niszczyciel HMS Campbell - 1/350 - AJM Models

Model:
  • AJM Models - HMS Campbell Flotilla Leader Scott class - model testowy

Kleje:

  • cyjanoakrylowe
  • Poxipol

Farby:

  • Tamiya,
  • Humbrol,

Chemia modelarska

  • Sidoluks,

 

Na początku września Michał Pałkiewicz z AJM Models zwrócił się do mnie i Marcina, czy nie podjęlibyśmy sie wykonania modeli testowych niszczycieli Campbell i Mackay kl. Scott, które wlaśnie przygotowuje do wprowadzenia na rynek. Modele miały powstać z myślą o umieszczeniu fotografii zrobionych modeli na okładkach nowych projektów Michała. Modele miały być wykonane tylko i wyłącznie w oparciu o zestawy fabryczne, a ew. akcenty śladów eksploatacji b. delikatne. Odpowiedz mogła być tylko jedna, zakasaliśmy rękawy i ruszyliśmy z budową.

Budowa modelu:
HMS Campbell to mój pierwszy żywiczny model okrętu w 350-tce z pełnym kadłubem (podzielony na cześć nawodną do linii wodnej oraz dno-osobny element). Do tej pory wykonywałem modele w skali 1/350, ale tylko z polistyrenu.

A. Kadłub – kształt odwzorowany bardzo realistycznie i wiernie z oryginałem, jak wyżej wspominałem składa się z dwóch elementów. Oddzielenie tzw. “klocka” technologicznego wymaga zachowania ostrożności, ze względu na delikatne stępki przeciw przechyłowe oraz stewę dziobową. Ja w swoim modelu te elementy, ze względu na intensywność prac zabezpieczyłem taśmą Tamiyi. Następnie po odcięciu “ klocka technologicznego”, oba elementy połączyłem Poxipolem – 10 minutowy czas schnięcia daje możliwość ewentualnych korekt. Kolejny etap to zaszpachlowanie miejsca styku na wysokości linii wodnej, użyłem szpachlówki Tamiyi. W trakcie szlifowania okazało się, że w paru miejscach pojawiły się dziurki, wypełniłem je cienkimi pręcikami polistyrenu wyciąganymi na gorąco nad świeczką, i jeszcze raz nałożyłem szpachlówkę. Na koniec po oszlifowaniu wszystko zaznaczyłem czarnym markerem, ewentualne skazy były widoczne jak na dłoni. Po tych pracach kadłub odłożyłem i zabrałem się za nadbudówki.

B. Nadbudówki, kominy, szalupy – po “walce” z kadłubem to była sama przyjemność. Elementy były świetnie odwzorowane, odcinanie od klocków nie sprawiało większych problemów, używałem tzw. “ząbkowanej żyletki”, krawędzie były proste i cienkie a żywica bardzo dobrej jakości, nie istniało ryzyko uszkodzenia nawet najdrobniejszych elementów.

C. Uzbrojenie – tu najwyższe słowa uznania, cala artyleria wykonana jest praktycznie na blaszkach fototrawionych plus toczone metalowe lufy 120-tek. Oczywiście czyste i precyzyjne sklejenie wymaga pewnego doświadczenia i uwagi, ale blaszka jest tak dobrej jakości, że poszło gładko. Aparaty torpedowe odlane są z żywicy i nie odstają poziomem od artylerii.

D. Maszt palowy – podstawa masztu jest wytoczona z metalu, pozostałe elementy jak reje itp. należy wykonać samodzielnie z drutów, których kilka kompletów znajdziemy w zestawie. Antena radaru jest na blaszce, a jej uformowanie nie stanowi problemu.

E. Malowanie – mając sklejony kadłub oraz wszystkie nadbudówki, kominy i uzbrojenie przystąpiłem do malowania. model przedstawia okręt w kamuflażu Western Approches, złożony z kolorów WAB (bladoniebieski), WAG (bladozielony) i biało szary, tu odstępstwo, zwykle był biały. Pokład ciemnoszary – elementy stalowe oraz semtex – średnio szary oraz czarny, dno Hull Red. Używałem farb olejnych Tamiyi i Humbrola.  Jeżeli chodzi o odcienie kolorów wzorowałem się na palecie Lifecolor i kolorowych zdjęciach okrętów w tego typu kamuflażu. Ze względu na trójkolorowy kamuflaż, kadłub maskowałem taśmą Tamiyi i po kolei nanosiłem poszczególne kolory. Trochę pracy wymagało również maskowanie pokładu, ze względu na chodniki z semtexu. 

Nadbudówki, uzbrojenie, kominy malowane były osobno. Ze względu na maskowanie pokładu, cały osprzęt pokładowy przykleiłem po pomalowaniu pokładu, a następnie malowałem pędzlem.Kolejnym etapem było przyklejenie relingów burtowych, już wcześniej pomalowanych na blaszce.

F. Olinowanie i prace końcowe  – tu wykorzystałem żyłkę wędkarską 0.08 mm, w przypadku masztu głównego olinowanie przykleiłem do rej jeszcze przed montażem do pokładu, znacznie ułatwia to prace. Na koniec wykonałem delikatne ślady eksploatacji, np. zacieki rdzy spod kluzy kotwicznej, oraz rozjaśniłem metodą “suchego pędzla” wszystkie zew. elementy nadbudówek.

Podsumowując, nowy model AJM Models można zdecydowanie polecić wszystkim miłośnikom okrętów Royal Navy, model jest bardzo dobrze zdetalowany, poszczególne elementy odwzorowane wiernie z oryginałem, o jakości żywicy pisałem wcześniej, należy podkreślić ostrą, równą kreskę nadbudówek. Elementy fototrawione świetnej jakości, jeżeli chodzi o mnie, to jedynie wołałbym relingi burtowe w takiej formie jak robi to Eduard czy Gold Medal Models, czyli z linią poziomą u podstawy słupków, zdecydowanie ułatwia to montaż, z drugiej strony te w zestawie są bardziej realistyczne.


Dziękuję Michałowi Pałkiwiczowi z firmy AJM Models za udostępnienie modelu do budowy oraz wymianę uwag dotyczących kamuflażu okrętu. Modeli niszczycieli Royal Navy z okresu II Wojny Światowej  w 350-tce na rynku modelarskim mamy b. niewiele, sądzę, że Campbell i Mackay zostaną przyjęte przez światek modelarski z dużym entuzjazmem.

Marek Filzek

 

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
       
                 
                 

 

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd