Halberstadt Cl.II z 3. Eskadry Wielkopolskiej (Wingnut Wings 1/32)

Przedstawiam projekt modelarski, który planowałem dość długo. Właściwie jego historia zaczęła się od wydania przez Wingnut Wings modeli samolotów Halberstadt Cl.II w końcu 2018 roku. Ostateczną motywacją stało się jednak wydanie wspaniałej książki – 1. tomu autorstwa Mariusza Kabatka i ks. Roberta Kulczyńskiego „Niemieckie samoloty wojskowe w lotnictwie polskim 1918-1924”. Na jej okładce, ku mojemu zachwytowi, pojawiła się piękna grafika Piotra Forkasiewicza przedstawiająca samolot na numerem Ławicy 201/18, którego budowę właśnie miałem w planach. Samolot ten używany był w 3 Eskadrze Wielkopolskiej w czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku. Niestety, w drugim locie bojowym w czasie drugiej tury Eskadry został zestrzelony 14 maja 1920 przez sowieckiego Nieuporta Ni24bis. Załoga w składzie pilot Władysław Bartkowiak i obserwator Józef Klicze zginęła w płonącej maszynie.

 Model powstał z wykorzystaniem następujących elementów:

  • zestaw Wingnut Wings Halberstadt Cl.II Late
  • żywice Taurus do waloryzacji silnika Mercedes D.III
  • przewody elektryczne silnika, cięgna przepustnicy, kolektor wydechowy, przednia rura chłodzenia – scratch
  • pasy tekstylne HGW
  • szprychowe piasty kół z zestawu 3D Gaspatch
  • zestaw Kotebi drewniane śmigło Axial
  • śruby rzymskie Gaspatch typ C 1:48 i 1:32nd
  • kalkomanie z lozengą do Halberstadta Cl.II Aviattic
  • kalkomanie z oznaczeniami Mr. Decal.

Kokpit to niemal wyłącznie elementy z zestawu. Tu trzeba wspomnieć, że Wingnut Wings wydali model Halberstadta pod koniec swojego istnienia. Niestety, te ostatnie ich modele miały nieco gorszej jakości plastik – bardziej miękki, znikła typowa dla wcześniejszych zestawów „ostrość” detali i krawędzi elementów. Również spasowanie nieco się pogorszyło. Bądźmy szczerzy, to były nadal modele bardzo wysokiej jakości, ale jednak nastąpił zauważalny regres w jakości, pewnie wynikający z oszczędności przy produkcji części plastikowych, który zwiastował późniejszy upadek firmy.
Do wyposażenia kokpitu dodałem tekstylne pasy HGW oraz wykonane z kawałków drutu przełączniki paliwa na tablicy pilota i linki sterujące.

Przy budowie silnika wykorzystałem żywiczny mechanizm rozrządu od Taurusa – w wersji „łatwy do malowania”, czyli z oddzielnymi elementami, takimi jak sprężyny, popychacze, itp. Ponadto wykorzystałem taurusowe świece zapłonowe. Przewody elektryczne wykonałem z drutu cynowego 0.2mm

Kadłub został sklejony bez większych problemów, jedynie w przedniej części trzeba było troszkę mocniej docisnąć i zaszpachlować styki. Najtrudniejsze okazały się jednak fragmenty gdzie należało połączyć tylne panele osłaniające silnik z połówkami kadłuba. Spasowanie było tam wyjątkowo słabe, wymagało zaszpachlowania szpary i schodka oraz bardzo ostrożnego przeszlifowania, tak aby nie uszkodzić delikatnej faktury powierzchni z imitacją przeszycia skórzanej wyściółki krawędzi kokpitu.

Nietypowy kolektor wydechowy polskiego egzemplarza 201/18 został wykonany jako przeróbka jednego z kolekorów od innych modeli Wingnut Wings. Na zdjęciach naszej 201-ki nie widać dokładnie w jaki sposób przednia rura chłodzenia omija komin, tu trzeba było trochę fantazji, ale zestawowa rura kolidowała z kominem i trzeba było ją zmodyfikować.

Przymiarka wykonanego w całości usterzenia poziomego pokazała, że po włożeniu w szczelinę w kadłubie następowało zwichrzenie powierzchni steru wysokości. Aby tego uniknąć konieczne było jego odcięcie i poszerzenie szczelin na zawiasy.

Moje wcześniejsze doświadczenia z kalkami Aviattic drukowanymi na przezroczystym nośniku i z modelami Wingnut Wings wskazały, że charakterystyczna lekko chropawa powierzchnia mająca imitować płótno, prowadzi do srebrzenia się kalek. Dlatego zdecydowałem się na wyszlifowanie na gładko całej powierzchni płatów i usterzenia z zachowaniem imitacji wzmocnień nad żebrami. Po wyszlifowaniu można było wywiercić otwory pod pętelki z drutu potrzebne do zamontowania naciągów. Pętelki i elementy pętelka-śruba rzymska wkleiłem po nałożeniu kalkomanii z lozengą. Wszystkie powierzchnie pod kalki pomalowałem błyszczącą białą farbą. Tym sposobem udało mi się niemal całkowicie wyeliminować srebrzenie, a w kilku problematycznych miejscach pomógł zwykły MicroSol.
Imitację drewna na kadłubie wykonałem moim ulubionym sposobem: beżowy podkład z aerografu, ciemnobrązowe imitacje słojów i przebarwień pędzlem oraz kilka cienkich warstw przezroczystej pomarańczowej farby (Minitaire) aerografem do uzyskania pożądanego odcienia.
Kolejnym dorobionym elementem była dodatkowa klapkę inspekcyjną widoczna na zdjęciach 201-ki, a której nie było na kadłubie modelu.

Na dolnym płacie 201-ki widać na zdjęciach jaśniejsze paski nad żebrami – prawdopodobnie były to wymienione paski płótna w naturalnym kolorze. Wykorzystałem tu inny arkusz kalkomanii Aviattic.

Następnie nałożyłem kalkomanie z oznaczeniami. Szachownice to malowane białe pełne pola i czerwone kalkomanie – szablony i kalki wykonał Mr. Decal. Gdy je zamawiałem kilka lat temu miałem tylko kiepskie zdjęcia 201-ki. Na lepszych zdjęciach w nowej książce Kabatka i Kulczyńskiego widać wyraźnie, że białe pola z typem i numerem samolotu miały cienkie czarne obwódki – wykonałem je wykorzystując czarne paski kalkomanii z zapasów.

Śmigło wykonane zostało z 7 warstw drewna z zestawu wycinanego laserem przez KoTeBi. Po wyrzeźbieniu i oszlifowaniu sklejonego bloku pomalowałem śmigło przezroczystą pomarańczową farbą oraz dodałem okucie piasty odcięte ze śmigła z zestawu i kalki z logiem producenta.

Po pomalowaniu drewna na kadłubie trzeba było pracowicie zamaskować okolice różnych paneli, które miały zostać pomalowane na kolor szaro-zielony. Maski wykonałem samodzielnie z kawałków taśmy Tamiya.

Koła szprychowe wykonane zostały z połączenia opon Continental uzyskanych z obróbki elementów z zestawu oraz szprychowych piast z zestawu druk-3D Gaspatcha. Te ostatnie to tak naprawdę wnętrza brytyjskich kół Palmer Cord, ale udało się je dopasować.

Po nałożeniu i zmyciu washa można było przejść do końcowego montażu, który przebiegał w zwykłej kolejności. Najpierw stadium dolnopłata, z wykończoną częścią ogonową, następnie słupki i górny płat, a po związaniu kleju – linki naciągów oraz na koniec – drobne elementy, jak śmigło, wydech i przednia rura chłodzenia oraz uzbrojenie strzelca.

Podsumowując – to był dość wymagający projekt. Model Wingnut Wings z końcowego okresu istnienia firmy miał nieco gorszą jakość, do tego doszło sporo modyfikacji i szlifowanie powierzchni pod kalkomanie Aviattica. Ale tym co mnie najbardziej bawi w modelarstwie jest właśnie modyfikowanie zestawów, tak aby zbudować model w nietypowej wersji i malowaniu. I tu znów się udało!

Galeria

 Tekst i zdjęcia: Przemysław Litewka

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
   
                 
                 

 

Our website is protected by DMC Firewall!