Autor: Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski
Model: samolot szkolno - treningowy RWD-17W
Firma: Manufaktura Modelarska
Skala: 1/48
Technologia: odlew żywiczny,
Kalkomania: 1 x Polska
Samolot RWD-17 zaprojektowano jako przejściowy samolot szkolny pomiędzy samolotami szkolenia podstawowego RWD-8, a jednomiejscowymi samolotami wymagającymi większych umiejętności pilotażu, jak akrobacyjny RWD-10. Nowa konstrukcja miała także być przeznaczona do akrobacji. Prace rozpoczęto się w1936r. Głównym projektantem był inż. Bronisław Żurakowski. Konstrukcja i sylwetka samolotu była zbliżona do RWD-8, lecz prawie wszystkie zasadnicze podzespoły zaprojektowano od nowa.
Prototyp, noszący oznaczenia SP-BMX, oblatano 14 sierpnia 1937r.. Po badaniach w ITL, został skierowany do produkcji seryjnej. Do wybuchu wojny zbudowano niewielką serię RWD-17 liczącą 23 maszyny seryjne RWD-17. Samolot posiadał nadmierną stateczność jak na maszynę szkolno-akrobacyjną. Było to szczególnie widoczne podczas wykonywania figur autorotacyjnych np. szybkie beczki. Na wiosnę 1939 inż. Żurakowski opracował nowy płat dla RWD-17, o zmienionym cieńszym profilu i zwężających się końcówkach w obrysie z góry, oraz większej o 1 metr rozpiętości, co miało na celu polepszenie własności akrobacyjnych samolotu. Z uwagi na problemy z samolotem PWS-35, polskie lotnictwo wojskowe zainteresowało się zmodyfikowanym RWD-17widząc w nim następcę samolotu szkolno-treningowego PWS-26. Planowano zbudować od 50 do 120 samolotów, z dostawami od początku 1940 roku. Wariant ten miał otrzymać oznaczenie RWD-17bis. Samolotów tych nie zbudowano z powodu wybuchu wojny. Samoloty RWD-17 były używane w ograniczonej ilości w lotnictwie cywilnym. W aeroklubach oraz szkole lotniczej w Świdniku, używano ich jako samolotów szkolnych i akrobacyjnych. Po wybuchu wojny, 8 z nich, włącznie z prototypem, ewakuowano do Rumunii, zaś dwa na Łotwę. Przynajmniej jeden był używany jako samolot łącznikowy w 56 eskadrze obserwacyjnej i rozbity 12 września 1939r.

Wiosną 1938r. opracowana została wersja wodnosamolotu pływakowego RWD-17W, różniącą się zastosowaniem silnika gwiazdowego Bramo Sh-14a o mocy 160 KM. Samolot miał montowane pływaki które mogły być zamienione na podwozie kołowe. Zastosowano również powiększony ster kierunku z płetwą ustateczniającą pod kadłubem. Prototyp o znakach SP-BPB oblatano najpierw z podwoziem kołowym w czerwcu 1938r., następnie przetestowano na pływakach w bazie Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku. Kierownictwo Marynarki Wojennej zamówiło serie 5 maszyn z przeznaczeniem jako wodnosamoloty szkolne dla MDLotu. Zbudowano je w 1939r. Zasadniczą wadą RWD-17W był niedopracowany układ chłodzenia silnika, co skutkowało jego przegrzewaniem się. Jest prawdopodobne, iż silniki Bramo Sh-14a miały faktyczną moc niższą niż katalogowa. Z pięciu seryjnych RWD-17W, tylko dwa odebrano przez Marynarkę Wojenną przed wybuchem wojny. Nie zostały one jednak dostarczone do MDLotu. Użyto ich, jako samolotów łącznikowych, na podwoziu kołowym. Trzy pozostałe zostały ewakuowane z fabryki do Rumunii. Prototypowy RWD-17W, w dniu 1 września 1939r. został ewakuowany z Pucka na Półwysep Helski. Przetrwał obronę Helu, zamaskowany w lesie. 30 września 1939r. podjęto próbę ewakuacji go do Szwecji. Był to ostatni start polskiego samolotu na wybrzeżu w 1939 roku. Na skutek awarii silnika, rozbił się po starcie w pobliżu Helu. Załoga ocalała.
W Rumunii, RWD-17 i RWD-17W były używane do końca lat 40. Do chwili obecnej nie przetrwał żaden z tych samolotów.

Dane techniczne:
Rozpiętość: 10,2m,
Długość: 7,2m,
Wysokość: 2,0m,
Masa własna: 448kg,
Prędkość maks. 210km/h,
Zasięg: 5000km,
Napęd: 7-cylindrowy silnik gwiazdowy Bramo Sh-14a o mocy startowej 118 kW (160 KM),
Model RWD – 17 W w skali 1/48 robi Manufaktura Modelarska z Trójmiasta. Zestaw niezły, choć na pierwszy rzut oka może robi wrażenie niechlujnego gluta. Wszystkie części wymagają oczyszczenia, niektóre korekty kształtu, jednym słowem sporo pracy Dremelem. Ja budowę zacząłem od oczyszczenia wszystkich elementów i przez dwa dni zajmowałem się tylko szlifowaniem. Jednak gdy przebrnąłem przez to, otrzymałem całkiem nieźle spasowane elementy. Szpachlowania było naprawdę niewiele. Żeby Erdudziak prezentował się jeszcze lepiej postanowiłem go ztuningować blaszką Parta do jego starszego brata, RED-8. Wykorzystałem fotele, kratownicę kadłuba i wszelkiego rodzaju drobiazgi jakie można umieścić w kokpicie.
Po pomalowaniu wnętrza kadłuba, skleiłem połówki w całość, a następnie obrobiłem i uzupełniłem o detale. Ponieważ odlewy połówek kadłuba miały dość sporo ubytków w rejonie kokpitu, całość zeszlifowałem na płasko, zaś obramowania obu kabin wykonałem z drutu cynowego i gdzie trzeba zalałem szpachlówką. Płat dostał nowe mechanizmy napędu lotek oraz okucia pod zastrzały. Kadłub, również dostał trochę kolejnych detali, od razu wkleiłem wsporniki i zastrzały. Od podstaw wykonałem jedynie te w rejonie centropłata, główne zastrzały pochodzą z zestawu, mają wzmocnienia z drutu, na mój gust nieco za grube, ale można je wykorzystać – doskonale usztywniają całą konstrukcję. W pływakach od podstaw zrobiłem całą fakturę powierzchni. Zastrzały wykorzystałem oryginalne, bo miały wzmocnienia z drutu. Pierwszy raz zdarzyło mi się traktować szpachlówką te elementy, ale z efektu jestem zadowolony. Potem przyszły prace nad silnikiem i jego osłoną, od siebie Kika detali, drutów, przewodów oraz wykonany od nowa kolektor spalin. Posiłkowałem się zdjęciami oryginalnego silnika Bramo, znalezionymi w sieci.
Miałem zatem gotowe zasadnicze podzespoły modelu i mogłem zabrać się za malowanie. Na początek podkład Citadel, potem czerwony Vallejo, a potem kilka dni maskowania, żeby następnie nanieść kolor srebrny. Po wyschnięciu farby zdjąłem maski, wykonałem wszelkie niezbędne poprawki i nałożyłem kalkomanie. Duże brawa dla firmy Model Maker Decals – kalki kładły się znakomicie, jedynym minusem są zbyt duże elementy z nazwą maszyny, którą powinno się przykleić na sterze kierunku. Ja swoje po prostu wymalowałem czerwonym kolorem. Potem mogłem złożyć model w całość i zając się pozostałymi detalami, takimi jak wiatrochrony czy olinowanie.
Budowa modelu zajęła mi około dwóch tygodni, przez ten czas nie zmieniłem swego zdania o Manufakturze Modelarskiej i jej produktach. Model kleiło się bardzo przyjemnie i mam dużą satysfakcję z jego budowy. Firmie życzę powodzenia w realizacji kolejnych projektów. Modele oferowane przez Manufakturę, to bardzo przyzwoite zestawy za stosunkowo rozsądną cenę. Nie są jednak przeznaczone dla każdego modelarza. Na razie moja pływakowa 17-tka cieszy me oczy w gablocie, aż do wiosny kiedy uzupełni kolekcję modeli samolotów MDLot w Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu.
Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski