W Pudle - samolot myśliwski FM-2 Wildcat - 1/72 - Arma Hobby

Model: FM-2 Wildcat Expert Set, Nr kat.: 70031
Skala: 1:72
Producent: Arma Hobby
Tworzywo: model wtryskowy plus elementy fototrawione, maski,
Malowanie: 5 x USA, 1 x Wielka Brytania 

Zapowiadany jakiś czas temu przez firmę Arma Hobby model myśliwca pokładowego Grumman FM-2 Wildcat stał się faktem. Owszem od pewnego czasu wiadomo było jak będzie wyglądał nowy produkt warszawskiego producenta, publikowane były rendery, zdjęcia wyprasek i inne materiały, lecz dopiero teraz, kiedy KPM otrzymał egzemplarze testowe, można się na własne oczy (i ręce) przekonać jak się prezentuje nowa produkcja Arma Hobby.

Model zapakowano w bardzo estetyczne pudełko z niezmienianą na szczęście szatą graficzną. Nie wiem co w tym jest, ale pudełka i sposób wydawania modeli przez Arma Hobby to klasa sama w sobie. W mojej subiektywnej ocenie Arma jest najbliżej do osiągnięcia poziomu firmy, która robiła to najlepiej i której poziomu jeszcze nikt nie przeskoczył. Mam tu na myśli słynną „Purpurową Serię” nie istniejącej już firmy Matchbox. Pudełko z nowym modelem zdobi piękny i bardzo dynamiczny boxart, przedstawiający maszyną z lotniskowca USS „Gambir Bay” podczas bitwy u brzegów wyspy Samar, o czym świadczy majacząca w tle sylwetka superpancernika „Yamato”. Przy nazwie znajdujemy także znaczek „TM” świadczy o zakupieniu przez producenta licencji do koncernu Northrop/Grumman  posługiwania się nazwą samolotu. W Arma lubią mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. 

W pudełku natomiast znajduje się torebka z wypraskami, kalkomanią oraz instrukcją, zaś wszystko zostało uzupełnione  fototrawioną blaszką oraz maskami, ponieważ mamy do czynienia z zestawem „Expert set”.

Już na etapie projektowania modelu Arma Hobby ogłosiła, iż odchodzi od koncepcji umieszczenia wszystkich elementów danego zestawu na jednej ramce wtryskowej. W nowym Wildcacie mamy zatem dwie ramki. Wykonano je z jasnoszarego polistyrenu, znanego z poprzednich modeli Army. Pierwsza z nich, mniejsza jest, wspólna dla wszystkich wersji (tak, Arma zapowiada kolejne), zaś znajdują się na niej drobne detale, głównie kokpitu i podwozia. Są także podwieszane zbiorniki paliwa oraz ster wysokości.

Druga, większa ramka to elementy typowe dla wersji FM-2 czyli kadłub z wysokim statecznikiem pionowym, silnik wraz z osłoną a także skrzydła, które od poprzednich wersji różnią się rozmieszczeniem linii podziału. Na tej ramce producent umieścił także śmigło oraz niekierowane pociski rakietowe. 

 Model ma bardzo starannie zaprojektowaną i wykonana fakturę zewnętrzną, mam tu na myśli linie podziału  na skrzydłach i kadłubie. Są one bardzo subtelne ale i wyraźne a także poprawne merytorycznie. Nie zaznaczono natomiast szwów nitowych na całej powierzchni płatowca oraz charakterystycznego ułożenia na zakładkę poszczególnych elementów poszycia na kadłubie samolotu. Kwestia rodzi się taka, czy to błąd? Może niedopatrzenie? Czy zwykłe niechlujstwo? Moim zdaniem żadna z tych trzech rzeczy. Należy pamiętać, że mamy do czynienia ze skalą 1/72 i stosunkowo małym modelem. To wszystko, o czym wspominałem musiałoby z automatu trzymać skalę, żeby uzyskany efekt nie był karykaturalny. Może zatem lepiej, że tych drobiazgów nie ma, jeśli ktoś chce może „ponitować” model we własnym zakresie, możliwe jest także uzyskanie efektu zakładki. Sam osobiście jeszcze nie wiem, czy zdecyduję się na takie poprawki.

Bardzo mi się podoba natomiast imitacja płóciennego pokrycia na powierzchniach sterowych. Projektant modelu nie przesterował tu w żadną stronę. Ster kierunku oraz ster wysokości to odrębne elementy i można je wykonać jako wychylone. Lotki i klapy natomiast stanowią integralne części skrzydeł, zaś tego co chce mieć je wychylone czekają prace dodatkowe. Kokpit to kilkanaście precyzyjnych detali. Jedyne co moim zdaniem wymaga poprawienia, choć wcale nie musi to tylna wręga, która nie ma charakterystycznych okrągłych otworów, producent je jedynie zaznaczył. Nawiercenie ich przy pomocy cienkiego wiertła raczej nie powinno być problemem. Nie zmienia to jednak faktu, że kokpit jest jednym z mocniejszych punktów całego zestawu.

Podobnie ma się zresztą rzecz z silnikiem i podwoziem głównym. W mojej ocenie makieta silnika wymaga jedynie umiejętnego pomalowania, żeby prezentowała się naprawdę dobrze. Także ściana ogniowa za silnikiem. Spotkałem się z zarzutami, że trzeba będzie nawiercać końcówki rur wydechowych. Oczywiście można to zrobić, ale chciałbym zwrócić uwagę, że producent bardzo ładnie zaznaczył bardzo ładnie ten element, co zresztą widać na zdjęciu. Podobny efekt do nawiercania można uzyskać poprzez potraktowanie końcówek rur czarnym specyfikiem do zapuszczania linii podziału. W modelu mamy kompletnie odtworzony skomplikowany mechanizm wciągania podwozia. To w sumie kilkanaście precyzyjnych elementów, którym na pewno trzeba będzie poświęcić sporo uwagi i zmontować je bardzo starannie. Sporo bowiem będzie widać przez otwory w kadłubie, poza tym źle zmontowane i wklejone podwozie może mieć wpływ na geometrię naszej miniatury. Cała komora podwozia otwiera natomiast potężne możliwości dla bardziej kreatywnych modelarzy, którzy mogą chcieć odtworzyć całe wyposażenie jakie znajdowało się pomiędzy silnikiem a kokpitem. Sporo powinno być widoczne.

 Na sam koniec o kilku drobnych grzeszkach zestawu. Po pierwsze stabilizatory niekierowanych pocisków rakietowych. Są nieco za grube. Co prawda gorzej wyglądają na zdjęciach niż rzeczywistości, ale trochę pracy pilnikiem i papierem ściernym im nie zaszkodzi. Bardziej ambitni mogą także zastąpić je nowymi wykonanymi od podstaw z cienkiego tworzywa lub blaszki. W kilku miejscach pojawiają także nadlewki. Niewielkie, bo niewielkie ale są, przy krawędzi spływu oraz przy kilku detalach podwozia. Można je usunąć żyletką, ale w przypadku podwozia trzeba jednak być ostrożnym.

Ramka przezroczysta zawiera w sumie pięć elementów, przy czym wykorzystamy jedynie osłonę kabiny, która jest tym razem podzielona na wiatrochron i limuzynę. Pozostałe najprawdopodobniej są dedykowane do innych wersji Wildcata. Jakość oszklenia jest bardzo dobra. Ramy oszklenia są cienkie, równie i wyraźne. Jeśli ktoś natomiast mocno chce, może osłonę dodatkowo przepolerować, ale nie uważam takiego zabiegu za bezwzględnie konieczny. 

Ponieważ mamy do czynienia z zestawem w standardzie „Expert set” są oczywiście dodatki w postaci blaszki fototrawionej i masek. Na blaszce producent rozmieścił kilkanaście finezyjnych detali, które posłuż nam do wzbogacenia kokpitu silnika i komory podwozia głównego. Nie ma co ukrywać te detale „robią robotę” a poprzez ich montaż nasza miniatura na pewno zyska. Dzięki maskom bezproblemowo pomalujemy osłonę kabiny oraz koła podwozia. 

Kalkomania to dosyć sporej wielkości arkusik. Zawiera nie tylko oznaczenia dla w sumie sześciu samolotów i komplet stencili. W formie kalkomanii wykonano także tabliczki znamionowe, końcówki łopat śmigła ale także sporo drobnych detali kokpitu. Drukiem kalkomanii zajął się Techmod, czyli nie powinno być żadnych problemów z prawidłowym nałożeniem ich na model. 

Model można wykonać według jednego z sześciu schematów malowania, ale faktycznie schematów jest dziewięć, o czym świadczą poniższe informacje zaczerpnięte z firmowego blogu producenta. Do instrukcji jednak wkradł się drukarski chochlik ponieważ umknęła numeracja kalkomanii, do pierwszego schematu malowania, a także numeracja elementów z przezroczystego tworzywa. Producent twierdzi, że sytuacja jest opanowana i co trzeba poprawione, niemniej jednak zamiast zdjecia zdecydowałem się zamieścić schemat zaczerpnięty z blogu producenta. Wracając do schematów, to mamy do dyspozycji:
•    FM-2 Wildcat, BuNo nieznany/B6, eskadra VC-10, lotniskowiec CVE-73 USS Gambier Bay, pilot ppor. Joseph Dennis McGraw, Bitwa koło wyspy Samar, 25 października  1944.
•    FM-2 Wildcat, BuNo 16262/B19, eskadra VC-10, lotniskowiec CVE-73 USS Gambier Bay, pilot kpt. Herman J. Hardess, Mariany, 15 czerwca 1944. Te same oznaczenia (z wyjątkiem numeru seryjnego) ma granatowy samolot z bitwy koło Wyspy Samar.
•    FM-2 Wildcat, BuNo 16130/3, eskadra VC-8, lotniskowiec CVE-60 USS Guadalcanal, pilot por. F.H. Behlen III, Północny Atlantyk, 30 maja 1944.
•    FM-2 Wildcat, BuNo nieznany/1, eskadra VC-69, lotniskowiec CVE-60 USS Guadalcanal, Północny Atlantyk, jesień 1944. Samolot wyposażony w rakiety
•    FM-2 Wildcat, BuNo nieznany/2, eskadra VC-96, lotniskowiec CVE-81 USS Rudyard Bay, Okinawa, kwiecień 1945. Samolot wyposażony w rakiety
•    Wildcat Mk VI, JV768/S-X, 882 eskadra FAA, lotniskowiec HMS Searcher, pilot por. mar. Ronald F. Moore, RNVR, zestrzelenie ½ Bf-109G, „Operacja Prefix”, Trondheim, Norwegia, 26 marca 1945. Bonus – numery seryjne i litery kodowe do dwóch innych samolotów z tej walki.
Oczywiście wszystkie schematy malowania nie są przypadkowe, Arma Hobby jest znana z dbałości o szczegóły historyczne swoich modeli. Tak jest i tym razem, jednak kilka rzeczy wymaga uzupełnienia o sprawy drobne, ale moim zdaniem ciekawe. Swego czasu natknąłem się na informację, iż maszyna ppor. pil. J. D. McGrawa była ostatnią, która opuściła pokład lotniskowca USS „Gambir Bay” podczas bitwy koło wyspy Samar. Pilot miał startować pod ogniem japońskich okrętów, kiedy pociski zerwały część deskowania pokładu startowego. Dodać jednak należy, że owszem był to ostatni kontrolowany start z tego lotniskowca, ale FM-2 nie był ostatnim samolotem, jaki opuścił pokład USS „Gambir Bay” 25 października 1944r. Ostatnim był bowiem TBF Avernger którego dowódcą załogi był ppor. pil Henry Pyzdrowski. Samolot ten sam „odpalił się” z katapulty w chwili kiedy załoga weszła na pokład, by zając miejsca w kabinach. Dzięki temu nasz rodak miał okazję na żywo zobaczyć szarżę superpancernika „Yamato” i innych japońskich okrętów na lotniskowce eskortowe z zespołu „Taffy 3”. Także oba malowania „atlantyckie” są warte aby zwrócić na nie uwagę. Pokazują dwie maszyny z lotniskowca eskortowego USS „Guadalcanal”. Oba schematy są takie same, jeden z 30 maja 1944r. drugi zaś jesieni tego roku. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że obie te maszyny znajdowały się na pokładzie lotniskowca podczas jego najbardziej znanej akcji bojowej, jaka miała miejsce w dniu 4 czerwca 1944r. a zakończyła się zdobyciem niemieckiego okrętu podwodnego U-505. Była to pierwsza od 1815r. jednostka nieprzyjaciela zdobyta przez okręty US Navy na pełnym morzu. Jeżeli natomiast kogoś ten epizod II Wojny Światowej bardziej zainteresował od strony modelarskiej, model FM-2 może uzupełnić modelem Avengera oferowanym przez Hobby 2000, a jakby tego było mało, można w skali 1/72 skleić model U-505 z zestawu Revella. O modelu lotniskowca w skali 1/72 na razie nic nie wiadomo. 

Instrukcja ma postać kolorowej broszurki, której forma wydania i szata graficzna są identyczne jak w poprzednich modelach tego producenta. Paleta barw jest podana według standardu FS a także  według oznaczeń aż siedmiu wiodących na rynku producentów farb, w tym oczywiście według bardzo popularnej u nas pomarańczowej serii HATAKA. Schematy montażu mogą na pierwszy rzut oka wydawać się skomplikowane, zwłaszcza jeśli chodzi o sposób montażu podwozia. Warto zatem przed rozpoczęciem budowy poświęcić im nieco więcej uwagi i porównać zawartość rysunków z zawartością ramek. Warto także skorzystać z relacji z budowy zamieszczonej na firmowym blogu Army przez projektanta tego modelu, Marcina Ciepierskiego.

Model i zdjęcia Marcin Ciepeirski
Myślę, że dzięki temu budowa powinna nie nastręczyć jakiś problemów i będzie można się cieszyć kolejną piękną miniaturą. Nowy model Arma hobby w ramkach prezentuje się nadzwyczaj smakowicie i najchętniej wziąłbym go na warsztat już z marszu, ale postanowiłem się jeszcze trochę powstrzymać. Chciałbym z nim trochę poeksperymentować i sprawdzić jak będzie poddawał się waloryzacji. Mam już kilka pomysłów i mam nadzieję, że wypalą. Brawo Arma Hobby za kolejny dobrze opracowany zestaw.

 

Dziękuję producentowi, firmie Arma Hobby za przekazanie modelu na potrzeby recenzji
Marcin „Marwaw” Wawrzynkowski

 
 

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
       
                 
                 

 

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd