Model: Biber „German Midget Submarine”,
Producent: Special Navy,
Nr kat.: 72006
Skala: 1:72
Tworzywo: model wtryskowy,
Ledwo dwa „mikroby” skończone, Marcin podrzucił następny. Tym razem Bibera ze „Special Navy”. Nie oponowałem, bo po pierwsze przyda się do kolekcji, po drugie próba i tak byłaby nieskuteczna – Marcin i ten jego dar przekonywania… A skoro już o Marcinie mowa, to tu przedstawił zawartość pudełka zawierającego przedmiot niniejszej relacji: https://www.modelarstwo.koszalin.pl/index.php/recenzje/okrety/927-w-pudle-miniturowy-okret-podwodny-biber-i-dodatki-1-72-special-hobby-cmk
Mała lista materiałów, z których korzystano przy budowie Biberka (Marcin wymaga):
- Kleje: Revell Contacta Liquid, Tamiya Extra Thin, kleje cyjanopanowe, głównie Wamod-gęsty.
- Farby: Tamiya wszelkiej maści.
- Chemia: Surface Primer Tamiya, płyn do kalkomanii Microscale – Micro Set, szpachlówka akrylowa Wamod.
- Inne: taśma maskująca Tamiya.
Budowa, podobnie jak w przypadku Molcha i Seehunda w warunkach poligonowych. I podobnie, jak poprzednio, wziąwszy parę narzędzi i parę klejów i do roboty.
Zacząłem niekonwencjonalnie, bo od torped zamiast od kadłuba. Nie wiem dlaczego – czasami mi odbija. I od razu niewielki problem – dwie połówki torped nie miały otworów na kołki ustalające pozostałej pary. Ponieważ wśród „paru narzędzi” znajdowały się komplet wierteł i miniwiertarka (Tamiyi, ma się rozumieć…), to problem po chwili był, że tak powiem, z głowy…, co parę fotek obrazuje (za jakość zdjęć przepraszam – warunki poligonowe…)
Następny krok, sklejenie połówek „cygar” i doklejenie „wąsów” zapalnika na dziobie oraz śrub napędowych na rufie . Zaczyna być groźnie…
Małe zbliżonka a propos…
Zmodyfikowałem nieco kształt śrub poprzez ukośne zeszlifowanie ich piór po to, by bardziej przypominały śruby właśnie, a nie – powiedzmy – łopaty do pizzy…
Maznąłem wnętrze Bibera białą farbą XF-2 Tamiyi, uzupełniłem wyposażenie kokpitu i złożyłem dwie połówki kabłuba do kupy. Tak wyszło…
Następny etap, doklejenie prowadnic torped, czyli robota lekka, łatwa i przyjemna. Czego nie można powiedzieć o umocowaniu wsporników tychże – trochę sprytu trzeba. Można zauważyć,
że trochę szpachlówki było w użyciu, by ukryć mikroszpary.
Dwie kolejne fotki przedstawiają ostatnią robotę na „wygnaniu”. Zmontowano peryskopy, wał napędowy, usterzenie i jego popychacze. Przy tej robocie dopiero zdałem sobie sprawę z tego, że wszystkie elementy do siebie pasują jak ulał. Prawie jak IBG, gdyby nie ta szpachla…
Będąc już w domowych pieleszach, mogłem sobie pozwolić na malowanie moich wypocin.
Po złożeniu do… w całość wyszło takie coś…
I tu można by zakończyć opowiastkę o tym, jak Mundzio montował Bibera ze „Special Navy”, ale Marcin nieśmiało napomknął, że ma jeszcze coś w zanadrzu, a mianowicie przyczepkę transportową do tegoż Bibera ze „Special Armour”. No cóż…, Mundzio ani pisnął, wziąwszy przyczepkę i czapkę nacisnął… Takie coś ma być…
Model mało skomplikowany, mało części, prosty montaż, sama przyjemność. Wszystko do siebie pasuje, też gdzieniegdzie trochę (minimalnie) szpachlówki… Kolejne kroki na fotkach…
A tu efekt końcowy – przyczepka pomalowana i na kółkach (bez dyszla, ale o tym później…)
Tak wygląda parka w komplecie…
Szkopuł w tym, że prawdopodobnie widok ten jest nieprawidłowy. Otóż na żadnym ze zdjęć z epoki, które udało mi się znaleźć w czeluściach „www”, a na których uwidoczniono Bibery na przeznaczonych do ich transportu przyczepach, nie ma takiego Bobra, który miałby zamontowaną sekcję peryskopową. A mój ma…
Rozwiązaniem problemu byłby zakup dodatkowego pływadła i zmontowanie go już bez peryskopów. Co też się stało. Oczywiście w innym malowaniu, bo nigdy nie buduję takiego samego modelu, przynajmniej jak dotąd, w erze modeli plastikowych, mnie się to nie zdarzyło (w czasach przedpotopowych, to i owszem – robiło się po dziesięć jednakowych).
Tu, nowy Biber, ogołocony…
A tu na przyczepce…
W opisie instrukcji przyczepki doczytałem się, że była ciągniona przez ciężki ciągnik Hanomag SS 100 „Gigant”, i że model takiego ciągnika na rynek wypuścił „Special Armour” - znaczy się, ta sama firma, co przyczepkę. I wiecie co? Stanąwszy się posiadaczem tegoż, zbudowałem i pomalowałem go, zapominając przy tym zrobienie fotek z poszczególnych etapów montażu. Tak się fajnie i szybko budowało…
Na koniec przedstawiam cały komplet w pełnej krasie. Jeszcze bez dyszla, gdyż zamierzam postawić całość na jakiejś podstawce i połączenie całości już teraz mogłoby skutecznie to uniemożliwić. Ostatnia odsłona…
P.S.: W podsumowaniu chciałbym zauważyć, że wszystkie modele składały się koncertowo (pasowanie, można powiedzieć bez zarzutu). Użyty plastik też bez zarzutu (można powiedzieć, że taki jaki lubię). Zadowolonym niezmiernie…
Tekst: Edmund Nita