Model:
• DC-2 Rebuilt Bomber, MPM, Nr kat. MPM72527
Wykorzystane Zestawy:
• Special Mask, DC-2/C-33/C-39 Mask, Nr kat. SPH-M72060
Kleje:
• Tamiya Extra Thin, Revell Contacta Liquid,
• cyjanoakrylowe
Farby:
• HATAKA Orange Line,
• Bilmodelmakers
• akrylowe (różni producenci)
Chemia modelarska:
• Surfacer 1000, Tamiya,
• Plastic Putty, Vallejo,
• Płyn do zmiękczania kalkomanii Mr. Mark Setter,
• Wash Black Tamiya,
• Matt verniks Vallejo.
Nie tak dawno opisywałem wznowiony przez firmę Special Hobby model samolotu komunikacyjnego DC.2. Pisałem także o możliwości wykonania w oparciu o ten zestaw miniatury tego samolotu w barwach naszego przedwojennego „LOT-u”. Taki model w skali 1/72 to byłoby to! Zdania oczywiście w tej kwestii nie zmieniłem, ale uznałem, że nie będę się w tej kwestii spieszyć. Dobrze zrobiłem, bo pojawiła się możliwość przetestowania modelu DC.2 na innym zestawie. Chodziło o wykonanie samolotu o nazwie własnej „Hanssin-Jukka”.
To samolot używany w lotnictwie wojskowym Finlandii. Początkowo był użytkowany w liniach lotniczych KLM, by w 1940 r. trafić przez Szwecję do Finlandii. Początkowo był użytkowany jako samolot transportowy ale także bombowiec. Wtedy miał zaślepione okna w kabinie pasażerskiej, pod centropłatem wyrzutniki bombowe i co ciekawe, stanowisko strzeleckie w grzbiecie kadłuba oraz nieruchomy karabin maszynowy pilota zamontowany w części nosowej. Podczas Wojny Kontynuacyjnej był używany do transportu Vip-ów. Zdemontowano z niego uzbrojenie, zaś jednolicie szare malowanie zastąpiono typowym kamuflażem, stosowanym w fińskim lotnictwie. Oryginalne jednostki napędowe zastąpiono radzieckimi silnikami Szwiecow M-63, stanowiącymi zdobycz wojenną. Loty na pokładzie „Hanssin- Jukka” odbywali między innymi marszałek C. G. Mannerheim oraz minister spraw zagranicznych Finlandii, C. H. Ramsay. Samolot był eksploatowany do połowy lat 50-tych zeszłego stulecia, później pełnił funkcję kawiarni w miejscowości Hemeenlinna. W tym charakterze samolot był wykorzystywany aż do 1981 r. W 1983 r. samolot stał się własnością Muzeum Lotnictwa w Tikkakoski. W latach 2010 – 2011 samolot poddano gruntowemu remontowi wraz z renowacją i przywrócono mu wygląd z okresu Wojny Kontynuacyjnej.
Możliwość wykonanie modelu tego słynnego i oryginalnego samolotu w skali 1/72 daje nam zestaw wydany w 2003 r. przez firmę MPM. Wydanie jest o tyle ciekawe, że boxart jest papierową naklejką, podobnie jak w modelach żywicznych. Było to zapewne jakieś okolicznościowe, limitowane wydanie, ponieważ w oparciu o nie było możliwe wykonanie fińskiego DC.2 w wersji bombowej oraz w malowaniu z Legionu Condor. Elementy z tworzywa uzupełnione zostały o dużą ilość części żywicznych i fototrawioną blaszkę.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Przystępując do budowy byłem przegotowany na dość ciężką przeprawę, dosłownie modelarskie „krew, pot i łzy”. Model nie najnowszy, wykonany w dodatku w technologii short run i to w najczystszej postaci. Jakież było moje zdziwienie, jak po wycięciu z ramek i dokładnym oczyszczeniu poszczególnych elementów, zwłaszcza ich miejsc styku z innymi elementami, okazało się, że wszystko pasuje do siebie niemal idealnie. Pozwoliło mi to od razu, praktycznie z marszu wypracować sobie koncepcję budowy modelu. Po pierwsze, odpuściłem sobie odtwarzania wnętrza kabiny pasażerskiej. Drzwi i tak były zamknięte a przez okienka nie było wiele widać. Z pasków polistyrenu wykonałem jedynie ścianki, żeby nie mieć żadnych prześwitów w rejonie przejścia skrzydło – kadłub. Nieco więcej uwagi poświęciłem kabinie pilotów, ale też bez przesady. Dokleiłem tylko tyle co widać na zdjęciach.
![]() |
![]() |
Wnętrze pomalowałem zgodnie z instrukcją, kolorem stosowanym w RAF-ie. Zresztą kolorystyka odrestaurowanego oryginału też budziła spore wątpliwości. Podejrzewam, że w czasie remontu i wymiany silników, jeszcze w czasie wojny, pomalowali czym mieli, zaś na podstawie tego odtworzono kolorystykę samolotu podczas renowacji.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Mogłem się zabrać za sklejanie kadłuba w całość. W lewą połówkę wkleiłem wnętrze i zostawiłem na noc co całkowitego wyschnięcia. Wszystko pasowało niemal idealnie, chyba jedna z wręg wymagała delikatnego przeszlifowania. Przygotowałem sobie także usterzenie. Spotkała mnie kolejna miła niespodzianka, bo z wycięciem powierzchni sterowych i sklejenia ich w pozycji wychylonej, nie było żadnego problemu.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Kadłub został złożony w całość. Jednakże, jak przyjdzie do klejenia kolejnego takiego modelu, na pewno zastosuję patent znany z klejenia modeli vacu. Wkleję pod miejsca łącznia paski tworzywa, co wzmocni spoinę oraz zapobiegnie powstawaniu pęknięć podczas szlifowania. W tym miejscu pojawił się jeden z dwóch słabych punktów całego zestawu. Doklejana cześć nosowa. Zarówno elementy z tworzywa, jak i żywicy mają zbyt małą średnicę w stosunku do kadłuba. Trzeba zatem szlifować i odtwarzać w tym miejscu linię podziału, a trochę tego jest. Będzie jeszcze o tym mowa.
![]() |
![]() |
Drugim zoonkiem w zestawie jest całkowicie zły kształt otworów luków podwozia głównego. Odpowiada on raczej DC.3 / C-47, ale nie DC.2. Oczywiście można zostawić jak jest, ja postanowiłem sprawdzić, czy da się to poprawić. Posiadając doskonałą monografię „+4” poprawiłem, co trzeba, a ponieważ mało mi było piłowania, wykonałem także wykusz pod klapy.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Piłowania i poprawiania nadal było mi mało, więc dorobiłem wnętrza luków podwozia oraz strukturę konstrukcji klap. Oczywiście nie trzeba tego robić, ja osobiście chciałem sprawdzić, ile się z tego zestawu da wycisnąć. Okazało się, że sporo, z tego, co przewidział producent zostawiłem jedynie sufity luków podwozia, zresztą po odcięciu przednich części z wykuszami dla kół. Cała resztę, na podstawie posiadanych zdjęć odtworzyłem, wykorzystując głównie zawartość mego pudła ze złomem. Z efektu jestem zadowolony.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Zwłaszcza po jego pomalowaniu. Tu także miałem zagwozdkę, jakiego koloru użyć. W końcu zdecydowałem się na jakiś randomowy szary. Kto wie, może podobnie jak silniki, farbę podrosjanili ruskim?
![]() |
![]() |
Wklejenie dolnej części centropłatu w kadłub to w modelach typu short run zazwyczaj przeprawa. Tu okazało się, że wszystko pienie do siebie pasowało. Po prostu zaprocentowało dokładne oczyszczenia miejsc styku poszczególnych elementów. Dla pewności odłożyłem model na około 12 godzin.
![]() |
![]() |
Bardzo obawiałem się także spasowania, a właściwie braku spasowania górnych części skrzydeł z kadłubem. Nawet rozważałem możliwość przyklejenia ich w pierwszej kolejności, aby nie postały jakieś trudne do usunięcia szpary. Okazało się, że wszystko pasuje do siebie idealnie, mogłem skleić skrzydła zgodnie z instrukcją. Wyciąłem jedynie lotki oraz dorobiłem wnęki pod zewnętrzne klapy.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Model skleiłem w całość. Niewielkie szczeliny w niektórych miejscach łączenia wypełniłem akrylową szpachlówką Vallejo i podejrzewam, że gdybym nic nie kombinował z wnętrzem luków podwozia, to by się bez tego obeszło. Uzupełniłem także fakturę powierzchni o panele, które pominął producent, a które znalazłem w planach dołączonych do posiadanej przeze mnie monografii.
![]() |
![]() |
Jeszcze chciałbym zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, wspominana już przeze mnie fatalnie spasowana część nosowa. Wklejona uprzednio polistyrenową musiałem odkleić i zastąpić żywiczną. Po prostu wkleiłem nie ta co trzeba. Ta jest jeszcze gorsza i żałuję, że nie podkleiłem jej kawałkiem tworzywa, żeby nieco zwiększyć jej średnicę u podstawy i w ten sposób dopasować do średnicy kadłuba. Wyszło to tak sobie, zaś gdybym budował model w jakimś malowaniu w naturalnym metalicznym wykończeniu, to wyglądałoby to po prostu źle. Tu gorący apel do producenta, o wykonanie poprawnej części nosowej albo w przypadku dodatku do kolejnych zestawów, lub jako osobnego produktu. Druga sprawa to silniki. Te z zestawu nie wyglądają źle, ale nie należy ich przyklejać, tak jak sugeruje instrukcja, bo będą zbyt głęboko siedzieć w osłonach. Należy je przykleić bezpośrednio do osłon, tak jak to widać na zdjęciu po lewej stronie. Osłony są natomiast dobrze spasowane z gondolami i nie będzie problemu z ich poprawnym przyklejeniem.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Malowanie. Tu nie było specjalnej filozofii, zaś sam proces widać na zdjęciach. Używałem odpowiednich lakierów modelarskich HATAKA Orange Line. Malowałem z wolnej ręki, jedynie przy pomocy blue taca odciąłem kolor szaro błękitny od reszty kamuflażu.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Wcześniej przygotowałem sobie także klapy, śmigła, silniki oraz golenie podwozia głównego. Jak widać, silniki postawiłem praktycznie bez zmian, śmigła posklejałem zgodnie z instrukcją, zaś klapom i podwoziu musiałem poświęcić nieco czasu i uwagi, żeby uzyskać efekt zgodny z rzeczywistym pierwowzorem.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Po pomalowaniu podzespołów o jakich mowa powyżej mogłem przystąpić do ich montażu. Z silnikami, jak wspominałem nie było żadnych problemów. Okazało się, że te z zestawu też dają radę i po pomalowaniu i zapuszczeniu washa prezentują się bardzo efektownie.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Podobnie z podwoziem i klapami. Tylko, że z elementami przerabianymi lub dorabianymi we własnym zakresie często jest tak, że mamy tylko jedną szansę na prawidłowe ich wklejenie. Jak wskoczą na swoje miejsce to lepiej ich nie wyciągać, bo potem już nie wejdą. Podwozie z moim DC.2 jest tego klinicznym przykładem, dlatego zrobiłem mu zdjęcia, już po wklejeniu ich na swoje miejsca. Z klapami było trochę łatwiej. Najpierw punktowo klejem cyjanoakrylowym, a potem poprawiłem penetrującym. Siłowniki wykonałem z kawałków pręta polistyrenowego. Wkleiłem na samym końcu i pomalowałem na srebrno. Na zdjęciach już widać gotowy model, a najlepiej niektóre ślady eksploatacji.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Ale po kolei. Zanim zacząłem je nanosić przykleiłem oczywiście kalkomanie, uprzednio gruntując model sidoluksem. Położyły się bezproblemowo, jedynie trochę zabawy było z tymi poprawnymi politycznie swastykami. Potem były ślady eksploatacji, które ograniczyłem jedynie do kilku zacieków przy silnikach, wlewach paliwa i na powierzchniach sterowych oraz przebarwieniach na poszczególnych kolorach kamuflażu. Całkowicie odpuściłem sobie odpryski lakieru, w końcu był to samolot dla VIP-ów.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Końcowe prace to poprzyklejanie wszelkiego rodzaju antenek i wymalowanie lamp pozycyjnych. No i montaż reflektorów. Szkło do tych w nosie kadłuba oczywiście nie pasowało w miejsca, gdzie miało trafić. Większy jakoś udało się wpasować, z mniejszym dałem sobie spokój i zrobiłem klosz z Clearfixu. Skrzydłowy zrobiłem ze własnym zakresie, klosz powstał z blisterka po lekach. Na samym końcu, Przyn pomocy suchych pigmentów przykurzyłem trochę rury wydechowe, golenie podwozia oraz dół kadłuba w wybranych miejscach.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
W ten sposób dotarłem do końca. Prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się takiego przebiegu wydarzeń. Poza pułapką w postaci nieszczęsnego nosa model jest praktycznie bezproblemowy i można go skleić prosto z pudełka. Puryści mogą poprawić podwozie główne, tak żeby było w pełni zgodne z oryginałem. Oczywiście tego nie trzeba robić, to indywidualna decyzja każdego modelarza, ale uważam, że warto się pobawić, bo model na tym dużo zyska. Ja osobiście już zyskałem. Zyskałem niezbędną i bogatą wiedzę na temat tego zestawu w kontekście moich planów na przyszłość. Wiem już czego się spodziewać, na co uważać, żeby osiągnąć to zamierzam zrobić.
Marcin „Marwaw” Wawrzynkowski