Drukuj

Pinka "Żółty Lew" - 1/700 - Mikrostocznia

Model:
•Mikrostocznia – Pinka “Żółty Lew”
Kleje:
•cyjanoakrylowe
•klej penetrujący Tamiya
Farby:
•Vallejo, Hataka, Italeri

Pinka „Żółty Lew” jest uważana za najstarszy polski okręt wojenny. Zbudowany w Gdańsku w 1622r. wzięła udział w wojnie ze Szwecją prowadzoną przez króla Zygmunta III Wazę. W dniu 28 listopada 1627r. (to nie przypadek, że ta relacja ukazuje się właśnie 28 listopada) doszło do bitwy na redzie Gdańska, która do historii przeszłą jako Bitwa pod Oliwą. Zakończyła się ona wspaniałym zwycięstwem młodej Polskiej Marynarki Wojennej, a jednym z okrętów biorącym udział w starciu była właśnie pinka „Żółty Lew”.

Mikromodel pinki „Żółty Lew” opracowany w skali 1/700 przez firmę Mikrostocznia swego czasu recenzowałem na łamach portalu KPM-u, teraz przyszła pora na jego sklejenie. Dość prosta konstrukcja omasztowania i ożaglowania pinki, utwierdziła mnie w przekonaniu, że możliwe jest wykonanie takielunku praktycznie w całości, tym bardziej, że Mikrostocznia ma w ofercie fototrawione wanty, choć spotkałem się z opinią, że to modelarski masochizm.

Ponieważ powyżej przytoczonej opinii nie podzielałem przystąpiłem do budowy. Początek prac to kadłub wraz z masztami, które nieco przerobiłem. Właściwie to dodałem trochę detali, jak nieco inna dziobnica wraz z koszem, pokrywy furt działowych. Troszkę podwyższyłem także nadburcia na rufie. Uzupełniłem nieco maszty, głownie o drobne elementy konstrukcyjne i wkleiłem je do kadłuba.

Potem przyszła pora na żagle. Przy okazji malowania na biało jakiegoś innego modelu nasączyłem białym lakierem modelarskim kawałek chusteczki higienicznej. Jak w przypadku kogi lakier naniosłem za pomocą aerografu. Za pomocą ołówka naniosłem rysunek brytów na obu żaglach i dokładnie je wyciąłem. Dokleiłem także do nich część lin takielunku, do tego celu wykorzystałem plastikowe pręciki w kolorach czarnym i brązowym. Będzie jeszcze o nich mowa. Bandery wymalowałem na ścinkach od chusteczek, użytych do wykonania żagli. Przydałyby się porządne kalkomanie.

Model następnie został pomalowany, dostał także brązowego wascha, więc mogłem się zabrać za wykonywanie takielunku. W całości został on zrobiony w plastikowych prętów pozyskanych z ramek wtryskowych wyciągniętych nad ogniem. Wykorzystałem tworzywo w kolorze czarnym, brązowym i beżowym. Nie dzieliłem prac na wykonanie olinowania stałego czy też ruchomego. Zacząłem natomiast od tych lin, które mocowane były w osi symetrii okrętu lub w jej pobliżu. Po przyklejeniu żagli i want dostęp do nie byłby mocno utrudniony. Wszystkie te imitacje lin przyklejałem średnio gęstym klejem cyjanoakrylowym. Wymaga to oczywiście treningu i wprawy, ale jak się tę technikę opanuje, montaż takielunku nie stwarza większych problemów. 

 Przynajmiej na razie. Pamiętajmy, że nasza pinka miała tylko dwa żagle. Mogłem je teraz przykleić do rei, wcześniej odpowiednio je formując, chciałem pokazać „Żółtego Lwa” w marszu. Przykleiłem także wanty i w tym miejscu chciałbym poświęcić im nieco więcej uwagi. Jest to stosunkowo nowy produkt w ofercie Mikrostoczni i trzeba przyznać, że bardzo udany. Na blaszce są one w kilku rozmiarach, ponadto można je sobie przyciąć do dowolnego rozmiaru. Tka właśnie uczyniłem, wcześniej jednak pomalowałem je na czarno. Najlepiej pomalować je jakimś trwałym lakierem modelarskim, coś jak Bilmodel. Malowanie ich za pomocą akryli nie jest najlepszym pomysłem, farby te lubią się łuszczyć, i pewnie będą to robić podczas przyklejania. Tak właśnie było w moim przypadku, ale w końcu się z tym uporałem i musiałem później wanty podmalowywać. Kiedy uporałem się z żaglami i wantami, dokleiłem kolejną porcję takielunku.

Wiem, że powinienem operować odpowiednią terminologią, kiedyś ją nawet znałem, ale cóż, to było dawno i wiedza zdążyła wyparować. Obiecując sobie w duchu, że nauczę się na nowo terminologii żeglarskiej, dokleiłem pozostałe liny takielunku, kotwice, które wykonałem od podstaw i trochę drobiazgów.

 To właściwie był koniec prac nad modelem, jeśli nie liczyć wykonania kawałka Zatoki Gdańskiej, na której umieściłem moją miniaturkę.

Praca nad modelem była bardzo przyjemna. Model bardzo dobrze opracowany, zaś wykonać go mogą nawet średnio zaawansowani modelarze. Mam nadzieję, że wydanie modelu „Żółtego Lwa” nie było incydentem, i że Mikrostocznia powróci do tematu Bitwy pod Oliwą i opracuję któryś z galeonów, „Wodnika” lub Świętego Jerzego”… 

 

Dziękuję producentowi, firmie Mikrostocznia za udostępnienie zestawu na potrzeby relacji

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

 

DMC Firewall is a Joomla Security extension!