Samolot liniowy Potez XXV "Lorraine" - 1/72 - AZUR


Model:
• Potez 25 A2/B2 „Lorraine”, Azur, Nr kat.: FR0037
Kleje:
• Tamiya Extra Thin,
• cyjanoakrylowe
Farby:
• Bilmodelmakers
• Vallejo
• Italeri
Chemia modelarska:
• Matt varnish Vallejo
• Panel line Accent, black, dark grey Tamiya
• Płyn do zmiękczania kalkomanii Mr. Mark Setter
• Suche pigmenty Talen, Vallejo

Potez XXV to jeden z najbardziej znanych samolotów polskiego, międzywojennego lotnictwa. Budowany na francuskiej licencji w Zakładach Mechanicznych Plage & Laśkiewicz i używany w dużych ilościach w Eskadrach Liniowych niemal do wybuchu wojny.

Ten majestatyczny półtorapłat zawsze mi się podobał, jeszcze z czasów pradawnych, kiedy jako dziecko kibicowałem Ojcu przy klejeniu miniaturki jego starszego brata, Poteza XVII w skali 1/144, a potem kiedy sam już kleiłem model kartonowy z „Małego Modelarza”. Kiedy teraz pojawiła się możliwość sklejenia nowego modelu Poteza XXV z Azura, skwapliwie z niej skorzystałem. 

 Jak wygląda nowy model Azura w ramkach nie tak dawno przedstawiłem w recenzji. Teraz przyszła pora na weryfikację tego, co napisałem, a więc klejenie. Zacząłem od kokpitu. Tez który zaproponował producent, jest niezły. Stwierdziłem jednak, że można wycisnąć z niego więcej. Z pasków polistyrenu dorobiłem kratownicę i trochę detali na burtach, zostawiając resztę wyposażenia bez zmian.

Po pomalowaniu kokpitu zamontowałem imitację naciągów. Powstały z polistyrenowych, cienkich prętów. Dorobiłem także pasy (pocięty w paski kawałek papieru pomalowany odpowiednim kolorem) a także zegary na tablicy przyrządów. Z instrukcji wynika, że powinna być kalkomania z zegarami, ale jej nie ma. Musiałem posiłkować tym, co znalazłem w swoich zapasach. Wyposażenie wkleiłem w lewą połówkę kadłuba.

Mogłem przystąpić do sklejenia kadłuba w całość. Niestety trochę zgubiła mnie wiara w cyfrowe zaprojektowanie tego modelu. Należy pamiętać, że to w dalszym ciągu schort run i nie będzie się składał jak Tamiya czy inny fine Molds. Każdy element wymaga dokładnego spasowania. W moim wypadku zonk zaczaił się podłodze kadłuba którą należało troszeczkę spiłować, a tak okazała się za szeroka. Kadłub co prawda skleiłem, ale miałem później problem z montażem dolnego płata, który musiałem rozciąć na pół, bo nie chciał wejść w kadłub i z wklejeniem przedniej części kadłuba. W tej ostatniej plastikowe imitacje rur wydechowych wymieniłem na wykonane z igieł iniekcyjnych

Złożenie w całość kadłuba i dolnego płata kosztowało mnie zupełnie niepotrzebnymi atrakcjami w postaci szpachlowania i machania pilnikiem i papierem ściernym, ale w końcu przebrnąłem i przez to. Na duży plus zasługuje patent z przednią parą wsporników baldachimu wklejanych jako jeden element w osłonę silnika. Mają już odpowiednio ustawiony kąt, więc trudno później zwichrować model. Szkoda, że tylna para wsporników nie miała takiego rozwiązania. Na tym etapie wkleiłem także usterzenie, przy czym w mojej miniaturze wszystkie powierzchnie sterowe wykonałem jako wychylone. 

Montaż górnego płata to zawsze newralgiczny moment budowy każdego dwupłata. Od prawidłowego przyprowadzenia tej operacji często zależy efekt końcowy naszej pracy. Model Poteza nie był wyjątkiem w tej materii. Zacząłem od sprawdzenia, czy wsporniki baldachimu pasują do otworów w płacie, kiedy okazało się, że tak, a model trzyma geometrię, górny płat ułożyłem na płaskiej, równej powierzchni, na nim ułożyłem model, wsporniki ponownie weszły w otwory. Jeszcze raz sprawdziłem, czy wszystko jest w porządku, kiedy okazało się że tak, w każde miejsce łączenia wpuściłem klej penetrujący. Model sezonował się całą dobę, ale miałem pewność, że spoina jest mocna i całość nie rozleci się podczas dalszych prac. Dopiero wtedy przykleiłem zastrzały oraz golenie podwozia, przy czym ośki z tworzywa zastąpiłem nowymi, wykonanymi z cienkiego drutu.

