Drukuj

Łódź latająca Nieuport Macchi M-9 - 1/72 - Choroszy Modelbud

Model:
- Nieuport Macchi M-9, Choroszy Modelbud Nr cat. B43,
Kleje:
- cyjanoakrylowe,
Farby:
- Bilmodelmaker,
- Vallejo
- Italeri
Chemia modelarska:
- Płyn do zmiękczania kalkomanii Mr. Mark Setter,
- Sidoluks,
- Wasch Vallejo,

 

 Rozpoznawcza łódź latająca Nieuport Macchi M-9 została zbudowana w drugiej połowie 1918r. Przy jej konstruowaniu oparto się na wcześniejszych doświadczeniach uzyskanych przy konstruowaniu jednomiejscowych myśliwskich łodziach latających M-5 i M-7 uważanych za jedne najlepszych konstrukcji w tej klasie. Również M-9 uważana była za wyróżniającą się konstrukcję, o osiągach porównywalnych z maszynami myśliwskimi.

 W 1921r. Polska Misja Wojskowa zakupiła we Włoszech 9 łodzi latających tego typu z przeznaczeniem dla BLM (Bazy Lotnictwa Morskiego) w Pucku. Samoloty w skrzyniach dostarczono do Gdańska w drugiej połowie lipca 1921r. a w dniu 7 sierpnia 1921r. przewieziono je do Pucka. Podczas montażu płatowców okazało się, ze wszystkie wymagają gruntownego remontu. Montaż nadzorował pilot włoski Ado Figieris, który później miał dokonać oblotu i przeprowadzić z polskimi pilotami loty zapoznawcze na tym typie samolotu. Włoch jednak odmówił i w konsekwencji został wydalony z bazy. Oblotu dokonał ostatecznie chor. pil. A. Stempkowski. Po utworzeniu w marcu 1923r. Morskiego Dywizjonu Lotniczego zmontowano 5 egzemplarzy i dopuszczono je do lotów. W dniu 6 października 1923r. podczas lotu nad Zatoką Pucką doszło do katastrofy, w wyniku której zginęła załoga samolotu kpt. obs. Wiktor Karczewski i por. pil. Ludwik Patalas. W związku z tym, pozostałe M-9 skierowano do CWL (Centralnych Warsztatów Lotniczych) w Warszawie w celu sprawdzenia oraz wzmocnienia kadłubów.

Samoloty Macchi M-9 na terenie Bazy Lotnictwa Morskiego w Pucku. Na zdjęciu z lewej, maszyna bezpośrednio po dostarczeniu z Włoch, jeszcze ze oznaczeniami Włoskiego Lotnictwa Morskiego. Na zdjęciu z prawej, samolot nr 23 już po remoncie przeprowadzonym w CWL w nowym schemacie malowania. (zdjęcia ze zbiorów Mariusza Konarskiego)

Wiosną 1925r. samoloty warunkowo powróciły do służby, z zaleceniem unikania gwałtownych ewolucji. Otrzymały wtedy malowanie podobne do wprowadzanych wtedy do służby maszyn produkcji francuskiej i numery od 21 do 28. W służbie pozostawały do 1926r.
Budowa repliki Macchi M-9 zawsze chodziła mi po głowie, nie było natomiast na rynku zestawu umożliwiającego budowę jego repliki. Sytuacja zmieniła się za sprawą podkrakowskiej firmy Choroszy Modelbud, która kilka lat temu wypuściła na rynek żywiczną miniaturę tego samolotu w skali 1/72. Wyroby tej firmy są doskonale znane modelarzom z uwagi na jakość wykonania i wierność modelu z oryginałem.

Zatem do roboty. Najpierw oczyściłem wszystkie elementy modelu z resztek żywicy. Samo klejenie zacząłem tradycyjnie od wnętrza kadłuba, a dokładniej od kabiny pilotów. Dołożyłem trochę od siebie, bo niestety już tak mam, ale nie jest to żaden przytyk dla producentów. Ponieważ wnętrze oryginału miało kolor sklejki, tak zostało pomalowane w budowanej przeze mnie replice. Po zmontowaniu kabiny skleiłem w całość kadłub.

Wszystko pasowało ze sobą doskonale, jedynie użycia niewielkiej ilości szpachli wymagało miejsce łączenia połówek kadłuba w jego podłodziu. Mając gotowy kadłub, dokleiłem usterzenie. Wszystkie powierzchnie sterowe wykonałem jako wychylone. Należało naciąć szczelinę pomiędzy statecznikiem a sterem i wychylić stery pod odpowiednim kątem. W celu wzmocnienia tych elementów w szczeliny wpuściłem odrobinę rzadkiego kleju. Ster kierunku postanowiłem odciąć i wzbogacić o zawiasy, wykonane z kawałków polistyrenowego pręta. Po zakończeniu prac nad usterzeniem przykleiłem do kadłuba dolne płaty w których wcześniej nawierciłem otwory pod zastrzały i naciągi oraz przygotowany uprzednio stelaż z obudową silnika. Na tym etapie przygotowałem również górny płat, pływaki, silnik, wózek oraz pozostałe elementy. Można było zabrać się za malowanie.

