – wczesną „2-3” i późną „2 3”. Musimy na to zwrócić uwagę przy wyborze malowania. Jeśli decydujemy się na malowanie fabryczne to możemy użyć obu wariantów numerów. Jeżeli chcemy pomalować budowaną replikę według instrukcji czyli w wariancie ciemnozielonym z granatowym podłodziem, sugerowałbym użycie kalkomanii w wersji późnej. Ten schemat również jest prawdopodobny, samoloty mogły zostać tak przemalowane po okresowych remontach.
![]() |
![]() |
Ponieważ producent zaopatrzył zestaw w wózek i kozioł postanowiłem dorobić jeszcze podstawkę, co stało się już standardem przy budowanych przeze mnie replikach samolotów. Wzorowałem się na zdjęciu oryginału, wykorzystałem stały zestaw materiałów takich jak kawałek plastikowej płytki, plastelinę, pył dla szynszyli i trawkę elektrostatyczną. Po oprawieniu całości w ramkę do zdjęć ustawiłem model CAMSa na kawałku „puckiego lotniska”.
W ten sposób budowa kolejnej MDLotowej repliki dobiegła końca. Model nie skomplikowany i przyjemny, jak to u Choroszego. Po sklejeniu modelu mogłem zobaczyć sobie jak wyglądała w 3D replika tego najmniej znanego samolotu puckiej jednostki. Przede mną stała bardzo elegancka maszyna o rasowej sylwetce. Warto sięgnąć po ten zestaw. Satysfakcja gwarantowana.
Dziękujemy producentowi, firmie Choroszy Modelbud za udostępnienie zestawu na potrzeby relacji.