Model:
• Curtiss H-75 A1/A2, Arma Hobby, No. 70080
Kleje:
• Tamiya Extra Thin, Revell Contacta Liquid,
• cyjanoakrylowe
Farby:
• Bilmodelmakers
• akrylowe (różni producenci)
Chemia modelarska:
• Surfacer 1000, Tamiya
• Plastic Putty, Vallejo,
• Płyn do zmiękczania kalkomanii Mr. Mark Setter
• Wash Dark Grey, Black Tamiya,
• Matt verniks Vallejo.
Początkowo miała to być zwykła relacja z budowy najnowszego modelu firmy Arma Hobby, czyli Curtissa H-75, a właściwie dwóch, bo u mnie to częsta rzecz. Chciałem jednak żeby było ciekawie a nie standardowo – skleiłem, pomalowałem i zrobiłem zdjęcia. Tytuł może nieco mylący, bo Crurtiss H-75, którym latał por. pil Jan Zumbach w Afryce nie latał. Istotnie, tytuł nawiązuje do drugiego Curtissa widniejącego na zdjęciu, ten jak najbardziej znalazł się pod tytułowym niebem Maghrebu, jak swoją ostatnią książkę zatytułował nieodżałowany Bartek Belcarz.
Nie tak dawno swoje wrażenia z budowy Curtissa H-75 z Arma Hobby opisał Marek, a ja nie chciałem go powielać. Musiałem po pierwsze wybrać inne malowania. Z jednym nie było problemu, zbuduję Zumbacha, ale pozostał drugi. Nie chciałem robić srebrnego, tylko w kamuflażu. Więc pozostało przejrzenie posiadanej literatury, w tym książki Bartka. W Polish Wings znalazłem dwa malowania Curtissów w klucza DAT w Bourges. Przypadło mi do gustu malowanie z wykonanymi odręcznie szachownicą na stateczniku i białym numerem „4”. To było to! Wtedy też wpadłem na pomysł wykonania całej kolekcji modeli samolotów o których wspominał Bartek w swojej książce. Tym bardziej, że modeli nie brakuje, a sam mam już kilka, które się nadają. Właśnie z uwagi na dostępność modeli oraz fakt, że trzeba będzie też zrobić kilka modeli dość sporych samolotów bombowych, postawiłem na skalę 1/72. Zobaczymy czy starczy wytrwałości.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Zatem na warsztat trafiły dwa Curtissy z Arma Hobby. Kiedy przystępowałem pracy, powstało już kilka pięknych modeli tego samolotu, więc pojawiające się tu i ówdzie twierdzenia o wątpliwej jakości tego zestawu można włożyć pomiędzy bajki. Swoje modele postanowiłem nieco zwaloryzować. Wykonałem wychylone lotki, co nie było żadnym problemem, oraz wychylone klapy. Nie wdawałem się w szczegółowe odtwarzanie ich konstrukcji, zerknąłem tylko na posiadane zdjęcia. Odtworzyłem je tak, żeby coś było widać. Ponieważ Arma bardzo ładnie wykonała luki podwozia odpuściłem sobie w obu modelach wklejanie brezentowych pokrowców. Skrzydła i częściowe wyposażenie kokpitów miałem zatem gotowe.
![]() |
![]() |
Zabrałem się za kadłuby obu modeli. Były to egzemplarze z początku produkcji. Jak wiadomo w rejonie kokpitu kadłuby były nieco zwichrowane. Co prawda producent proponował wszystkim wymianę wadliwych wyprasek, ale ostatecznie nie skorzystałem z tej możliwości. Po prostu wyprostowałem oba kadłuby tak, aby było możliwe poprawne wklejenie wiatrochronu. Potem okazało się, że to nie wystarczyło. Korzystałem także z drukowanych elementów 3D. Robią robotę.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Co w pełni można było zobaczyć po pomalowaniu kokpitów. No i oklejeniu kalkomaniami. Tablice przyrządów oraz wręgi z fotelami wkleiłem w lewe burty kadłubów i ostawiłem do całkowitego wyschnięcia kleju.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Kadłuby zostały następnie sklejone. Po obróbce miejsc łączenia dokleiłem usterzenia i wkleiłem płaty. Nie było tu żadnego problemu, wszystko idealnie pasowało do siebie. Ku własnemu zdziwieniu nie miałem także problemu z wpasowaniem płata w kadłub w tylnej jego części. Może dlatego, że wyciąłem otwory pod wnęki klap? Może dlatego, że wiedziałem, że inni mieli tam przygody i zdążyłem się do tego przygotować, odpowiednio spiłowując krawędzie płata i kadłuba w tym miejscu. Zabawa pojawiła się natomiast z przodu. Okazało się, że doklejane osobno dwa elementy przodu kadłuba nie chcą się zejść z dolną jego częścią. Co było robić? W powstałe szczeliny wkleiłem odpowiednio przycięte paski polistyrenu i po wyschnięciu obrobiłem.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Nieco więcej zabawy było z prawidłowym sklejeniem przedniej części kadłubów w obu modelach. Podejrzewałem, że jakieś niespodzianki mogą tu być, jak to zawsze, gdy Arma wydaje model samolotu napędzanego silnikiem gwiazdowym. Przednia cześć kadłuba i osłona silnika składa się zazwyczaj z kilku elementów, które wymagają sporo uwagi, by prawidłowo złożyć je w całość. Zacząłem od zamontowania na swoich miejscach sklejonych i pomalowanych makiet silników. Nie wytrzymałem i dołożyłem imitacje przewodów. Robiłem je tak, aby nie wystawały za bardzo ponad silnik. Potem dokleiłem osłony boczne z żaluzjami chłodzącymi. Wtedy wyszedł na jaw kolejny zoonk. Po pierwsze, element pozycjonujący górną część osłony jest zbyt wysoko, przez co górna część nie ma styku z bokami. Najlepiej byłoby go spiłować, ale nie miałem już takiej możliwości. Po prostu go obciąłem, zostawiając jedynie tylną część, która jest widoczna z zewnątrz. Teraz już nie miałem żadnych problemów z przyklejeniem górnej części osłony silnika do reszty. Wtedy też okazało się, że muszę zebrać nieco nadmiaru tworzywa w rejonie wklejenia wiatrochronu. Nie do końca dobrze wyprostowałem łapskami zwichrowane połówki kadłubów. Producent zapewnia, że problem ten już został rozwiązany.
![]() |
![]() |
Modele miałem sklejone w całość. Pomimo kilku opisanych przygód złożenie modeli w całość odbyło się całkowicie bezproblemowo, klejenie było wręcz relaksacyjne. Przygotowałem sobie także podzespoły podwozia, śmigła i inne tego typu rzeczy i mogłem się wziąć za malowanie.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Do malowania użyłem lakierów Bilmodelmakers. Kolorystyka zaproponowana przez tego producenta bardzo mi odpowiada. Kolory i odcienie dobrane są po prostu w punkt. Poszczególne kolory kamuflażu (Brun i Kaki) nanosiłem „z wolnej ręki” przy maksymalnie skręconym ciśnieniu w aerografie. Jedynie styk koloru jasno szaro niebieskiego (Gris Blue Clair) oraz kolorów kamuflażu (Gris Blue Foncé, Kaki, Brun) odciąłem przy pomocy blue taca. W przypadku samolotu Jana Zumbacha przy pomocy nieco rozjaśnionej brązowej (Brun) starałem się odtworzyć efekt zużytej powłoki lakierniczej.
Pomalowane samoloty uzbroiłem w większość drobiazgów takich jak podwozia i śmigła. Mogłem zając się kalkomaniami. Oczywiście musiałem tu korzystać z posiadanej literatury, zwłaszcza, że trzeba było pewne rzeczy posprawdzać i się do kilku upewnić. Od strony technicznej kalkomanie Techmodu jak zwykle okazały się doskonałej jakości.
![]() |
![]() |
Teraz kwestia ustaleń merytorycznych. W przypadku samolotu por. pil Jana Zumbacha nie byłem do końca pewien, czy w czasie kiedy tym samolotem Jan Zumbach faktycznie latał, na sterze kierunku była wymalowana cyfra biała „3” w czarnym kole. Arma proponuje umieszczenie jej z obu wypadkach, nie tylko wtedy, kiedy samolotem tym latał Lt J. Tardy de Montravel. W „Polish Wings” sugerowane jest umieszczenie w tym miejscu podmalówki z świeżej farby Brun. Zatem postał telefon do Przyjaciela. Był nim Franciszek Strzelczyk, który jest autorem zarówno opisu malowania w publikacji, na którą powołałem się powyżej, jak i opisu malowania na blogu producenta. Okazało się, że trójkę na stateczniku istotnie zamalowano, tyle że nie wiadomo dokładnie kiedy. Mogli to zrobić równie dobrze Niemcy po przejęciu samolotu. Zatem oba warianty można uznać za poprawne, ja wybrałem pełne oznakowanie.
![]() |
![]() |
W przypadku samolotu z klucza DAC z Bourges gimnastyki było trochę więcej. Po pierwsze na bokach kadłuba były umieszczone kokardy o mniejszej średnicy. Na szczęście pasujące średnicą i kolorystyką zostały mi po Caudronach. Numer X 811 na dolnych powierzchniach skrzydeł, także można wykonać adaptując kalkomanie dołączone do zestawu. Pozostałych potrzebnych mi elementów nie posiadałem i konieczne było wykonanie ich we własnym zakresie. Numer na białym polu statecznika pionowego. „16” musiałem przerobić na „12”. Cyfrę „6” zakleiłem kawałkiem białej kalkomanii i po wyschnięciu wymalowałem cyfrę „2”. Swoją drogą szkoda, że Arma Hobby nie zrobiła oznaczeń na statecznikach jako osobnych kalkomanii, trochę ułatwiłoby to ewentualne przeróbki. Odręcznie wymalowałem cyfry „4” na burtach i szachownice na stateczniku. „Polish Wings” proponuje dwa warianty z czerwonymi polami i bez nich. Wybrałem ten pierwszy.
Na zamieszczonych powyżej zdjęciach, oba modele są już gotowe. Ostatnie prace polegały na naniesieniu śladów eksploatacji, z którymi nie przesadzałem, bo przecież te samoloty nie były specjalnie zużyte. Oba tradycyjnie dostały też matowy werniks. Na samym końcu umieściłem na swoich miejscach osłony kabin, klosze lamp pozycyjnych i rozpiąłem linki antenowe. Gotowe modele przedstawiały się następująco:
Curtiss H-75 A1 no. 12 (X 811), DAT Bourges, maj - czerwiec 1940 r.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Curtiss H-75 A2 no. 107 (U 007), GC 1/55, pilot por. Jan Zumbach. Bordeaux, czerwiec 1940 r.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Na koniec jeszcze jedno uzupełnienie. Samoloty z klucza DAT zostały ewakuowane z Bourges do Afryki Północnej przez polskich pilotów. W Afryce otrzymały oznaczenia szybkiej identyfikacji w postaci białych poziomych strzał biegnących przez cała długość kadłuba, zaś kadłubowe kokardy otrzymały białe zewnętrzne obwódki. Co ciekawe zachowano odręcznie malowane szachownice na sterach kierunku.
![]() |
![]() |
W ten sposób dotarłem do końca. Budowa obu modeli okazała się całkowicie bezproblemowa i bardzo przyjemna. W przypadku modeli Arma Hobby to już standard. Oprócz tego doskonale bawiłem się w rozwiązywanie zagadek historycznych związanych z niuansami malowania obu samolotów. Z uzyskanego efektu jestem zadowolony. Teraz nie wiem na co czekam bardziej, czy na nowe zapowiadane modele Arma Hobby czy rozpoczęcie budowy kolejnego samolotu spod nieba Maghrebu.
Dziękuję firmie Arma Hobby za udostępnienie modeli na potrzeby relacji.
Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski