Drukuj

IBG Models, czyli PZL.P11c w skali 1/32 i nie tylko...

 

W zestawieniu nowości modelarskich za styczeń i luty 2020r. przedstawialiśmy najnowsze propozycje warszawskiego IBG Models, jak ten producent ma w zwyczaju na rynek trafia od razu kilka nowości, przy czym część z nich stanowi kontynuację poprzednio rozpoczętych serii modeli, część to zupełne nowości. 

Tak było i tym razem, na początku do sprzedaży trafiły nowe wersje zestawów, które od pewnego czasu są na rynku, nieco później modelarze otrzymali długo oczekiwany model samolotu myśliwskiego PZL P.11c w skali 1/32. Większość z tych modeli dzięki uprzejmości producenta otrzymaliśmy do testów i mnie przypadła rola zrecenzowania tych zestawów, musiałem przyjąć jakąś konwencję. Ostatecznie zdecydowałem się na przedstawieniu wszystkich tych zestawów w jednym miejscu, przy czym postanowiłem zacząć od tego co na rynku już jest, czyli Hotspura i Łosia, później przedstawić kolejne wcielenie armaty Schneidera, żeby zakończyć na obszernej recenzji dużej 11-tki. Ponieważ w pracy wiernie towarzyszył mi Rex, więc nie mogło go zabraknąć na zdjęciu tytułowym, niech ma laughing

NA PRZYSTAWKĘ

Nazwa modelu: HMS Hotspur 1941 British H-class destroyer
Producent: IBG Models
Nr katalogowy: 70009
Skala: 1:700
Tworzywo: wtrysk, el. fototrawione
Malowanie: 1 x Wielka Brytania, 

 Modele brytyjskich niszczycieli trzech zbliżonych typów G-H-I są już od pewnego czasu na rynku, zaś najnowsza propozycja IBG Models w tym zakresie to model brytyjskiego niszczyciela HMS Hotspur. Zestaw umożliwia zbudowanie modelu tego okrętu w konfiguracji z 1941r. a więc z pełnym zestawem uzbrojenia artyleryjskiego w postaci czterech dział 120mm armaty p.lot 105mm oraz ze zredukowanym do jednej pięcio rurowej wyrzutni torped. Model możemy wykonać w dwubarwnym kamuflażu składającego dwóch odcieni szarości.

Jeśli chodzi o sam zestaw, tak konfiguracja okrętu wymusiła na producencie umieszczenie w zestawie ramki E na której znajduje się pokład główny, podstawa stanowiska armaty 105mm, wyrzutnia torped, tylny komin, dach rufowej nadbudówki i kilka innych drobiazgów. Pozostałe ramki wchodzące w skład zestawu są znane z poprzednich zestawów. Inna bo dedykowana tylko do tego zestawu jest fototrawiona blaszka, zasadniczą zmianą jest umieszczenie na niej relingu dla stanowiska armaty 105mm. Kalkomania jest wspólna dla wszystkich zestawów w tej serii.

Nazwa modelu: PZL.37 B Łoś                 in Romanian Service
Producent: IBG Models
Nr katalogowy: 72516
Skala: 1:72
Tworzywo: wtrysk, el. fototrawione
Malowanie: 3 x Rumunia,  

Kolejnym modelem z cyklu „znanych i lubianych” a obecnych od pewnego czasu na rynku, jest zestaw umożliwiający budowę modelu bombowca PZL.37B Łoś z okresu służby tego samolotu w lotnictwie rumuńskim. Wbrew pozorom na ten model czekała spora rzesza modelarzy, w sumie największe sukcesy bojowe Łosi to nie Kampania Wrześniowa a działania na Froncie Wschodnim. 

 Model Łosia w wydaniu rumuńskim to właściwie nic innego zestaw Łosia B ale mamy tu w zestawie dwa rodzaje osłon silników, opcjonalnie wykorzystujemy ramki K lub J. Jeżeli jednak chcemy ponad wszelką wątpliwość ustalić, która z maszyn miała taką a nie inną konfigurację musimy zgromadzić stosowną dokumentację. Ze zrozumiałych względów kalkomania jest zupełnie nowa i jest to dość spory arkusik wydrukowany w Techmodzie, zawiera on także poza oznaczeniami wszystkie barwne elementy oraz tablicę przyrządów, co jest standardem w modelach Łosia.