Zacząłem od pokrycia wszystkich elementów modelu podkładem w sprayu, co daje lepszą przyczepność farby. Następnie podłodzie oraz ster kierunku pomalowałem kolorem białym, używając doskonałej farby Bilmodelmaker. Jej schnięcie to kwestia kilkunastu minut, a twarda powłoka jest odporna niemal na wszystko. Mogłem zamaskować pomalowane na biało powierzchnie i nakładać kolejny kolor. Ponieważ wybrałem wariant kolorystyczny sprzed remontu w CWL, a więc był to kolor beżowy (Vallejo dark sand) z dodatkiem bieli (Italeri white). Miał on stanowić podkład pod „sklejkowy” kolor kadłuba i „płócienny” kolor płatów. Zanim jednak zatankowałem aerograf przygotowaną mieszanką na dolnych powierzchniach płatów naniosłem pędzelkiem siatkę żeber i dźwigarów. Miała ona prześwitywać spod koloru płótna. Model pomalowałem kilkoma warstwami beżowej, natomiast ostanie warstwy tej nanoszonej na płaty dodatkowo rozjaśniłem jeszcze odrobiną bieli. Farbę nanosiłem wzdłuż linii żeber, tak żeby uzyskać nieregularne ledwie widoczne cienie i delikatnie prześwitującą siatkę żeber i dźwigarów na dolnych powierzchniach płatów. Po wyschnięciu koloru bazowego przystąpiłem do malowania imitacji sklejki na kadłubie. Można to wykonać przy pomocy kilku odcieni brązu i beżu, ja zrobiłem to dwoma odcieniami farb akrylowych Vallejo – wood i dark umber. Obie nanosiłem cienkim płaskim pędzelkiem pozostawiając ślady imitujące fakturę drewna. Podobnie pomalowałem pływaki oraz zastrzały, z tym, że na tych ostatnich fakturę zrobiłem nieco ciemniejszą. Ostatnie czynności na tym etapie prac to pokrycie powierzchni sklejkowej Sidoluxem do podłóg w celu nadani delikatnego połysku, oraz pomalowanie metalizerem (Vallejo aluminium) osłony silnika wraz z chłodnicą. W kratkę tej ostatniej zapuściłem mocno rozcieńczoną, ciemnoszarą farbę.

Teraz mogłem przystąpić do montażu górnego płata. Jest to bodaj najtrudniejszy etap prac przy klejeniu każdego dwupłata. Od powodzenia tej operacji zależy w dużej mierze wygląd budowanej repliki. Większość modelarzy stosuje schemat, który i ja powieliłem przy klejeniu Macchi. Zacząłem od wklejenia silnika na swoje miejsce. Potem ułożyłem górny płat na równiej powierzchni dolną powierzchnią do góry. Na nim umieściłem budowaną replikę centralnymi zastrzałami i zacząłem sprawdzać ułożenie płatów względem siebie i kadłuba, kąty wysokość itp. Kiedy byłem pewien, że wszystko jest jak należy, a bryła modelu w żadnym stopniu nie uległa zwichrowaniu, wpuściłem pomiędzy centralne zastrzały a górny płat odrobinę kleju cyjanoakrylowego i nie ruszałem go aż do zaschnięcia. Po tym jak upewniłem się, że spoina jest mocna przystąpiłem do montażu pozostałych zastrzałów. Okazało się, że są nieco za krótkie. Z tym problemem poradziłem sobie doklejając z jednej strony kawałki plastikowych prętów. Miejsce łączenia zalałem klejem, a po jego wyschnięciu obrobiłem pilnikiem nadając zastrzałom odpowiedni kształt. Zostawiłem sobie niewielki zapas, w razie potrzeby odcinając nadmiar. W ten sposób zastrzały znalazły się na swoich miejscach, a ja mogłem dokleić wszystkie drobne detale. Model został złożony w całość.

Ostatni etap prac to wszelkiego rodzaju poprawki malarskie, które wykonywałem na przemian z naciągami. Te ostatnie wykonałem z nitek wyciągniętych z damskich rajstop. Pomimo tego, że klejenie ich jest bardzo żmudne, nitki takie są zawsze naciągnięte. Ostatnim elementem w jaki została wyposażona replika był wiatrochron, który wykonałem z kawałka pleksi dołączonego do zestawu.
Model ustawiłem na podstawce imitującej fragment bazy w Pucku, oczywiście o ile dobrze zinterpretowałem posiadane zdjęcia. W ten sposób zakończyłem prace nad modelem, na który miałem ochotę od dawna. W tym miejscu przydałby się apel do producentów replik, o miniaturę tej maszyny w skali 1/48.

 

 

Dziękujemy producentowi, firmie Choroszy Modelbudza udostępnienie zestawu na potrzeby relacji.

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski
DMC Firewall is a Joomla Security extension!