Maszyna Kozaka z Torunia - PZL P.7a - 1/72 - Arma Hobby

Model:
  • PZL P.7a De Luxe Set, Nr kat.: 70005

Kleje:

  • Tamiya Extra Thin Cement,
  • cyjanoakrylowe,

Farby:

  • Bilmodelmaker,
  • Hataka
  • Vallejo
  • Mistekit

Chemia modelarska:

  • Szpachlówki - epoksydowa Tamiya, płynna Gunze,
  • Płyn do zmiękczania kalkomanii Mr. Mark Setter
  • Wasch Vallejo,
  • Suche pigmenty Talen, Vallejo,
  • Matt werniks, Vallejo

 

Tak się składa, że budując modele przedwojennych polskich samolotów, staram się wybierać malowania z trzech miast - Pucka, Torunia i Grudziądza. co jednak wcale nie przeszkadza temu, że w mojej gablotce stoją modele samolotów w Warszawy, Krakowa czy Lwowa. Kiedy ukazały się modele myśliwców P.7a z Arma Hobby z zadowoleniem stwierdziłem, że w zestawie De Luxe Set jest malowanie z Torunia, zaś w Expercie z Grudziądza. Super! Budowa modeli w ramach projektów grupowych bardzo nam się spodobał, więc kiedy przyszła pora, żeby w taki sposób popełnić kilka modeli PZL P.7a, ja doskonale wiedziałem, w jakim malowaniu powstanie moja miniatura - samolot kpt. pil. L. Pamuły, dowódcy III/4 Dywizjonu Myśliwskiego z Torunia. Sam kpt. Pamuła (1898 -1940) już za życia stał się legendą, jego życiorys mógłby posłużyć za scenariusz filmowy. Przeloty na małej wysokości pod toruńskimi mostami to była dla niego norma, znamy jest także fakt zorganizowania suto zakrapianej imprezy dla nowych pilotów. Pamuła jako dowódca sam wziął w niej aktywny udział, zaś następnego dnia rano zarządził pokazy akrobacji lotniczej, w których także aktywnie uczestniczył. Dał wspaniały popis akrobacji, który wykonał samolotem do treningu lotów bez widoczności a po wylądowaniu wysiadł z maszyny... zupełnie nagi. Rozebrał się w trakcie. Stąd tytuł - "Maszyna Kozaka z Torunia". Podczas Kampanii Wrześniowej kpt. Pamuła uzyskał jedno potwierdzone zestrzelenie. Współtworzył polskie dywizjony myśliwskie we Francji, a później w Wielkiej Brytanii. Zmarł 9.08.1940r. w wyniku ataku sepsy po źle wykonanym zabiegu stomatologicznym.

Przystępując do budowy mojej miniatury miałem za sobą sklejenie modelu testowego. Wiedziałem już, że model nie sprawia żadnych problemów, więc postanowiłem sam ich sobie nieco przysporzyć. Postanowiłem pewne rzeczy poprzerabiać, żeby sprawdzić, jak ten zestaw poddaje się waloryzacji. Poza własną inwencją zamierzałem wykorzystać tablicę przyrządów z YahuModel oraz żywiczne koła i śmigło Arma Hobby.

Budowę zacząłem od płata i usterzenia. Obie połówki płata od strony wewnętrznej delikatnie przeszlifowałem, aby uzyskać cieńszą krawędź spływu. W sumie nie było to jednak potrzebna, ale jak ktoś chce może to zrobić. Wyciąłem także lotki, żeby wkleić je w pozycji wychylonej. Dorobiłem także imitacje zawiasów w dolej części płata. Mając już płat sklejony i dokładnie wyszlifowany, dokleiłem fototrawione drobiazgi.

Równolegle z płatem męczyłem tez usterzenie. Także zrobiłem je w pozycji wychylonej. Statecznik pionowy naciąłem skalpelem w odpowiednim miejscu i odchyliłem ster kierunku w odpowiednią stronę, zaś w przypadku usterzenia poziomego musiałem też dorobić zawiasy. W tym celu wkleiłem cienkie paski polistyrenu w zawczasu przygotowane nacięcia w elementach usterzenia.

Kokpit uzupełniłem o kilka przewodów wykonanych z miedzianego drutu. Zrobiłem także we własnym zakresie drążek sterowy. Wkleiłem także w lewą połówkę plastikową tablicę przyrządów, uznając że będzie się na niej lepiej trzymać ta z Yahu. Okazało się jednak, że było to zupełnie niepotrzebne, taki patent można stosować tylko w przypadku tablicy fototrawionej, dołączonej do zestawu. Do malowaniu użyłem alluminium z Bilmodelmakrs, zaś pozostałe kolory to akryle a Vallejo i Hataka, podobnie wasch, który powstał na bazie rozcieńczonej farby akrylowej.

Można zatem było wkleić podzespoły kokpitu w kadłub i złączyć go w całość. Wszystkie szczelinki w miejscach łączenia połówek kadłuba wypełniłem klejem cyjanoakrylowym i dokładnie obrobiłem pilnikiem i kostkami ściernymi. Tablica Yahu obłędnie prezentuje się w kokpicie.

Przygotowałem sobie także kolejne detale kadłuba, czyli część nosową z silnikiem i osłoną, śmigło i podwozie. Żywiczne detale dodały uroku budowanej miniaturze.

Wkleiłem zatem podwozie i część nosową w kadłub. Ze spasowaniem elementów było żadnego problemu, ale tu Ameryki nie odkryłem. W końcu tych modeli już trochę powstało. Mając gotowy kadłub mogłem się zabrać za oklejanie go fototrawionymi detalami, a tych było dość sporo. Od siebie dodałem także imitację listew, do ich wykonania użyłem cienkiej taśmy maskującej. Bez obawy patent sprawdzony, po zabezpieczeniu podkładem i lakierem trzyma się powierzchni elegancko.

Model był gotowy do malowania. Już wcześniej wiedziałem, że najlepiej pomalować go w kawałkach i dopiero później złożyć w całość. Tak tez robiłem, a samo malowanie od pokrycia modelu podkładem w sprayu i naniesieniem ciemno szarego preshadingu, zrobiłem to pędzelkiem i później okazało się nie był to dobry pomysł.

Do pomalowania modelu użyłem tradycyjnie lakierów Bilmodelmakers. Z samym malowaniem nie miałem żadnego problemu, ale wykonany pędzlem preschading okazał się odporny na farbę i sporo namęczyłem się zanim uzyskałem efekt, który mnie zadowolił, choć nie do końca. W Karasiu wyszło mi to lepiej. Po zakończeniu malowania i zrobieniu wszystkich niezbędnych poprawek, model złożyłem w całość i mogłem przystąpić do prac końcowych.

Te prace końcowe to oczywiście kalkomanie. Było ich dość sporo, ale jakość Cartografa sprawiła, że nakładaniem nie było najmniejszych problemów. Dostały swoją porcję chemii i nałożyły się elegancko. Żadnego srebrzenia ani takich niespodzianek. Kiedy wyschły model potraktowałem matowym werniksem. Ostanie czynności to ślady eksploatacji, a więc trochę odprysków lakieru w rejonie kabiny, wasch w zagłębienia i szczeliny, okopcenia wylotów spalin i km-ów a na koniec trochę kurzu na koła i płozę. No i oczywiście podstawka imitująca fragment trawiastego lotniska.

Klejenie było bardzo przyjemne, zestaw pokazał, że można zrobić z nim wiele ciekawych rzeczy. Daje się pięknie waloryzować, a ponieważ mam jeszcze zapasie P.7a z Army nie jest to moje ostatnie słowo w tym temacie. Na razie lezy i czeka, a ja czekam na P.11c

 

Dziękujemy dystrybutorowi, firmie ARMA HOBBY za udostępnienie zestawu na potrzeby relacji.

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
       
                 
                 

 

Our website is protected by DMC Firewall!