Do wyboru mamy trzy schematy malowania, wszystkie trzy w brązowo - zielonym kamuflażu:
•    Biała „217”, samolot z 4 Grupy Bombowej, lotnisko Braszow, październik 1940r.
•    Biała „215”, samolot z 4 Grupy Bombowej, lotnisko Braszow, czerwiec 1942r.
•    Biała  „218”, samolot z 4 Grupy Bombowej, lotnisko Stalpu, czerwiec 1941r.
Pomimo, że dla mnie Łoś może być tylko w malowaniu Lotnictwa Polskiego trzeba jednak obiektywnie stwierdzić, że w barwach rumuńskich ten piękny samolot prezentować się może bardzo efektownie.

DANIE PIERWSZE

Nazwa modelu: 75mm Field Gun         wz. 1897 with crew
Producent: IBG Models
Nr katalogowy: 35059
Skala: 1:35
Tworzywo: wtrysk, el. fototrawione
Malowanie: 1 x Polska 

Na kolejną nowość z IBG Models czekałem z dużą niecierpliwością z kilku powodów, ale o nich przy okazji relacji w budowy. Oczywiście mowa tu o replice armaty polowej 75mm Schneider wz.1897. Wersja która właśnie trafiła na rynek, to klasyczna postać tej armaty, szeroko wykorzystywana w przedwojennym Wojsku Polskim i podczas działań wojennych we Wrześniu 1939r. 

Zestaw ten to już czwarta odsłona, więc więszość ramek jest znana z poprzednich wersji. Różnicą są oczywiście koła. Wykonano je w postaci pojedynczych elementów, otrzymujemy zatem dwie ramki oznaczone jako E. Pomimo, że koła wykonano w taki właśnie sposób, nie odbiło się na ich szczegółowości. Pięknie zaznaczono obręcze, śruby czy piasty. Wystarczy wyciąć z ramek, obrobić i wkleić na miejsce. 

 Dodatkową atrakcją tego zestawu są figurki obsługi, w sumie jest ich pięć, do tego należy doliczyć dwie ramki z replikami  karabinów Mauser wz.29 oraz jedna ramka z amunicją do działa. IBG Models już wielokrotnie udowodniło, że potrafi dobrze robić figurki. Tak jest i tym razem. Każda postać składa się z kilku elementów, co zapobiega jamkom skurczowym, czy innym mało sympatycznym niespodziankom. Każda figurka ma też „na stanie” sporo elemntów wyposażenia, takich jak chlebaki, torby, lornetki czy pasy z amunicją. Wszystko wykonane bardzo wiernie z historycznymi pierwowzorami.

 Zestaw oczywiście niewielkich rozmiarów fototrawioną blaszkę z detalami do armaty, identyczną zresztą z poprzednimi wersjami tego modelu. Ciekawym rozwiązaniem jest natomiast wykonanie orzełków na czapki oraz dystynkcji w formie kalkomanii, ułatwi pracę i jednocześnie sprawi, że te oznaczenia wyjdą jak należy, a ja często mam z tym kłopot.

Sposób nałożenia kalkomanii podano na czytelnym schemacie malowania zamieszczonym na ostatniej stronie instrukcji montażu. 

 
DANIE GŁÓWNE I DESER ZARAZEM

Nazwa modelu:  PZL P.11c Polish Fighter
Producent: IBG Models
Nr katalogowy: 32001
Skala: 1:32
Tworzywo: wtrysk, elementy fototrawione
Malowanie:  3 x Polska 
YAHUMODELS: PZL P.11c
Skala: 1:32
Nr kat: YMA3257
Typ: elementy fototrawione
Dedykowany do: IBG Models

 Pojawienie się na rynku niektórych modeli można uznać za wydarzenie. Są tao takie propozycje, których modelarze bardzo oczekują, bo danych modeli na rynku nie było, modele te później szeroko komentowane i opisywane w prasie jak i mediach poświęconych modelarstwu. Potem pojawiają się relacje z budowy. W Polsce mieliśmy kilkakrotnie do czynienia z takimi wydarzeniami, co więcej nie raz ich sprawcą było warszawskie IBG Models. Niewątpliwie wydarzeniem 2020 roku jest wydanie przez tę firmę modelu legendarnego samolotu myśliwskiego PZL P.11c w skali 1/32. Po pierwsze temat bliski sercu każdego entuzjasty polskiego lotnictwa, po drugie to pierwszy w Polsce wtryskowy model wydany w tej skali. Producent przedstawiał w Internecie poszczególne fazy projektowania i produkcji modelu, co dodatkowo elektryzowało modelarzy. W końcu na przełomie lutego i marca model trafił na sklepowe półki. Egzemplarz testowy trafił także i do nas, więc można zajrzeć do pudełku.

Jest ono spore i solidne. Na boxarcie widnieje maszyna ze 111 Eskadry Myśliwskiej, której model zresztą możemy wykonać w oparciu kalkomanie dołączone do zestawu. Może się podobać lub nie to kwestia gustu. Części, co jest zrozumiałe jest sporo, zapakowano je w kilka foliowych torebek, pudełko to nie służy do magazynowania powietrza. Do produkcji użyto jasnoszarego polistyrenu, z jakiego od pewnego czasu powstają modele IBG Models. Producent zadbał o to, żeby tym razem nie pojawiły się niespodzianki w postaci jamek skurczowych i śladów po wypychaczach w widocznych miejscach, czasem pojawiają się niewielkie nadlewki, których usunięcie nie będzie stanowić żadnego problemu. 

Model ma klasyczny podział, typowy dla wszystkich modeli samolotów Pławskiego, bez względu na skalę. Kadłub podzielono na dwie połówki, prawą i lewą, można w nim wykonać część paneli inspekcyjnych w pozycji otwartej. Od razu zwraca uwagę pięknie odtworzona powierzchni kadłuba. Cienkie i delikatne, a jednocześnie wyraźne linie podziału blach, nity wypukłe i o różnych średnicach i to na co czekałem od dawna, nieco wypukłe listwy wzmacniające kadłub. W innych modelach były tylko zaznaczone, tu pokazano je jak trzeba. Ponadto wszelkie miejsca, gdzie blachy poszycia zachodziły na zakładkę, tez zostały uwzględnione przez producenta. Podobnie ma się sprawa z wnętrzem kadłuba. Producent odtworzył cała jego konstrukcję w widocznych miejscach, wykonując imitację wręgów i wzdłużnic, a także nitów. Na tej ramce oznaczonej jako L znalazły się ponadto rolna część kadłuba, dolna część zbiornika paliwa, chłodnica, rama silnika i kilka innych detali. Jakość odtworzenia tych elementów jest także znakomita.

W tej samej torebce co kadłub, znalazła się także mniejsza ramka M, na której rozmieszczono zastrzały, golenie podwozia i osłonę przedniej części silnika. Także w tym przypadku producent nie poszedł na łatwiznę, mnie osobiście najbardziej urzekły golenie podwozia z charakterystycznym nitowaniem na krawędziach spływu. Obronna ręką wyszła także osłona przedniej części silnika, żadnych nadlewek czy skaz a łezkowate otwory wycięte tak jak należy. 

Skrzydła są zawsze testem jakości modeli samolotów z rodziny P. Każdy z producentów chciał, co zupełnie zrozumiałe jak najlepiej oddać pokrycie wykonane z żłobkowanej blachy Wibault. Wychodziło to różnie, zwłaszcza w starszych modelach, zaś w ostatnich miniaturach zarówno IBG Models jak i Arma Hobby, bardzo dobrze. W nowym modelu IBG Models płat, zapewne z racji skali został podzielony na pięć elementów. Górne i dolne połówki skrzydeł są rozmieszczone na dwóch oddzielnych ramkach A i B, centropłat na jeszcze innej, o nim później. Faktura powierzchni skrzydeł podobnie jak w przypadku kadłuba została potraktowana bardzo poważnie. Sposób odtworzenia blachy żłobkowanej nie budzi żadnych zarzężeń, linie są równe, wyraźne, ale bardzo delikatne. Szczerze mówiąc nie liczyłem ilości żłobków, ale myślę, że znajdą się spece w tej dziedzinie, co to badają kultowe już noski czy krawędzie spływu, policzą i jest szansa, że się zdziwią. Do pięknie odtworzonej blachy falistej należy dodać wypukłe szwy nitowe, listwy wzmacniające oraz wszelkiego rodzaju panele inspekcyjne. Wielkie słowa uznania projektanta modelu i osoby odpowiedzialnej za wykonanie form. Jakość światowa. Model możemy wykonać z kilkoma wariantami uzbrojenia. Możemy zatem zamontować karabiny skrzydłowe i w tym celu musimy wkleić w krawędzie natarcia odpowiednie panele, z otworami od karabiny lub bez. W przypadku montażu karabinów w skrzydłach możemy pójść o krok dalej i wykonać otwarty luk inspekcyjny. W tym celu musimy wyciąć go z górnej powierzchni skrzydła, co powinny ułatwić nacięcia po wewnętrznej stronie tego elementu. Podobnie ma się sprawa z wyrzutnikami dla bomb 12,5kg. Możemy zamontować je w wersji pojedynczej lub zdwojonej. Decyzje trzeba jednak podjąć już podczas sklejania z sobą połówek skrzydła. Jednakże sposób ich montażu nie jest moim zdaniem najszczęśliwszym pomysłem. W otwór w dolnej połówce skrzydła wklejamy płytkę, która jest jedną z dwóch przewidzianych w zestawie opcji. Niestety producent przewidział montaż ich w miejscu gdzie występowały one najczęściej, a więc w pobliżu lotki. Pamiętać jednak należy, że w niektórych egzemplarzach montowano je znacznie bliżej zastrzałów, a niektóre, jak choćby samolot kpt. F. Laskowskiego ze 141 Eskadry Myśliwskiej, biała "55" miał wyrzutniki rozmieszczone asymetrycznie. Budowa takiego egzemplarza będzie zatem dość skomplikowana z uwagi na konieczność odtworzenia faktury żłobkowanej blachy.