Zrobiłem tak dlatego, że w ten sposób producent przewidział montaż kół szprychowanych. Nie miałem co prawda pewności, czy ten konkretny samolot, którego model budowałem miał taki właśnie typ podwozia, ale też nigdzie nie było powiedziane czy napisane, że na pewno nie miał. Fototrawione szprychy bardzo ładnie wpasowały się w plastikowe koła i szybko znalazły się na swoim miejscu. Na tym etapie prac przykleiłem większość detali, przy czym celownik bombowy na burcie oraz uchwyty pod stanowiskiem strzelca wykonałem samodzielnie. Model był gotowy do malowania. 

Tu nie było jakiejś specjalnej filozofii. Po pokryciu modelu podkładem, cały model pokryłem kolorem podstawowym a konkretnie 274 Khaki Brown MDLot z palety Bilmodel. Takie rzeczy jak opony, płoza czy rury wydechowe malowałem już akrylami przy pomocy pędzli. 

Naciągi wykonałem z nitek z damskich rajstop, przy czym zastosowałem metodę klasyczną z nawierconymi uprzednio otworami w płatach. Nie byłem przekonany do pomysłu producenta aby naciągi montować do fototrawionych imitacji śrub rzymskich, obawiałem się, że to wszystko się rozjedzie.  Nie było to jednak zajęcie proste, bo nigdy nie jest, a sprawy nie ułatwiały ciemne kolory zarówno nitek jak i modelu. W końcu udało mi się wypleść całą tę pajęczynę. Ostatnią czynnością było powklejanie imitacji śrub rzymskich. Wtedy też dokleiłem wszystkie pozostałe elementy. 

Model mogłem okleić kalkomaniami, oczywiście wybrałem malowanie polskie, choć pozostałe były również atrakcyjne. Mało prawdopodobne, że polscy modelarze wybiorą jakiś inny schemat, niż białą „6” , czyli egzemplarz nr 42.612 wyprodukowany w Zakładach Mechanicznych Plage & Laskiewicz, a służący w 34 Eskadrze Liniowej 3 Pułku Lotniczego z Poznania. Kalkomanie bardzo dobrze zareagowały na chemię i bezproblemowo wchłonęły się w fakturę modelu. Poprawiłem tylko godło eskadry, doklejając kawałek białej kalkomanii u dołu trójkąta. Po wyschnięciu kalkomanii cały model pokryłem konkretna warstwą matowego werniksu. 

Na samym końcu wykonałem ślady eksploatacji. Część linii zapuściłem specyfikami Tamiyi, sychymi pigmentami okopciłem rury wydechowe i lufy karabinów maszynowych i przykurzyłem koła karabiny otrzymały też fototrawione celowniki i muszki. Na samym końcu wymalowałem klosze reflektorów i świateł pozycyjnych. Gotowy model umieściłem na podstawce imitującej skraj jakiegoś lotniska. Nie miałem natomiast pomysłu jak urozmaicić te „okoliczności przyrody”. Po obejrzeniu kilku zdjęć z epoki, zdecydowałem się tylko na wydeptaną ścieżkę. 

Budowę modelu wspominam miło, model można określić jako średnio trudny. Pamiętać należy, że to jednak short run, a tego typu modele zawsze wymagają uwagi. Ma on jednak bardzo duże możliwości i można z niego zrobić bardzo wierną i efektowną replikę. W chwili obecnej w sprzedaży jest model Poteza XXV TUV w pudełku sygnowanym przez Special Hobby, ma jednak wszystko co potrzebne do wykonania go w polskiej wersji, a cena oscyluje w granicach 100 złotych. Model oglądałem w sklepie modelarskim. Ponadto producent zapowiada wydanie kolejnego zestawu A2/B2. Będzie on w całości poświęcony lotnictwu polskiemu, więc może warto poczekać?

 

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

 

 

 

 

 

 

 

 

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
       
                 
                 

 

Our website is protected by DMC Firewall!