Drukuj

Modelarstwo wczoraj i dziś

Powyższe zdjęcie przedstawia dwa modele Spitfirea MkVb. Jeden wykonany w skali 1/72, zaś drugi w skali 1/48. Obydwa noszą oznakowanie 303 Dywizjonu Myśliwskiego PSP w Wielkiej Brytanii. Pierwszy rzut oka na zdjęcie może prowadzić do takich właśnie wniosków. Są jednak tylko pozory.

Mniejsza z obu replik nie jest plastikową miniaturą w skali 1/72, nie została wykonana w tej podziałce, ale w zbliżonej. Samolocik został wykonany od podstaw z drewna osikowego przez mego nieżyjącego już stryja Andrzeja Wawrzynkowskiego (1941-1956) w Grudziądzu.

Z relacji ojca oraz innych żyjących członków rodziny dowiedziałem się, że model ten został wykonany w 1954r. Zatem w chwili obecnej „skończył” 55 lat. Powstawał zatem w czasach kiedy w wręcz barbarzyński sposób zostały zniszczone dwa Spity z wystawy RAF w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, jako nie pasujące do ówczesnej rzeczywistości.

Stryj wykonał swoją replikę z kawałków drewna osikowego, golenie podwozia zaś z metalu. Pomalowany został emaliami olejnymi. Dokumentację warsztatową stanowiły plany, najprawdopodobniej z „Modelarza”. Model zawiera kilka błędów merytorycznych i w malowaniu, ale są one w pełni usprawiedliwione z uwagi na czas, w którym powstał i fakt, że stryj, kiedy go budował miał około 13-14 lat.

Pomimo tego w pełni prawidłowo odtworzył bryłę samolotu, wiernie oddał jego sylwetkę. Przez wiele lat stanowił on dla mnie wzorzec prawidłowo wykonanego modelu Spitfira. O modelach budowanych przeze mnie, kiedy byłem w wieku stryja wolałbym zapomnieć. Spit mego stryja przeżył kilka katastrof i kilka prób renowacji.

Przez wiele lat stał z połamanym śmigłem, bez jednego działka, pokrywy luku uzbrojenia oraz ogonowego kółka. Dorobiłem zatem brakujące elementy, uzupełniłem ubytki. Starałem się zachować jak najwięcej z oryginału, a więc nie było mowy o wklejaniu gotowych elementów z „72” – jek przeznaczonych do kasacji. Wszystkie brakujące detale postanowiłem wykonać samodzielnie. Dorobiłem je z resztek żywicy poliuretanowej, a więc zupełnie współczesnego tworzywa modelarskiego.

Trudniejsza sprawa to malowanie. Najprościej byłoby pomalować model od nowa, okleić kalkami, pokryć werniksem i postawić w gablocie. Wtedy jednak straciłby on swój niepowtarzalny charakter i wyglądałby jak jeszcze jeden Revell, Aifix czy Hasegawa. Musiałem zatem wykonać mieszanki w odcieniach takich jak oryginalne farby użyte przez stryja. Użyłem do tego emalii Humbrola. Trochę to trwało, ale w końcu wyszło jak należy. Po wyschnięciu farby model pokryłem Sidoluksem. Zabezpieczyło to stare jak i nowe powłoki lakiernicze przed kurzem i działaniem czasu. Tak odrestaurowany model znalazł się w gablocie i to na honorowym miejscu.

A drugi Spit ze zdjęcia? Jego historia brzmi płytko i wręcz banalnie. Zestaw z Tamiyi, blaszka ZOOM Eduarda. Wszystko sklejone razem do kupy i pomalowane Humbrolami. Następnie kalki z Techmodu, werniks sidoluxem i suche pastele na koniec. Spita z Tamiyi opisywano już wielokrotnie i nie ma sensu tego powtarzać. Od siebie dodałem tylko kilka przewodów w kabinie i na goleniach podwozia.

Tablica przyrządów wykonana przez producenta po mistrzowsku i nie zastąpiłem jej fototrawioną. Została pomalowana i po wyschnięciu oklejona kalkomaniami z tarczami zegarów. Poszczególne tarcze zostały wycięte z kalek pozostałości po innych modelach i powklejane, przy wydatnej pomocy córki Julki w odpowiednie miejsca.
Jednym słowem model łatwy, szybki i przyjemny. Dla każdego.

W dzisiejszych czasach wykonanie poprawnej repliki samolotu jest o wiele łatwiejsze niż 30 czy 50 lat temu. Modelarz ma do dyspozycji cała gamę profesjonalnie przygotowanych zestawów, od których roi się na łamach różnych pism modelarskich, zestawy do waloryzacji, żywice, blachy i mnóstwo innych, a także nowoczesne narzędzia i sprzęt lakierniczy.

Często barierą dla modelarza jest zasobność jego portfela. Rację jednak mają ci, którzy twierdzą, że od tego nadmiaru szczęścia dobrze czasem odpocząć. Kiedy oglądam relacje z imprez modelarskich lub internatowe galerie modeli, szczególną uwagę zwracam na modele wykonane od podstaw, są to jednak swoiste „rodzynki” pośród mnogości modeli wykonanych w oparciu o zestawy fabryczne.

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski
Our website is protected by DMC Firewall!