Kolejna torebka to połączone z sobą trzy ramki. Żeby lepiej wyglądały na zdjęciach oddzieliłem je od siebie. Jest tu cały szereg drobnych detali, zarówno tych, które znajdą się wewnątrz kadłuba, jak choćby zbiornik paliwa, podzespoły silnika, jego osłona, przy czym dolna część umieszczona jest na ramce K, zaś górna to osobna ramka oznaczona jako E. Ramka H, na której są podzespoły kół, śmigła i uzbrojenia jest podwójna, drugą znajdziemy w kolejnej torebce. Każde z kół składa się z trzech elementów, posiada bieżnik a nawet oznaczenie z boku opony „DUNLOP 750x150”. Jestem ciekaw czy pojawią się żywiczne zamienniki. Także karabiny maszynowe prezentują się bardzo dobrze, wystarczy tylko wkleić w końcówkę kawałek igły i odpowiednio pomalować, żeby uzyskać znakomity efekt. Można także będzie pokusić się o wymianę luf na metalowe z Mastera, które były dodatkiem do wersji limitowanej i pewnie niebawem pojawią się w regularnej sprzedaży.

Skoro dodatkach mowa, jako pierwsza z producentów akcesoriów modelarskich na nowy model IBG Models zareagowała firma Yahu Models proponując fototrawione zamienniki do tablicy przyrządów i panelu radiostacji. W zestawie znajduje się także blaszka fototrawiona z pokrętłami i dźwigniami oraz klisza filmem do poklejenia panelu radiostacji.

 

Jak wygląda element zestawowy w porównaniu z tablica z Yahu widać na powyższych zdjęciach. Co ciekawe obydwa wyglądają bardzo dobrze, jeśli chodzi o fakturę powierzchni. Mam zamiar wykorzystać tablicę z Yahu, ale ponieważ zestawowa tablica ma zaznaczone w tylnej części puszki poszczególnych zegarów, wykorzystam obie, przy czym plastikowa po zeszlifowaniu na gładko przedniej części posłuży za podstawę dla fototrawionej. 

Jeśli natomiast ktoś chciałby wykorzystać to, co oferuje producent modelu musi posiłkować się zegarami wykonanymi w formie kalkomanii. Każda tarcza jest pojedyncza, co gwarantuje dokładne położenie kalek na tablicy. Co ciekawe producent zaopatrzył modelarzy w dwa komplety wskaźników, te najbardziej charakterystyczne, kolorowe, oraz czarne tracze z białymi podziałkami. Musimy zatem zajrzeć do dokumentacji, żeby wiedzieć które z egzemplarzy miały takie właśnie wskaźniki.

 

 Podobnie wygląda sprawa z panelem radiostacji. Żeby zamontować ten z Yahu, należy zeszlifować panel z zestawowego elementu i nakleić fototrawiony, podklejony kliszą. Jeśli zdecydujemy się na zestawowy, musimy użyć kalkomanii. Obie opcje są dobre, a wybór należy do modelarza.

 Możemy zatem przejść do zawartości kolejnej torebki. Są w niej dwie ramki. Na pierwszej z nich oznaczonej jako D znajdziemy powierzchnie sterowe, lotki, statecznik pionowy centropłat oraz pokrywy paneli inspekcyjnych. Faktura powierzchni tych elementów jest wykonana podobnie jak w przypadku kadłuba i skrzydeł, czyli doskonale, bardzo ładnie wykonano uchwyty dla muszki i celownika w centropłacie, otwory są dość głębokie, co powinno zabezpieczyć te detale przed przypadkowym wyłamaniem.

Draga z ramek, czyli C, zawiera głównie podzespoły kratownicy kadłuba i wyposażenie kokpitu. Jest tam także statecznik poziomy i panele luków karabinów maszynowych. Także i tutaj producent poszedł na całość. Nieważne, czy jakiś detal będzie widoczny, czy nie został odtworzony z należnym pietyzmem. Wszędzie gdzie trzeba mamy delikatne nity, nie ma żadnych uproszczeń. Fotel nie zawiera skurzanych poduszek, zresztą dobrze, szkoda zasłaniać nimi jego pięknie odtworzoną fakturę. 

Ostatnia torebka zawiera trzy ramki, z czego ramka H była omówiona poprzednio. Na ramce N rozmieszczono podzespoły śmigła oraz drobne detale zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Śmigło składa się z kilku elementów. Kołpak to cztery z nich, a do nich doklejamy pojedyncze łopaty. Ciekawe rozwiązanie, które przy odrobinie wprawy powinno nam ułatwić malowanie.

 Ramka J to podzespoły silnika, osłona i pierścień Townenda. Silnik składa się z dwóch połówek, przedniej i tylnej, do którego doklejamy osłonę karteru i kolektor z tyłu. W ramkach wygląda to bardzo dobrze, na chwilę obecną nie wiem czy zdecydowałbym się na jakiś żywiczny zamiennik.

Oszklenie to malutka ramka z jednym elementem, czyli wiatrochronem. Tym razem IBG Models postanowili maksymalnie ułatwić sprawę modelarzom, bez bawienia się w skomplikowane, trudne do uformowania fototrawione ramki, podklejane kliszą. Wiatrochron malujemy, wklejamy na miejsce i po zawodach, tym bardziej, że wszystkie jego detale zostały pieczołowicie odtworzone na przezroczystym elemencie. 

Blaszka fototrawiona to standard w modelach IBG Models, brakuje jej w niektórych prostych zestawach. W nowym modelu P.11c oczywiście jest, średnich rozmiarów, znajdziemy na niej wiele bardzo przydatnych detali z których większość zastosujemy podczas budowy kokpitu, bardzo pięknie wyszły pasy, odpowiednio pomalowane i wycieniowane, będą mocnym akcentem rzutującym na ostateczny wygląd całej repliki.

Od pewnego czasu kalkomanie dla modeli IBG Models wykonuje bardzo sympatyczny duet ModelMaker/Techmod, przy czym pierwszy odpowiada za projekt i stronę merytoryczną, zaś drugi za stronę techniczną i druk. Już kilka razy udowodnili, że takie połączenie daje doskonałe efekty. Kalkomanie zazwyczaj są doskonale opracowane pod względem merytorycznym i historycznym, zaś technologia użyta w produkcji gwarantuje dobre układanie się kalkomanii na modelu, a pamiętać trzeba, że powierzchnia 11-tki ma swoje wymagania odnośnie kalkomanii. Nie mogą być sztywne i muszą dobrze współpracować z większością preparatów do nakładania kalek. tu jednak mam kilka drobnych zastrzeżeń. Po pierwsze, piórko na czapce kosyniera z godła 111 Eskadry myśliwskiej powinno mieć kolor błękitny, a nie wiadomo czemu ma kolor czarny. Ten element godła eskadry miał różną formę, w różnych okresach, zazwyczaj piórko było kolorowe, zaś na samolotach P.11c miało kolor błękitny. Moim zdaniem także kosy w godle, powinny być smuklejsze, nieco dłuższe oraz kolor srebrny. Miałem też wątpliwości czy cyfra "7" w numerach samolotów 8.70 i 8.78 ma prawidłowy kształt, analiza archiwalnych zdjęć samolotu por. H. Dudwała potwierdziła moje przypuszczenia. Konieczna zatem będzie korekta, bardziej cierpliwi poczekają na zestawy kalkomanii, jeśli takowe się ukażą.

Kalkomania pozwala na wykonanie modelu jednego z trzech egzemplarzy PZL P.11c z okresu Kampanii Wrześniowej a konkretnie:
•    Biała „6”, samolot nr 8.78 ze 111 Eskadry Myśliwskiej, lotnisko Sulejówek k. Warszawy, pilot pchor. Janusz Maciński,
•    Biała  „8”,  samolot nr 8.34 ze 122 Eskadry Myśliwskiej, lotnisko Alesandrowice, pilot pchor. Władysław Chciuk,
•    Biała  „10”,  samolot nr 8.70 ze 113 Eskadry Myśliwskiej, lotnisko Poniatów k. Warszawy, pilot por. Hieronim Dudwał.
Dokonany przez producenta dobór malowań powinien zadowolić większość modelarzy, są to malowania znane i efektowne. Powraca jednak temat wyrzutników bombowych. Wątpliwości nie ma co do samolotu 8.70. Wyrzutniki w tej maszynie były w takim miejscu, jak to zrobiono w modelu. Na zdjęciach samolotu 8.34 widać z kolei, że wyrzutnik w prawym skrzydle jest zamontowany bliżej zastrzałów, czy wyrzutnik w lewym skrzydle był umieszczony w identyczny sposób, tego nie wiem, bo nie posiadam zdjęcia tej maszyny w ujęciu z lewej strony. Samolot 8.78 to dla mnie z kolei zagadka, bo na zdjęciach jakie posiadam nie widać zupełnie rozmieszczenia wyrzutników. Tu muszą wypowiedzieć się naprawdę znawcy tematu, moja wiedza nie sięga aż tak głęboko i ogranicza się do ogólnie dostępnych publikacji. Oczywiście są to informacje dla dociekliwych, można oczywiście to pominąć i skleić model bez ingerencji w zestaw i pisania habilitacji przy okazji.  Sam osobiście trochę żałuje, że w tym zestawie nie mam malowania któregoś z samolotów ze 142 Eskadry Myśliwskiej, no ale na mnie świat się mnie kończy. Malowania z tej jednostki mam zarezerwowane do modeli P.11a i P.11c w skali 1/72. 

Instrukcja na pozór taka sama jak w poprzednich modelach tego producenta, czytelne rysunki, kredowy papier, wkradło się kilka drobnych błędów, nie są to jakieś rzeczy szalenie istotne, nie powinny mieć wpływu na komfort pracy modelarza. Istotna nowością jest schemat malowania wnętrza, a więc coś czego zawsze brakowało w instrukcjach modeli tego producenta. Schemat opracowano w sposób bardzo czytelny i nie powinno być problemów z doborem kolorów, zwłaszcza, że podano w tabeli barw aż sześciu wiodących producentów.
Wtryskowy model PZL P.11c w skali 1/32 stał się faktem. Debiut firmy IBG Models w tej skali należy zaliczyć do bardzo udanych. Modelarze otrzymali niezwykle starannie opracowany zestaw, który umożliwia wykonanie bardzo wiernej i efektownej repliki jednego z najważniejszych samolotów w historii polskiego lotnictwa. Ważne jest także to, że nie jest to luksus dla wybrańców w wypchanym portfelem, cena katalogowa odpowiada dużym modelom w skali 1/48. Oczywiście co naprawdę jest warty ten zestaw zweryfikuje oczywiście budowa modelu, ale oglądając wypraski można zaryzykować stwierdzenie, że może się nim zająć nawet średnio zaawansowany modelarz. Całemu zespołowi IBG Models należy szczerze pogratulować produktu na światowym poziomie i życzyć kolejnych tak dobrych modeli w ofercie.
Na koniec mała konkluzja. Pojawienie się tego zestawu nie może przejść bez echa wśród producentów dodatków. Już pojawiły się zestawy Yahu i Master Model, teraz pewno można się spodziewać reakcji takich tuzów jak Eduard, Part czy Aires. Mam nadzieję, że będą to dodatki, które pozwolą na rzeczywistą waloryzację tego, czego z różnych przyczyn nie znalazło się w zestawie fabrycznym, a nie ślepe kopiowanie rozwiązań zastosowanych przez IBG Models.

Tak zatem przedstawiają się nowe propozycje IBG Models, jakie modelarze otrzymali tej wiosny, na okres przymusowego siedzenia w domu. Wybór bogaty i różnorodny, co niebawem powinno mieć przełożenie w postaci interenetowych galerii, relacji warsztatowych i chciałoby się napisać relacji z zawodów modelarskich, ale niestety, na razie #siedzewdomu i kleję modele.

 

Dziękujemy producentowi, firmie IBG Models, za przekazanie modeli na potrzeby recenzji.
Marcin „Marwaw” Wawrzynkowski

 

 

 

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd