HOT! - Brytyjski krążownik minowy HMS "Adventure" - 1/700 - AJM Models

Firma AJM Models jest znana z zamiłowania do nieszablonowych tematów. Materializują się one w postaci żywicznych modeli okrętów, głównie spod bandery Royal Navy, opracowywanych w podziałce 1/700. Najnowsza propozycja tego producenta to także okręt brytyjski, może nieco mniej znany, ale za to bardzo ciekawy. Mowa tu o krążowniku minowym HMS „Adventure”.

Producent przewiduje wydanie dwóch zestawów, umożliwiających wykonanie modelu tego okrętu według stanu z okresu międzywojennego oraz z lat jego wojennej służby, a dokładnie z 1942 roku. HMS „Adventure” weszła do służby w 1926 roku, zaś jej pierwszym dowódcą był ówczesny kmdr John Cunningham, późniejszy słynny admirał, dowódca Royal Navy na Morzu Śródziemnym. Okręt z uwagi na duże rozmiary i dość lekkie opancerzenie nie był uważany za udany, co jednak nie przeszkadzało mu w bardzo aktywnej służbie w latach II wojny światowej, udziale w szeregu operacji na Atlantyku i na Morzu Śródziemnym. Co ciekawe, ostatnią większą operacją w której nasz bohater uczestniczył było lądowanie Aliantów w Normandii,  w którym pełnił rolę okrętu warsztatowego dla barek desantowych. Po zakończeniu działań wojennych, okręt został wycofany z czynnej służby i pocięty na złom w 1947 roku.

Do przetestowania modelu takiego okrętu nie trzeba było mnie dwa razy namawiać. Ciekawa konstrukcja, piękna, klasyczna linia przypominająca krążowniki typu „C” i typu „D”, efektowny kamuflaż, czego chcieć więcej? Czasu na przekształcenie tego, co widać na powyższym zdjęciu w  efektowny mikromodel. Zestaw to typowy produkt AJM Models. Model żywiczny wykonany w konwencji do linii wodnej, zaś podstawowe elementy żywiczne uzupełnione są o sporych rozmiarów fototrawioną blaszkę i niewielki arkusik kalkomanii. W modelach seryjnych mogą się znaleźć też kawałki drutu o różnych grubościach do wykonania masztów, przewodów i tego typu detali.

Podstawowym elementem modelu każdego okrętu jest oczywiście kadłub. Ten zestaw nie jest oczywiście wyjątkiem. Kadłub to pojedynczy odlew, pełny w środku. Zresztą jego wymiary nie pozwalają na stosowania technologii umożliwiającej odlewanie kadłuba z pustym wnętrzem, jak to na przykład robi Orange Hobby. W niektórych modelach drobne elementy wyposażenia pokładowego są od razu umieszczone na pokładzie. Mam tu na myśli takie elementy jak kluzy, przewłoki, kabestany czy pachoły. W przypadku tego modelu pokład główny jest idealnie gładki, ale deskowanie części drewnianej i miejsca umieszczenia nawet tych najdrobniejszych detali jest zaznaczone bardzo wyraźnie. Przy krawędzi styku pokładu z burtą powstał natomiast rowek, który ułatwi nam montaż relingów. Zwraca oczywiście uwagę kolor żywicy, której użyto do wykonania odlewu. Niektórzy mogą się poczuć zaniepokojeni fakturą burt, bo mogą one sprawiać wrażenie usianych pęcherzykami powietrza. Uspokajam to jednak tylko takie wrażenie, burty są gładkie, nie mają ubytków, a po oszlifowaniu linii wodnej z resztek żywicy, można przystąpić do dalszych prac nad modelem. Pamiętać tez należy, że jest to zestaw testowy, zaś finalny produkt, który trafi w ręce modelarzy, pewnie będzie się trochę różnić.

Na pokładzie oczywiście umieścimy nadbudówki, uzbrojenie i całe wyposażenie okrętu. Wykonano je także w postaci odlewów, ale użyto innej, jasnoszarej żywicy. Dzięki temu widać ich doskonałą jakość. Zawsze podobały mi się odlewy żywiczne w modelach tego producenta, a skleiłem ich nie mało, właśnie z uwagi na wysoką jakość odlewów. Jednak, to zobaczyłem tutaj przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Detali faktury elementów bardzo dużo, bardzo wyraźnych i ostrych, co powinno sprawić, że praca nad modelem powinna być bardzo przyjemna. Zasadnicze bryły nadbudówek to pięć pojedynczych odlewów, pomost to dwa elementy na jednej wlewce. Kilka kolejnych odlewów, to wszystkie pomniejsze detale takie jak platforma na przednim maszcie, wszelkiego rodzaju pomosty i stanowiska artylerii przeciwlotniczej.

Obydwa kominy umieszczono na pojedynczej wlewce. Bardzo ważne jest, to, że górne ich części mają zaakcentowane wgłębienia co po pomalowaniu dwa wrażenie ich przestrzenności, obecności przewodów parowych w środku. Jeżeli natomiast ktoś zdecyduje się na wersję z okresu międzywojennego będzie miał tych kominów aż trzy. Ja się nie zdecydowałem z uwagi na zbyt duży sentyment do „Dragona” i „Conrada”.

Kolejne odlewy to wyposażenie i uzbrojenie naszej miniatury, jednym słowem drobnica. W sumie jest tego kilkanaście sztuk, ponieważ producent dubluje i daje na wyrost wszystko co może się uszkodzić podczas pakowania, transportu itp. Do produkcji użyto tej samej żywicy jak w przypadku nadbudówek i kominów, a ja dalej jestem zachwycony ich jakością. Co ciekawe, do dyspozycji mamy dwa rodzaje poczwórnych pom-pomów. Jedne mniejsze, dokładnie w skali, ale trudniejsze w montażu, drugie natomiast nieco większe, łatwiejsze do sklejenia, czyli wersja dla mniej cierpliwych i bardziej leniwych.

Blaszki fototrawione to ostatnio temat ożywionej dyskusji. Wielu w dobie coraz bardziej ekspansywnego wchodzenia technologii druku 3D w modelarstwo, wieści kres wykonywania detali w postaci blaszek fototrawionych. Jest w tym sporo racji, ale nie do końca. Ma to swoje uzasadnienie w przypadku modeli samolotów, a przykładem jest warszawska Arma Hobby. Ten producent z powodzeniem zastąpił blaszki wydrukami, zaś ich fotele wraz z pasami są po prostu genialne. W mikromodelarstwie okrętowym sprawa wygląda nieco inaczej. Drukowane detale mocno wchodzą także w tą dziedzinę modelarstwa a ich jakość potrafi zwalić z nóg. Przykładem może być tu nasze rodzime Shelf Oddity. Ten producent zdaje jednak sobie sprawę, że w niektórych sytuacjach wydruk nie zastąpi blaszki i uzupełnia nimi wydruki. Ponadto się nie da wykonać winny sposób takich detali jak relingi, wszelkiego rodzaju konstrukcje kratownicowe czy anteny radarów. Taki model jak prezentowana w tym miejscu HMS „Adventure” nie miałby bez blaszki racji bytu.

Dlatego blaszka jest, jak to w przypadku AJM Models dość sporej wielkości a znajdziemy na niej wszystko co niezbędne, by naszą miniaturę po prostu wypieścić. Są zatem relingi, falochrony, kratownice kominów, łańcuchy kotwiczne, wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Oglądając ją uważnie stwierdziłem, że nie ma na niej jakiś karkołomnych, trudnych do zmontowania w całość konstrukcji przestrzennych, więc powinien sobie dać z nią radę nawet średniozaawansowany modelarz. Wiadomo jednak, że dopiero budowa modelu zweryfikuje to co napisałem w tym miejscu, więc ostatecznie w tej kwestii wypowiem się po zakończeniu klejenia.

Kalkomania to niewielki arkusik na którym znajdują się bandery oraz podziałki zanurzenia. Z kalkomaniami AJM Models nigdy nie miałem problemu, nakładały się doskonale na elementy modelu, także bandery ładnie sklejały się i formowały na flaglinach. Pamiętać należy o ich dokładnym wycięciu, ponieważ folią pokryty jest cały kartonik. Ktoś wrzuci cały do wody i może się zdziwić.
Jak widać nowa propozycja AJM Models zapowiada się niezwykle obiecująco. HMS „Adventure” to może okręt nie tak znany jak poprzednie propozycje tego producenta jak choćby jakiś czas temu prezentowane modele lotniskowca HMS „Argus”, krążownika lotniczego HMS „Campania” czy krążownika pomocniczego HMS „Jervis Bay” ale na pewno warta uwagi. Model HMS „Adventure” niebawem trafi na mój warsztat, a wrażeniami z budowy nie omieszkam się podzielić.

 

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

 

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

 

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
   
                 
                 

 

DMC Firewall is a Joomla Security extension!