Bristol F.2b Fighter - 1/48 - Roden

Model:

  • Bristol F.2b Fighter (with Sundbeam Arab Engine), Roden, No. 429
Wykorzystane zestawy:
  • Part - F.2b, S48-133
  • ModelMaker Decals  - Bristol Fighter in Polish Service
  • Karaya II - Hispano suiza 300hp, E 4802
Kleje:
  • Bilmodelmakers "Spawacz", Revell,
  • cyjanoakrylowe 4 Fox Hobby
Farby:
  • Bilmodelmaker
  • Hataka
  • Vallejo
Chemia modelarska:
  • Płyn do zmiękczania kalkomanii Mr. Mark Setter
  • Wasch Vallejo
  • Suche pigmenty Talen, Vallejo
   

 

Decyzję o budowie modelu tego samolotu podjąłem właściwie już podczas pisania recenzji kalkomanii do modeli polskich Bristoli, jakie swego czasu wydała kołobrzeska firma ModelMaker Decals. Samolot ten podobał mi się od dawna, a polskie malowania kompletnie mnie urzekły. Początkowo zamierzałem kupić model czeskiego Eduarda i model skleić bez pisania habilitacji na temat tego samolotu, ale okazało się, że tak prosto to nie będzie. Czeski producent oferuje jedynie wersję z silnikiem RR Falcon, podczas, gdy większość używanych w Polsce F.2b miała zabudowane silniki Hispano Suiza i zupałnie inna obudowę silnika. Zdecydowałem się zatem na zestaw firmy Roden z silnikiem Sounndbeam Arab, który i tak musiałem przystosować do zabudowy silnika HP, którego żywiczną replikę ma w swojej ofercie firma Karaya II. Przy budowie zamierzałem wykorzystać także zestaw blaszek łódzkiego Parta. Zrobiło się na bogato, a więc do roboty...

 Zacząłem od wyposażenia kabiny i silnika. Wykorzystałem wszystkie detale zawarte w zestawie Parta. Kratownica, fotel i całe wyposażenie kabiny to coś co robi kapitalną robotę w modelu i będzie miało duży wpływ na ostateczny wygląd budowanej repliki. Niektóre elementy wykonałem od podstaw, niektóre musiałem zmodyfikować. Tak było w kratownicą. Odciąłem od niej ramę silnika i wykorzystałem tę pochodzącą z zestawu która także musiałem przystosować do rozmiarów makiety silnika Hispano Suiza, którego blok okazał się węższy od bloku silnika Sundbeam Arab. Do makiety silnika dodałem od siebie kilka przewodów, posiłkując się zdjęciami oryginału. 

 Podzespoły wnętrza kadłuba zostały następnie pomalowane. Podstawą był kolor jasnobeżowy z palety Bilmodelmakers, naniesiony natryskowo a pozostałe kolory to akryle nanoszone już pędzlem. Coraz bardziej utwierdziłem się, co do słuszności decyzji zakupu blaszek Parta. Początkowo zamierzałem połączyć kratownicę kabiny z przegrodą ogniową i silnikiem i umieścić całość w sklejonym o obrobionym kadłubie, ale okazało się, że w ten sposób mogę zniszczyć cała misterną konstrukcję. Wklejanie wnętrza nastąpiło zatem w sposób klasyczny. Kratownicę wkleiłem w lewą połówkę kadłuba, po czyn dokleiłem do niej ścianę ogniową i silnik.

 Potem połączyłem z sobą połówki kadłuba, uważając aby wnętrze nie uległo uszkodzeniu. Miejsca łączenia wypełniłem klejem cyjanoakrylowym, a po wyschnięciu obrobiłem przy pomocy kostek ściernych, różnych gradacji. Miałem wtedy pewność, że nic nie wyjdzie w trakcie malowania. Przygotowałem sobie wtedy do montażu osłonę silnika. Ta stosowana w silnikach Hispano Suiza mocno różniła się od tej zaproponowanej przez Rodena. Konieczna była korekta otworów przez które wystawały głowice cylindrów, wywiercenie nowych i dołożenie kilku poryw w dolnej części osłony. Dopiero wtedy mogłem osadzić ja na kadłubie. 

Połączenie osłony silnika z kadłubem wymagało jednak użycia szpachlówki. Na szczęście były to minimalne ilości. Na tym etapie dokleiłem do kadłuba większość detali, zarówno zestawowych, jak i fototrawionych, a także tych dołożonych od siebie, jak choćby sprężyna przy płozie ogonowej. Kadłub wylądował w poczekalni, żeby dokładnie wyschły wsporniki zarówno dolnego, jak i górnego płata.

 Ja mogłem zając się kolejnymi detalami. Z płatami nie było za dużo pracy, ponieważ na zdjęciu, którym wzorowałem się podczas budowy modelu, lotki nie były w żaden sposób wychylone. Ograniczyłem się tylko do nawiercenia otworów pod naciągi oraz doklejenia kilku fotortawionych drobiazgów. więcej pracy miałem z takimi podzespołami modelu jak obrotnica wraz z karabinem, czy podwozie. duża ilość niewielkich elementów z blaszki potrafi dać w kość, ale naprawdę warto się chwilę potrudzić. Korekty wymagały także kolektory spalin, silnik Arab był 10-cio cylindrowy podczas gdy Hispano Suiza miał ich osiem. Kolektory zostały zatem odpowiednio przystosowoane do zabudowy innej makiety silnika.

 Można było się zabrać za malowanie. Ponieważ zamierzałem używać do tego celu lakierów Bilmodelmakers, podkład był nieodzowny. Jednakże warto do nanieść kilkoma cienkimi warstwami. Mamy wtedy pewność, że farba nie wyjdzie w reakcję z tworzywem. Ja niestety tego w kilku miejscach nie dopilnowałem i malowanie kolorem imitującym płótno lniane nie wyszło tak trzeba, na szczęście nie były to jakieś duże powierzchnie. Wcześniej, zanim zacząłem malować naniosłem przy pomocy farbki ciemno brązowej imitację żeber, które prześwitywały przez płótno. Ten efekt akurat wyszedł całkiem nieźle.

Malowania kolorem zielonym obawiałem się najbardziej. Wybrałem sobie oznakowanie maszyny z Wyższej Szkoły Pilotów w Grudządzu, a ten akurat egzemplarz miła na kadłubie całą siatkę wyblaknięć, płowień i podmalówek, z czego wychodziło coś w rodzaju kamuflażu. Farba tez były w części pokryte oznaczenia szkoły i kadłubowe szachownice. Postanowiłem jednak zaryzykować, miałem w odwodzie malowanie innej maszyny z Torunia tym razem, które zamierzałem wykonać, jakby z tym coś poszło nie tak. Dobór kolorów oparłem na planszy barwnej z publikacji Polish Wings. dlatego zdecydowałem się że podstawowym kolorem będzie ciemno zielony a nie żaden z odcieni khaki. Wcześniej jednak przód kadłuba pomalowałem kolorem jasnoszarym i zamaskowałem taśmą. Następnie model pokryłem kolorem ciemnozielonym a po wyschnięciu do kadłuba przykleiłem drobne kawałki bluetaca a na górnych powierzchniach skrzydeł, za pomocą cienkiej taśmy maskującej zamaskowałem żebra. Potem zaczęła się zabawa w rozjaśnianie lub przyciemnianie fragmentów płótna, początkowo szło opornie, aerograf pluł i chlapał farbą pomimo zredukowania ciśnienia i strumienia farby do minimum. Wtedy też postanowiłem malować ze zdjęta osłoną iglicy. słyszałem kiedyś, że ta metoda pozwala na malowanie w bardzo dokładny i precyzyjny sposób a aerograf nie chlapie farbą, bo ta nie ma się gdzie zbierać. Okazało się, że to prawda, malowanie wyszło dokładnie tak, jak zamierzałem. W podobnie barbarzyński sposób potraktowałem kalkomanie ModelMakera, które zamierzałem nakleić na modelu. 

Po zdjęciu masek i wykonaniu poprawek malarskich, uzyskałem efekt dość mocno steranego przez warunki atmosferyczne płótna. Wtedy też przygotowałem do ostatecznego montażu modelu, wsztysko co do tego było potrzebne, czyli podwozie, zastrzały, śmigło oraz obrotnicę z karabinem maszynowym. Te dwa ostatnie podzespoły na zdjęciach u góry są tylko przyłożone. Do montażu płatów oczywiście je zdjąłem. Dokleiłem za to kolektory spalin, co jednak nie było zadaniem łatwym, bo musiałem je troszkę powyginać, aby pasowały zarówno do otworów w makiecie silnika i uchwytach w kadłubie.

 Model następnie złożyłem w całość. Najpierw przykleiłem do kadłuba dolny płat wraz goleniami podwozia i odłożyłem do dokładnego wyschnięcia kleju. Potem tę sama operację przeprowadziłem z górnym płatem, uważając na geometrię płatowca, żeby się nic nie rozjechało. Kiedy klej był suchy, czyli następnego dnia, wkleiłem naciągi baldachimu i cięgno sterowania lotkami oraz wszystkie zastrzały. Po doklejeniu uchwytów na wyrzutniki bombowe, model dostał kolejnych kilka godzin spokoju. Potem nakleiłem kalkomanie, pozostawiając na koniec jedynie szachownice na dolny płat. Z przyklejaniem produktów ModelMakera oczywiście problemu nie było.

Mając pewność że model jest dobrze wysuszony i się ni w żaden sposób nie rozjedzie, mogłem przystąpić do prac wykończeniowych. Wbrew pozorom tego trochę było. Oczywiście najwięcej pracy było z naciągami w komorze płatów i linkami sterowymi. Wykonałem je w najbardziej klasyczny sposób, czyli z nitek z damskich rajstop.Przyklejałem je do otworów nawierconych w górnym płacie i przeciągałem przez otwory przewiercane na przestrzał przez dolny płat. Potem czekało mnie szpachlowanie malowanie otworów w dolnym płacie. Part do prawda załączył do swojego zestawu delikatne fototrawione uchwyty z imitacją śrub rzymskich, ale bałem się, że poodpadają przy próbie rozpięcia naciągów, poza tym okazało się że producent nie uwzględnił tego, że część naciągów jest podwójna. Uchwytów było po prostu za mało, więc przykleiłem je w najbardziej widocznych miesjcach, a tak gdzie ich zabrakło zamarkowałem je przy pomocy gęstej złotej farby. Potem wklejenie pozostałych detali, delikatny wasch w kilku miejscach, matowy werniks i trochę pigmentów w odpowiednich kolorach na koła i kolektory spalin. Model był gotowy.

źródło: Zbiory Wydawnictwa Stratus

 Oczywiście umieściłem go na podstawce imitującej fragment lotniska, tak jak na zdjęciu z epoki. w ten sposób zakończyłem kolejną modelarską przygodę, która dała mi wiele radości i satysfakcji. Powstała sporych rozmiarów efektowna replika w dodatku maszyny z historią, historią związaną z Grudziądzem, miastem skąd pochodzi moja rodzina. Pewnie na Bristolu się nie skończy, co będzie kolejne, czas pokaże... 

 

BRISTOL F.2b FIGHTER, Wyższa Szkoła Pilotów w Grudziądzu 1922/1923 - GALERIA:

 

Dziękujemy firmom ModelMaker Decals i Karaya II za przekazanie akcesoriów modelarskich na potrzeby relacji.

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
       
                 
                 

 

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd